-Nieźle- odparł Robo-Tails wyciągając kartę.
Byłam podobno przemęczona, więc postanowiono, że zamiast łazić będę leżała. Ale samej, piekielnie mi się nudziło więc Robo-Sticks wpadła na pomysł by zagrać w karty.
Graliśmy w wojne w 4 osoby, a reszta się patrzyła i obstawiała kto wygra.
Przegrywałam chociaż mam Joker'a... chociaż nie... miałam... Metalowy Tails podczas wojny zabrał mi dwójkę, damę i Jokera!
-no nie!- protestowałam- tylko nie Joker!
Wszyscy zachichotali z mojej reakcji, a ja udawałam zrozpaczoną.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?- udawałam, że płaczę.
-Ponieważ jestem zły! Młahahahaha!- również wcielił się w aktora.
Wszyscy się zaśmiali.
-Brawo! Pokonałeś mnie... co poradzić?- zapytałam klaszcząc w dłonie.
Zebrali karty i położyli na małym stoliczku.
-Jestem głodna- oznajmiłam po chwili.
-Ja też- powiedziała Sticks. Kilka osób przyznało nam rację więc wspólnie ustaliliśmy, że polecimy z powrotem na wyspę i zjemy w meh burgerze (chyba, że chcemy zjeść chill dog'a ze śrubami ;))
Po 5 długich godzinach w końcu mogę wstać z łóżka. Było ono wygodne ale sam fakt, że wszyscy muszą ciebie pilnować oraz siedzieć z Tobą, był dołujący.
Lekko obolała, w końcu zeszłam z łóżka. Widać, że nie lubiłam za długo leżeć bo to się kończyło bólem pleców.
Podeszłam do przyjaciół i razem z naszymi robotami wyszliśmy z... bunkra? Coś takiego...
Po dłuższym spacerze nareszcie znaleźliśmy się na podwórku. Pożegnaliśmy się z naszymi robotami i cicho im podziękowałam.
Wsiedliśmy do samolotu i jak zawsze- ja usiadłam na skrzydle razem ze Sticks. Na drugim Knuckles i Sonic.
***
Wszyscy razem usiedliśmy na krzesłach czekając na swoje zamówienie.
-Co dzisiaj jeszcze porobimy?- zapytałam w końcu.
-Pójdziemy w jeszcze w jedno miejsce- oznajmił Sonic.
-Emm... w jakie?- uniosłam brew.
-Często tam przychodziłaś kiedy byłaś zła albo smutna.- odpowiedział mały żółty przyjaciel.
Rozmawialiśmy chwilę aż błękitna nutria nie wypowiedziała naszych imion.
***
Po zjedzeniu naszego "obiadu" ruszyliśmy w wyznaczoną stronę, którą mieliśmy się udać.
Pytanie się gdzie idziemy było by bezsensowne więc po prostu starałam się nawiązać rozmowę...
-Zamknij oczy- odpowiedział Sonic.
-po co?- uniosłam brew.
W tym momencie poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy dłońmi. To chyba był Knuckles.
-chcemy ci coś pokazać, ale najpierw musisz nam zaufać.
Ta, zaufać... a później wyląduję sama w lesie, zgwałcona, pobita, w pół przytomna...
Poczułam rękę Sticks, która prowadziła mnie do... gdzieś...
Po 3 minutach prowadzenia mnie, w końcu poczułam jak dłonie na moich oczach uwalniają mnie.
-Teraz je otwórz!- powiedział mały przyjaciel Tails.
Zrobiłam co nakazał i jęknełam. Moim oczom ukazał się klif z cudownym widokiem na morze. Było kilka kwiatów róż i innych roślin. Był też stół z drewna i ławkami. Troszkę dalej od klifu można było zobaczyć wypalone miejsce jak po ognisku.
-To jest to miejsce?- zapytałam podchodząc do klifu.
-Głównie to jest twoje miejsce ale czasem mogliśmy razem tu przychodzić i rozpalać ogniska, oglądać gwiazdy, zrobić piknik.- mówił Knuckles.
-Ładnie tu...- tu było naprawdę ślicznie lecz opanowałam się z przesadnim zachwytem.
-Choć - powiedział radosny Knuckles dając znak ręką bym poszła za nim.
Radosnie wszyscy podeszliśmy do niego siadając na skraju przepaści.
Pomimo tego, że było minimalnie z 20 metrów wysokości to jakoś się nie bałam... było nawet dobrze... bardzo dobrze...
Uśmiechnęłam się do siebie czując na swojej twarzy cudowny wieczorny wiatr, który doskonale mieszał się z upałem na zewnątrz. Mogłam zostać tu do końca życia. Oczywiście z czekoladą w dłoniach...
~~~
Ostatnio te rozdziały takie sztywne, co nie ? XDEdit: Tak bardzo przepraszam, że jest tyle błędów ale chciałam wstawić ten rozdział jak najszybciej bo od 3/4 miesięcy go nie było 😅
Ale postaram się je wszystkie poprawić! W następnym rozdziale (który pojawi się już jutro lub pojutrze) będę ich znacznie mniej.
Na koniec książki planuję dać małe "Extra Rozdział". Ale by miał logiczną całość muszę nad nim troszkę popracować. Na szczęście przez to gównowirus mam na to dużo czasu.
Odpoczywajcie i uważajcie na siebie!
To tyle, do nexta------->
CZYTASZ
Sonamy BOOM | Amnesia
FanficJa jestem Amy... Amy Rose, mieszkam w wiosce i mam 19 lat. To są jedyne informacje które pamiętam. Wiem również, że miałam wypadek, który sprawił, że wylądowałam w szpitalu. Mam amnezję ale grupa, która podaje się za moich przyjaciół próbuje mi pomó...