Przekręcałam się z boku na bok. Przez te "odpoczywanie" miałam wystarczająco dużo energii i znowu nie mogłam spać. Wkurzało mnie to. Wiem, że jutro będę chodziła jak zombie ale wiem, że i tak nie dam rady nawet zmrużyć oka.
Chwilę tak leżałam aż z mojego komunikatora nie wydobył się charakterystyczny dźwięk wiadomości.
Sięgnęłam po żółto-różowy sprzęt z nocnej szafki i spojrzałam kto napisał.
Shadi☠💩: Śpisz Rose?
Uśmiechnęłam się do wiadomości. Wstałam do pozycji siedzącej i nacisnęłam przycisk napisania odpowiedzi.
Rose🍓🌹: Tak, chciałabym xD
Fajny pseudonim sobie wybrałam. Zastanawia mnie czemu nie nazywa mnie "Amy" albo "Ames" tak jak reszta. To głupie ale jednak mnie intryguje.
Shadi☠💩: Ha ha śmieszne...
Wiem shadi ^^- odpowiedziałam mu w myślach. Teraz zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo intrygowała mnie jego historia. Jego głos, jego styl chodzenia, nawet słowa jakie dobierał były niepokojące ale nie czułam strachu przed nim. Nawet gdy obudziłam się w szpitalu i ze złości uderzył w pobliską szafkę dalej nie czułam strachu (bardziej zaskoczenie jego wybuchem złości).
Shadi☠💩: Ubieraj się. Wpadnę za 1 min.
Wytrzeszczyłam oczy na ostatnią wiadomość. Odwiedziny o tej porze?
Rose🍓🌹: Mogę wiedzieć po co? 🤔
Shadi☠💩: Zobaczysz ;) Teraz to się ubieraj.
Miałam mindfuck'a. Ja nie chcę nic mówić ale za... 2 minuty jest jutro... czego on o tej porze chce?
Odsunęłam myśli na bok i wstałam z łóżka wybierając potrzebne ubrania. Wzięłam również plecaczek by schować szczotkę, latarkę, pomadkę i klucze. Zapięłam swój komunikator na lewym nadgarstku i uczesałam włosy.
Napisałam do przyjaciela, że jestem gotowa. Nie czekałam nawet 5 sekund na odpowiedź.
Shadi☠💩: wyjrzyj przez okno
Zdziwiłam się ale wykonałam polecenie. Parsknęłam śmiechem gdy zobaczyłam Shadow'a przed moim oknem, który z lekkim uśmiechem przyglądał się mojemu oknu wyczekując mnie.
Czyli Sonic i Shadow są najszybszymi osobami na wyspie... dobrze wiedzieć.
Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je. Zamknęłam na klucz i pobiegłam do jeża.
-Cześć Shadi- przywitałam się przyjaźnie przytulając przyjaciela. [fajnie się to wymawia na głos nie? xD]
-Siema Rose- odwzajemnił uścisk.
-Po co chciałeś się spotkać?- przerwałam przywitanie, patrząc mu w oczy z podejrzeniem.
On odpowiedział głębokim chichotem. Aż zimno mi się zrobiło. Teraz żałuję, że nie wziełam jakieś bluzy.
-Chcę cię zabrać do miejsca, w którym zaczęliśmy się przyjaźnić.- powiedział z uśmiechem i przekonaniem.
To nawet dobry pomysł. Wspomnienie rozpoczęcia naszej przyjaźni.
-To super!- mówiłam z ekscytacją- gdzie idziemy?- zapytałam.
-Do lasu, tam wszystko się zaczęło.- przetwarzałam wszystko w umyśle.
Amy bądź czujna... asfalt chce zaprowadzić Cię do lasu...
Zaczęliśmy się kierować w odpowiednią stronę.
-Tam gdzie idziemy- zaczął spokojnie Shadow- jest nasza kryjówka, w której spotykaliśmy się potajemnie.
Zdziwiłam się... przecież jest moim przyjacielem... nie chłopakiem... dlaczego mielibyśmy się spotykać potajemnie?
-Możesz to rozwinąć?- zapytałam z lekkim zmieszaniem. Wolę nie wpaść w niezręczna sytuację.
Ten uśmiechnął się z lekkim chichotem.
-Spokojnie, nie byliśmy parą...- powiedział przez uśmiech- byliśmy przyjaciółmi... choć nie zawsze tak było.
Patrzył przed siebie i czasem na mnie by sprawdzić czy go słucham. Patrzyłam jak powoli kierowaliśmy się w stronę małego lasu który nie był daleko od mojego domu. Było ciemno i mało co widziałam w ciemności dlatego szłam jak najbliżej boku towarzysza by mieć pewność, że ktoś mnie złapie gdy upadnę.
-Dlaczego?- Zapytałam głupio. Przed oczami mignął mi moment gdy był w szpitalu. Gdy powiedziałam, że go nie pamiętam- jego reakcja stała się... jakby to lekko ująć... gwałtowna? Może kiedyś nie radził sobie z agresją?
-Kiedyś...- zaczął powoli- pracowałem dla Eggman'a. Jednak wolałem pracować sam i w ogóle byłem... takim "samotnym wilkiem"
-Nie radziłeś sobie z agresją?- zapytałam po chwili unosząc brew.-Troszkę- przyznał się głupio.- właśnie dlatego nie pozwolili by nam się spotykać. Byliśmy z dwóch różnych światów.
-Więc... jak nam się udało, pokazać światu, że jednak tymi przyjaciółmi jesteśmy?- zapytałam omijając małą kałuże, którą zobaczyłam przez odbicie księżyca na tafli wody.
-Śledzili Cię twoi przyjaciele kiedy szłaś w nasze miejsce jak zawsze w nocy. Chcieli już mnie zaatakować, kiedy mnie zobaczyli, jednak jak zaczęliśmy rozmawiać i się wygłupiać zrozumieli, że jednak nie jestem taką złą osobą- wytłumaczył.
Szliśmy jeszcze troszkę aż się nie potknęłam na szczęście szybko złapał mnie za ramię bym nie upadła. Wymknęło mi się ciche "dzięki" gdy próbowałam stanąć na nogach ten spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Dlaczego nie użyjesz swojego "świetlika"?- zapytał się mnie patrząc na komunikator.
-Co? Jaki świetlik?- W tej chwili przypomniałam sobie o latarce, którą spakowałam przed wyjściem.
Kiedy chciałam zacząć szukać latarki, ten złapał mój nadgarstek i zaczął klikać jakieś przyciski na moim komunikatorze. Gdy wcisnął ich wystarczająco dużo mój strój zaczął się... świecić?
-Co do ku...- opanowałam się w ostatniej chwili.
Fioletowe bandaże na rękach i żółte bransolety świeciły jasnym światłem. Detale na moich butach i sukience również. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc co się stało.
Shadi zaczął się histerycznie śmiać z mojej reakcji.
Po przeanalizowaniu sytuacji sama zaczęłam chichotać z samej siebie. To było głupie... ale za to zabawne...
-Ja nazywam to świetlikiem ale Tails dał temu nazwę "świecący kombinezon".- wyjaśnił ocierając pojedynczą łzę.
-Moja mina była bezcenna!- nie widziałam jej ale mogę się tylko domyślać.
-Była bezcenna!- skomentował.
Po opanowaniu się ruszylismy głębiej w las...
CZYTASZ
Sonamy BOOM | Amnesia
FanfictionJa jestem Amy... Amy Rose, mieszkam w wiosce i mam 19 lat. To są jedyne informacje które pamiętam. Wiem również, że miałam wypadek, który sprawił, że wylądowałam w szpitalu. Mam amnezję ale grupa, która podaje się za moich przyjaciół próbuje mi pomó...