6. śmierć mojego kociego dziewictwa

1.3K 170 48
                                    

postanowiłem się zemścić.

nie było to mądre, bo całe moje ciało wręcz błagało o każdy moment uwagi jimina i cierpiało, gdy byłem daleko od niego. przeklinałem przez to wszystkie geny w moim dna, które sprawiły, że to ten nieświadomy niczego głupek był moją bratnią duszą.

wyszedłem z mieszkania, choć nadal nie jestem pewny jak udało mi się tego dokonać.

wydaje mi się, że babcia akurat skądś wróciła i wnosiła jakieś siatki, przez co nie domknęła drzwi.

po schodach zbiegłem szybko, choć koślawo, jako że nie miałem wprawy w tego typu czynnościach w formie kota.

bałem się, że drzwi od klatki schodowej będą zamknięte, przez co byłbym w potrzasku – nie do końca w domu, nie do końca na dworze – ale na moje szczęście jakiś sąsiad wchodził do środka i otworzył szeroko drzwi, dzięki czemu przemknąłem między jego nogami na świeże powietrze.

dopiero wtedy zrozumiałem różnicę między wychodzeniem na balkon a prawdziwym spacerem po betonie. poczułem się jak w niebie, gdy moje łapy stanęły na trawie, mokrej od deszczu, którym nękane było busan od kilku dni.

kiedy ją zobaczyłem, pomyślałem sobie: zemszczę się na tej suce. zignorowałem kompletnie nieświadomość jimina o moim uczuciu, naszej więzi oraz tym, co miałem zamiar zrobić.

podszedłem do bezdomnej kotki i – tak, to jest obrzydzenie – się nią zająłem w znaczeniu erotycznym.

od zawsze wiedziałem o swoim homoseksualizmie, jednak stałem się stuprocentowo przekonany, kiedy okazałem się być w stosunku erotycznym z osobnikiem płci żeńskiej. to było bardziej niż obrzydliwe, ale czułem się spełniony – nie pod tym względem zboczuchy! – ze względu na wykonaną zemstę na jiminie.

z drugiej strony byłem kompletnie załamany swoją głupotą, ponieważ, po pierwsze:

jimin tego nie widział, plus nic nie wiedział o moim byciu kotem, a co gorsza nic do mnie nie czuł.

a po drugie:

mój plan był kompletnie nieprzemyślany, o czym zdałem sobie sprawę, gdy utknąłem przed klatką schodową, czekając na zbawienie w postaci otworzenia się drzwi.

zawiasy trzasnęły, a ja miałem w końcu okazję poczuć ciepło pod futrem. czekałem godzinę.

— oo, jesteś kotem pani min!

no nie, pomyślałem, ale zachowałem kamienną twarz. a może pyszczek?

— uroczy jesteś — oznajmił jimin, po czym pogłaskał mnie za uchem i wyszedł.

okazało się, że śmierć mojego kociego dziewictwa była daremna i tylko czułem obrzydzenie do samego siebie.

czy może mnie trzymać kac od soboty?

say you meow me | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz