Poznali się na zajęciach, połączonych z starszymi rocznikami i postanowili się umówić.
Mówią, że odrazu wiedzieli, że chcą być ze sobą.
Krzywię się, drwię z niego.
Nie wiem czy oznacza to, że w przeciągu kilku minut zdarzył ja poznać tak dobrze, jak ja ją znam czy patrzył na jej ciało.
Twarz.
I piękne oczy.
Jest zaborczy. Ciągle trzyma dłoń na jej tali, nie pozwala jej zbliżyć się do mnie. Właściwie to uniemożliwia jej jakikolwiek samodzielny ruch.
Nie mogąc dłużej na to patrzeć, nie mogąc patrzeć na nią z nim, wychodzę używając mało przekonywującej wymówki, ale nikt nie wydaje się protestować mojemu wyjściu.
Wracam do siebie.
Do swojej dziewczyny, która nie jest niczemu winna, która nie ma pojęcia co dzieje się w mojej głowie.
Chyba sam nie wiem co się w niej dzieje.
Wszystko się pierdoli.
Rozpada na kawałki, a ja nie mam pojęcia jakie jest ich pierwotne miejsce. Udaje, że wcale nie potrzebuje jej w swoim życiu, gdy tak naprawdę to ona jest jego najlepsza częścią.
-Gdzie byłeś?- pyta mnie kobieta, którą powinnienem kochać, gdy tylko przekraczam próg drzwi naszego mieszkania.
Wiele rzeczy w moim życiu wydarzyło się za szybko, a jeszcze więcej nigdy nie doszło do skutku.
-Musiałem coś dokończyć.- mówię i nawet na nią nie patrząc wchodzę do łazienki, żeby wziąć prysznic.
Nie potrafię być dobry, wiedząc, że chce być dobry dla kogoś innego.
To wciąż samolubne, prawda?
Jestem oschły, ponieważ w jakimś sensie jej nienawidzę, za to, że wciąż tu ze mną jest, podczas gdy zasługuje na więcej.
Dlaczego nie mogę pozwolić jej odejść?
Bo jestem samolubnym dupkiem, który nie potrafi znieść samotności.
CZYTASZ
light of his life
PoetryO miłości, która była nieodwzajemniona, o przyjaźni, która miała trwać wiecznie. Ona jest miłością jego życia.