sens istnienia

89 15 0
                                    

Jest trzecia w nocy, a ja stoję pod jedynym otwartym w okolicy sklepem i kończę papierosa.

Po chwili wchodzę do środka i kupuje butelkę najtańszego, najbardziej ohydnego alkoholu, bo tylko na taki mnie stać.

Płace banknotem, który wyciągnąłem z portfela mojej dziewczyny.

Brzydzę się sobą.

Nie wiem, kiedy zaczynam płakać, ale butelka jest już prawie pusta.

Tęsknota sprawia, że głowa pęka mi od bólu, a może jest to nadmiar alkoholu?

Nie wiem.

Siedzę pod drzewem w parku, na lekko wilgotnej trawie. Powinnienem być teraz w domu, powinnienem być przy mojej dziewczynie.

Zastawiam się czy kiedykolwiek byłem z nią szczęśliwy?

Czy ona była szczęśliwa?

I wtedy sobie przypominam, że byłyśmy szczęśliwi.

Na początku, gdy powoli odkrywałem jej śliczne wnętrze, gdy fascynowała mnie jej osobowość. Wtedy wydawało mi się, że dzięki niej zapomnę, że przestanę kochać.

Jest dobra, jest piękna ale nie jest nią.

A nasz związek nigdy nie był związkiem z właściwych powodów.

Wplątałem się w to zbyt bardzo, żeby teraz móc odejść.

Nie potrafię odrzucić swojej jedynej potencjalnej szansy na jakiekolwiek szczęście.

light of his lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz