uzdrawiająca prawda

49 9 0
                                    

-Przespałem się z nią.- odzywam się, zaraz po tym jak odnajduję ją w naszym salonie, tego samego dnia.

Unosi wzrok sponad książki i patrzy na mnie.

-Tamtej nocy, gdy myślałaś, że byłem w pracowni- mówię podchodząc do niej.- Przepraszam Cię. Zasługujesz na więcej. Chciałem, żebyś wiedziała, że żałuję. Żałuję, bo teraz wiem, że tylko ty się liczysz.- klękam przed nią.-Wszystko się zmieni, zobaczysz, tylko błagam nie zostawiaj mnie. Pogubiłem się. Cholernie się pogubiłem, co nie jest żądanym wytłumaczeniem, wiem o tym, ale mimo to chcę, żebyś wiedziała. Przepraszam.- dotykam jej dłoni, desperacko szukając jej dotyku, a ona jej nie zabiera.- Kocham cię.

Widzę jak przepływają przez nią emocje, jak gniew rozpala swoją iskrę, jak smutek prześwietla jej oczy, jak ból maluje się na jej twarzy i w końcu dostrzegam też miłość, która wypełnia jej serce.

A we mnie budzi się ponownie nadzieja.

-Powiedz coś, proszę.- mówię żałośnie.

-Wiedziałam, że się z nią przespałeś. Widziałam to po tobie, ale nie miałam odwagi spytać.- mówi w końcu.- Musisz się zmienić. Nie dla mnie, ale dla siebie. Jesteś wrakiem człowieka, który niemal dotyka dna.- jest zaskakująco spokojna i opanowana.- Zajmij się sobą. Przytul samego siebie. Porozmawiaj ze sobą.

-Chcę się zmienić.- wtrącam się, a ona się uśmiecha.

-Kocham cię.- wyznaje.- Kocham cię na tyle mocno, że Cię zostawię.- teraz już zabrała dłoń.

-Chcę być z tobą.- w końcu to zrozumiałem.

-A ja chcę być z tobą.- uśmiecha się ponownie, a kilka łez spływa po jej policzkach.- Jesteś moją miłością.- jest taka pewna swoich słów, zawsze była.

Podnosi się i zabiera swoją torebkę z drewnianej komody, aby zaraz wyjść z mieszkania.

-Daj mi szansę.- błagam.

-Właśnie Ci ją dałam.- mówi, patrząc na mnie po raz ostatni i zamyka za sobą drzwi.

Opadam na kanapę i wypuszczam głośno powietrze, czując uzdrawiając moc prawdy.

light of his lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz