- Jak się ma nasz nowy król? - zapytałam ze śmiechem.
- Bardzo dobrze moja księżniczko - powiedział Kaspian i tak dobrze słyszeliście zostałam księżniczką Narnii. W ogóle się nie spodziewałam, myślałam że Kaspian zostanie królem i tyle, a tu proszę.
Teraz ma się odbyć "spotkanie" z mieszkańcami Narnii. Wszyscy już są, więc mój brat jako król pierwszy przemówił.
- Narnia należy zarówno do Narnijczyków jak i do ludzi. Telmarowie, którzy pragną zostać i żyć w pokoju będą mile widziani, a tych którzy zechcą wyjechać Aslan odeśle do ziemi naszych przodków.
- Przeminęły pokolenia odkąd opuściliśmy Telmar - rzekł ktoś z tłumu.
- Nie o Telmarze tutaj mowa. Wasi przodkowie byli morskimi rozbójnikami. W swych pirackich wędrówkach odkryli wyspę, a na niej pieczarę, tajemne przejście, którym dostali się tu ze swego świata. Będącego też ojczyzną naszej czwórki władców. Na tej właśnie wyspie mogę was osadzić. To dobre miejsce do rozpoczęcia nowego życia - powiedział Aslan.
- Zgoda, ja przyjmuje propozycję - odrzekł Lord Glozelle.
- I my również - rzekła ciotka w rękach trzymająca naszego kuzyna.
- Ponieważ mi zaufaliśmy będziecie szczęśliwi na tej wyspie - odpowiedział wielki lew. Po czym dmuchnął na nich i skierował wzrok na drzewo. W drzewie zrobiła się duża dziura, do której weszli, a następnie zniknęli. No powiem, że zrobiło to na wszystkich wrażenie. Jednak na rodzeństwie Pevensie jakoś nie koniecznie, zresztą na mnie też. No bo ludzie można było się tego spodziewać. Tłum zaczął panikować.
- Skąd mam wiedzieć, że nie idę na pewną śmierć?! - odezwał się jakiś mężczyzna z gromady.
- Panie jeśli mój przykład może tu coś zmienić, jestem gotów poprowadzić tam mój oddział - odezwał się Ryczypisk. Natomiast Zuza z Piotrem popatrzyli się na siebie, a ja wiedziałam co chcą zrobić.
- Zuza musisz? - powiedziałam załamanym głosem.
- Przykro mi, ale musimy wrócić - rzekła mając tak jak ja łzy w oczach. Podbiegłam do niej i się przytuliłyśmy.
- Będę tęsknić - szepnęłam jej do ucha, po czym się odkleiłyśmy. Ona poszła do Kaspiana, a ja do Łusi, która płakała najbardziej.
- Hej nie płacz, z tego co wiem to się jeszcze spotkamy - odezwałam się i obie się uśmiechnęłyśmy.
- A ja? - rzekł Edek.
- No choć tu młody - zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Eghm - odezwał się znany nam głos. Gdy się odkleiliśmy od siebie, Piotr już otwierał usta, ale byłam szybsza.
- Posłuchaj nie trać na mnie czasu leć do tego plastiku, którego całowałeś - powiedziałam obojętnie.
- Widziałaś?! - krzyknął, zwracając na nas uwagę wszystkim tu obecnych.
- Ciszej ciołku. I tak widziałam, ale rozumiem cię jest wiele pięknych kobiet w pałacu. Więc nie stój tu tak i leć do niej - i uśmiechnęłam się do niego lekko. Miał już coś mówić, ale podbiegła do nas ta lalunia.
- Piotruś czy to prawda? - powiedziała jakże wielce przejęta. Szybko od nich odeszłam, bo miałam już łzy w oczach. Na szczęście mój humor został poprawiony, kidy zobaczyłam jak Zuza całuje Kaspiana.
- Szkoda, że to miłość na odległość, ale pamiętajcie będę wam kibicować - powiedziałam ze śmiechem.
- Szkoda, że Tobie się nie udało - rzekła Zuza.
- Spoko pogodziłam się z tym - odpowiedziałam obojętnie i ostatni raz przytuliłam całą trójkę rodzeństwa, bo Piotrek dalej był ze swoją paniusią. Następnie i oni zniknęli za drzewem, a jasię rozpłakałam.
- Aslanie, czy zobaczymy jeszcze całą czwórkę? - zapytałam z nadzieją.
- Jeszcze będą nam potrzebni - odpowiedział wielki lew.
Później rozmawiałam jeszcze z bratem oraz Aslanem, a wieczorem myślałam o tym co by było gdybym była z Piotrkiem. Pewnie bym się zamknęła w pokoju i ryczała całą noc. Po całym dniu, pełnym przeżyć poszłam spać.
Hejciaa :*
Oto i 12 rozdział. Czyżby to koniec? Na serio?
Nie, to nie koniec. To dopiero początek haha. Zostawcie coś posobie proszę.
Do następnego :* :*
CZYTASZ
Opowieści z Narnii: księżniczka Sofii
Fanfiction- Nie chce przeszkadzać, ale chciałam się zapytać, gdzie mam spać? Bo tak jakby Łucja zajęła moją kajutę - rzekłam do brata. - Jejku, jesteś aż taka głupia. Weź koc poduszkę i śpij na podłodze - auć zabolało. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach. Dla...