Błękitna gwazda

1.3K 47 2
                                    

(Ważna notka na dole)

Minęły dwa dni od mojej ucieczki że statku. Jak na razie, błądzę na morzu i szukam lądu. Jestem ciekawa, czy ktoś już odczytał list i czy mnie szukają. Nie... Na pewno mnie nie szukają...

Pow. Łucja
Kiedy się obudziłam, szybko zmieniłam ubranie i już miałam wychodzić, gdy w oczy rzuciła mi się koperta. Podeszłam do biurka, wzięłam kopertę, a następnie otworzyłam. Szybko go przeczytałam i doznałam szoku. Pospiesznie udałam się do gabinetu Kaspiana, z nadzieją, że tam go zastanę. Otworzyłam drzwi, a w pomieszczeniu był wymieniony wcześniej mężczyzna, z moim bratem i Drinianem.
- Ludzie Sofii uciekła - powiedziałam do towarzyszy, na co oni posłali mi  zdziwione spojrzenia.
- Ale jak to? - zapytał zdenerwowany Edek.
- Zostawiła list, w którym napisała, że żałuję, że ją uratowaliśmy wtedy na wojnie z Mirazem. Pisała, że  nic dla nas nie znaczy, że nie ma już brata, ani przyjaciół - na ostatnie zdanie Kaspian jakby się otrząsnął i podszedł do mnie.
- Daj mi ten list - warknął, po czym dałam mu papier. Zaczął czytać i kiedy skończył w kółko powtarzał.
- Nie, nie, nie. To moja wina. Okropnie  ją potraktowałem. Musiała usłyszeć naszą rozmowę. - rzekł załamany.
- Wiesz ja się jej nie dzieje, że uciekła. Trzktowałeś ją gorzej niż resztę załogi, w czym ci zawiniła, że tak musiała cierpieć? - zapytał zdenerwowany Drinian.
- Nie wiem co we mnie wstąpiło, nie chciałem tego - powiedział Kaspian.
- Teraz już tego nie zmienisz. Miejmy nadzieję, że Aslan jej pomoże - w końcu się odezwałam. Później jeszcze rozmawialiśmy na temat dziewczyny. Zastanawialiśmy się, czy ruszyć na poszukiwania, ale zdecydowaliśmy, że i tak jej pewnie nie znajdziemy na ogromnym morzu, więc zostawiliśmy tą sprawę w opiekę Aslana.

Pow. Sofii
Minął już kolejny dzień, a ja nadal nie znalazłam żadnej ziemii. Płynę na północ, w nadziei, że w końcu coś znajdę.

Minęło kilka godzin, aż tu nagle zauważam niedaleko ląd. Jest to niewielka wyspa. Kiedy dopłynęłam, szybko wyszłam z łódki i skierowałam się na najwyższe wzgórze. Czemu tam? Po prostu coś mnie tam ciągnęło. Jakąś magiczna siła, kazała mi tam iść i tak zrobiłam. Po chwili byłam już na miejscu. To kogo tam zobaczyło, wywołało u mnie wielki uśmiech.
- Witaj moja droga - rzekł tak dobrze, znany mi głos Aslana.
- Witaj, co tutaj robisz? - zapytałam lwa.
- Jestem tu z twojego powodu - odpowiedział władca Narni, co nie powiem zaskoczyło mnie.
- Z mojego powodu? Ale... ale jak to? Dlaczego? - zadawałam pytanie po pytaniu, nie pozwalając odezwać się wielkiemu lwu.
- Spokojnie, chodzi twoją decyzję. Twój brat i przyjaciele martwią się o ciebie. Nie daliby rady cię odnaleźć, więc powierzyli mi to zadanie - powiedział lew.
- Aslanie dobrze wiesz, że ja już nie mam ani brata, ani przyjaciół. Wszyscy mnie ignorowali, zapomnieli o mnie. Nie powinieneś zaprzątać siebie mną głowy. Za niedługo zapomną, że żył ktoś taki, jak księżniczka Sofii - zasugerowałam, na co władca potrząsnął głową.
- Sofio nie myśl tak, wszyscy cię kochają. A to, że zapomnieli to nie ich wina - odrzekł król krainy.
- Nie broń ich Aslanie! Jak to może nie być ich wina?! Własny brat się mnie wyrzekł - mówiąc to miałam łzy w oczach.
- Posłuchaj drogie dziecko. Dawni władcy nie zostali wezwani na darmo. Otóż jest pewna wyspa. Straszna, przepełniona złymi mocami. Nazywa się Wyspą Mroku. Są tylko dwie osoby, dzięki którym zostanie zniszczona. Jedną z nich jesteś ty, moja droga. Dzięki swojemu darowi, masz czyste serce. I tego obawiają się złe moce. Boją się i starają się was pozbyć - powiedział Aslan, a mnie zamurowało. Ja? Mam walczyć ze złem? A co jeśli znowu zginę? Nie, nie mogę tak myśleć. Wszyscy na mnie liczą. Postanowione.
- Dobrze Aslanie, a mogę wiedzieć kim jest druga osobą? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście. Twoim towarzyszem będzie Eustachy. Co prawda jest jaki jest, ale jego serce jest również dobre - odpowiedział lew. Nie powiem spodziewałam się każdego, ale nie jego. Ale cóż miejmy nadzieję, że się dogadamy.
- Aslanie? - zapytałam po raz kolejny. Czasami się zastanawiam, jak ludzie ze mną wytrzymują.
- Tak najdroższa - rzekł i pierwszy raz podczas naszej rozmowy zwrócił swój łeb na mnie.
- Wiesz może jak mam dołączyć do Eustachego i reszty? - zapytałam i tak specjalnie zapytałam o chłopca. Jeszcze nie do końca wybaczyłam bratu.
- Pokieruje cię błękitna gwiazda. Ona pomoże ci dotrzeć na wyspę Ramandu, tam dołączysz do przyjaciół i brata - po raz kolejny lew odpowiedział na moje pytanie.
- Dziękuję, mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy - odrzekłam na co lew posłał mi uśmiech.
- Do zobaczenia - pożegnał się i zniknął. Tak to u niego typowe. Po naszej rozmowie uzbierałam trochę owoców i ruszyłam za gwiazdą.

I jak tam początek roku szkolnego? Nie wiem jak ja przeżyje ten rok 😫. I też z powodu szkoły rozdziały będą pojawiać się żadko, a konkretnie w weekendy. Niestety nie dam rady w tygodniu. Tak to jest jak się jest w trzeciej gimnazjum. Te egzaminy i wgl. Więc to tyle.

Do następnego 😘😘

Opowieści z Narnii: księżniczka SofiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz