Dzisiejszy ranek zaczął się jak każdy inny, czyli wstałam, zjadłam śniadanie i trochę poćwiczyłam walkę mieczem.
Teraz patrzę na morze i znów wspominam przeżyte przygody z bratem i rodzeństwem Pevensie. Zastanawiam się co by było, gdybyśmy przegrali. Hmm pewnie Miraz by nas zabił. Nie wierzę, jak można zabić własnego brata i szwagierkę tylko, aby zdobyć władzę. To chore. Moje rozmyślenia przerywa widok trójki ludzi za burtą (nwm czy dobrze napisałam).
- Ludzie za burtą - krzyczy ktoś z załogi. Zanim ktokolwiek zaaregował ja już płynęłam do dziewczyny. Skąd poznałam, że to dziewczyna?. Rzecz jasna, że po długości włosów.
- Hej już spokojnie - powiedziałam do brązowowłosej, na co ona się odwróciła twarzą do mnie. Wydawała mi się dość znajoma.
- Łusia? - zapytałam z nadzieją.
- Sofii! Edek Sofii tu jest! - krzyknęła Dzielna, poczym podpłynęliśmy do statku. Gdy byłyśmy już na pokładzie i dano nam ręczniki.
- Co za przeżycie - rzekła Łucja.
- Skąd wy się tu w ogóle wzięliście? - zapytał Kaspian.
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziała mu królowa.
- Kaspian! - usłyszałam głos Edka.
- Edmund - przywitali się, a ja stałam z boku i patrzyłam. Trochę smutno, że o mnie zapomnieli, ale cóż takie życie. Coś tam jeszcze mówili, ale mnie tam już nie było. Poszłam na dziób statku, a konkretniej schowałam się w środku paszczy smoka. Na razie nie chciałam z nikim gadać. Zaczęłam się zastanawiać, czy zwrócą uwagę, na moją nieobecność. I tak jak sądziłam, nikt tego nie zauważył. Zapewne zapytajcie skąd wiem. Odpowiedź jest prosta, nie jestem nikim ważnym na statku. Zapomnieli o mnie. Co nie powiem trochę boli. Po chwili doszedł mnie głos brata.
- Pokłonie się naszym rozbitkom. Oto Łucja Waleczna i Edmund Sprawiedliwy, czyli prawowici władcy Narnii.
Smutne, że po tych wszystkich przygodach zapomnieli o mnie. Może Aslan źle zrobił, mówiąc im jak można mnie uratować? Może powinnam wtedy zginąć? Dla kogo mam niby żyć? Mój brat nie zwraca na mnie uwagi. Dla Piotra nic nie znaczyłam. Poddani zapomnieli, że mają także księżniczkę. Więc dla kogo? Niech mi ktoś odpowie. Fakt Zuchon, Ryczypisk i Truflogon pamiętają, ale teraz z powrotem Łucji i Edmunda zapomną i oni. Może powinnam odejść? Zdjąć z ich barków o jeden problem mniej? Tak już postanowiłam. Po tej wyprawie odejdę. Zamieszkam w dawnym domu. W mieszkaniu Truflogona.Po tych rozmyślaniach patrzyłam na nimfy wodne. Chyba wyczuły, że nie jestem w humorze, bo uśmiechnęły się do mnie smutno. Czasami wydaje mi się, że tylko zwierzęta i nimfy mnie rozumieją. Wiedzą kiedy nie mam nastroju. Wydaje mi się, że to przez tą więź, że dzięki niej bardziej jestem zżyta z naturą, niż z ludźmi.
Ale wracając siedziałam w kryjówce do wieczora. Zrobiło się już dość chłodno, więc postanowiłam wrócić do kajuty. Po wejściu zauważyłam Łucję, śpiąca na moim łóżku. Za pewne Kaspian oddał jej mija kajutę i to bez mojej zgody. Trudno przywykłam już. Poszłam do "gabinetu" mojego braciszka tylko po to, aby zapytać się gdzie mam spać. Po chwili byłam na miejscu, zapukałam i weszłam wraz z cichym "proszę". Przy stoliku z mapą stal Kaspian z Edkiem i Drinianem.
- Nie chce przeszkadzać, ale chciałam się zapytać, gdzie mam spać? Bo tak jakby Łucja zajęła moją kajutę - rzekłam do brata.
- Jejku, jesteś aż taka głupia. Weź koc poduszkę i śpij na podłodze - auć zabolało. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach. Dla mojego brata już nie istnieje. Oparłam się o drzwi gabinetu, tylko po to, aby usłyszeć gorsze słowa.
- Kaspian jak ty ja traktujesz? To twoja siostra - po głowie wiedziałam, że to Edek.
- To nie moja siostra tylko nic nie warty członek załogi. Dla mnie już nie jest rodziną - teraz już się rozpłakałam do reszty. Szybko pobiegłam do mojej byłej kajuty. Zabrałam swoje rzeczy, zeszłam do "kuchni" i spakowałam trochę prowiantu i wody. Wszystko spakowałam do jednej z łodzi. Wróciłam do obecnego pokoju Łucji, aby napisać list. Nie chciałam uciekać bez wyjaśnień, chciałam aby coś do nich dotarło.
Treść listu :
Chciałam wam tylko powiedzieć, że żałuję. Żałuję, że mnie uratowaliście, wtedy na wojnie przeciw Mirazowi. Skoro nic dla was nie znacze, to po co mnie uratowaliście. Mogliście się mnie pozbyć i teraz nie stanowiła bym problemu. Postanowiłam, że ucieknę i tak zrobiłam. Będę żyć samotnie, ale szczęśliwa. Nie chce was już widzieć na oczy. A ty Kaspianie będziesz miał całą władzę dla siebie, bo jak sądzę o to chodzi. Ale wiesz nie mogę uwierzyć, że stałeś się taki sam jak Miraz. Tak samo jak on dążysz do władzy. Nie zważając na to, czy ktoś cierpi. Ale tak jak ty nie masz siostry. Tak ja już nie mam brata, ani przyjaciół.Żegnajcie
Sofia.Zostawiłam list na biurku. Następnie poszłam do łodzi, wsiadłam do niej, spościłam na morze i odpłynęłam.
Czeka mnie długa droga...
I co tego się nie spodziewaliście. Jak myślicie Kaspian zmądrzeje? Czy może zostanie taki jaki jest? Wszystko się okaże w kolejnym rozdziale.
Do następnego misie 😘😘
CZYTASZ
Opowieści z Narnii: księżniczka Sofii
Fanfic- Nie chce przeszkadzać, ale chciałam się zapytać, gdzie mam spać? Bo tak jakby Łucja zajęła moją kajutę - rzekłam do brata. - Jejku, jesteś aż taka głupia. Weź koc poduszkę i śpij na podłodze - auć zabolało. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach. Dla...