Ranna...

2.3K 72 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się razem ze świtem postanowiłam wstać już z łóżka. Szybko się zebrałam i zeszłam do kuchni, gdzie już krzątał się Truflogon.
- Witaj - przywitałam się na co borsuk podskoczył. Ojć chyba się wystraszył haha.
- Witaj następnym razem nie strasz mnie tak - odpowiedział.
- Dobrze postaram się, ale nic nie obiecuję hah - zaśmiałam się krótko. Po śniadaniu Kaspian zaczął zbierać swoje rzeczy czego nie rozumiałam, jednak po chwili wszystko wyjaśnił
- Dziękuję za gościnę, ale musze już iść - powiedział.
- Ale dokąd chcesz niby iść? - zapytał borsuk
- Musze spotkać się z innymi Narnijczykami, żeby ich przekonać do walki z Telmarami.
Następnie wyszedł, od razu popatrzyłam się znacząco na towarzyszy i razem podążyliśmy za księciem.

- A ja was słyszę - powiedział Kaspian. Nie dziwię się przecież oni chodzą gorzej niż dzieci.
- Moim zdaniem trzeba zaczekać na dawnych władców - powiedział Truflogon -Jasne idź przekonasz się jak przyjmą cię tu inni - dodał.
- Ja  chyba pójdę chce zobaczyć jak będzie rozmawiać z minotaurami - odpowiedziałam.
-  Minotaury?! To one nie wyginęły? - zapytał zaskoczony chłopak.
- Nie i mają parszywy charakter - odpowiedział mu borsuk.
- I mają krzepę jak byki - dodał Nikabryk.
Po tym kompletnie się wyłączyłam. Nie słuchałam ich przyglądałam się naturze. Obudziłam się dopiero kiedy zauważyłam Telmarów.
- Szybko uciekajcie! - powiedziałam do towarzyszy. Oni zdezorientowani nie wiedzieli o co chodzi dopiero kiedy żołnierze zaczęli do nas strzelać zaczęli uciekać w głąb lasu. Ja zostałam w tyle,  wyciągnęłam zza pleców łuk i strzałe. Kiedy miałam już strzelać do jednego z żołnierzy to zobaczyłam, że ten zalicza glebę. Wtedy zorientowałam się, że musi to być Ryczypisk. Jednak po chwili usłyszałam, że Truflogon został ranny, szybko do niego pobiegłam.
- Trzymaj się - powiedziałam cała roztrzęsiona.
- Weź go on jest ważniejszy ode mnie - odpowiedział borsuk dając mi róg Zuzanny.
Pospiesznie włożyłam przedmiot i przełożyłam  przyjaciela przez swoje ramie. W chwili kiedy wstałam jedną ze strzał trafiła mnie w udo, jednak nie dałam po sobie poznać, że coś takiego miało miejsce. Szybko kuśtykając podbiegłam do reszty. Truflogon chyba zobaczył, że coś jest nie tak, bo po chwili powiedział do mnie
- Sofii zostaw mnie jesteś ranna - w tym momencie wywróciłam oczami.
- Nie przekonasz mnie do tego jesteś, moim przyjacielem nie pozwolę ci umrzeć - odrzekłam.
Po czym zobaczyłam jak Kaspian leży na ziemii, a na nim gotowy do walki Ryczypisk. Chyba o czymś rozmawiali, bo muszę był trochę wkurzony.
- Ryczypisk oszczędź go - odrzekł borsuk.
- Truflogon?! Mam nadzieję, że masz ważny powód, aby wchodzić między mysz, a jej ofiarę ?! - bardziej stwierdził niż zapytał.
- To właśnie on zadął w róg - odpowiedział Truflogon.
- Niech więc nam go okaże - zdezorientowana starałam się rozpoznać głos i po chwili wiedziałam do kogo należy - jego dźwięk nas tu przysłał - dodał Gromojar.
- Witaj Ryczypisk - przywitałam się z przyjacielem.
- Witaj Sofii - w tym momencie mysz zeszła z chłopaka.
-Gromojarze - skinęłam głową na znak przywitania na co centaur odpowiedział tym samym. Chciałam się  przytulić z Ryczypiskiem, ale zapomniałam o moim udzie więc nie zbyt mi to wyszło, bo się przewróciłam. Na szczęście wcześniej odłożyłam Truflogona.  Podszedł do mnie zmartwiony Kaspian, pomógł mi wstać co nie powiem było dość trudne i powiedział
- Jesteś ranna ?!
- Nie no co ty - ach ten sarkazm 😁 - nic mi nie jest - dodałam.
- Jasne - przewrócił oczami.
- Gromojarze mógłbyś ją wsiąść ? - zapytał się borsuk.
Centaur nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i wyciągnął do mnie rękę. Przyjęłam ją i już po chwili siedziałam na jego grzbiecie.

Hejcia oto i drugi rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba.
Do następnego 😘

Opowieści z Narnii: księżniczka SofiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz