Obudziłam się trochę później niż zawsze, ale potrzebowałam odpoczynku. Teraz czuję się jak nowo narodzona. Poszłam na śniadanie, po drodze spotkałam Łucję i razem udaliśmy się do kamiennego stołu.
- Łusia, a jak idzie z Telmarami? W sensie mamy jakiś plan? - zapytałam małą, bo szczerze przez to omdlenie nic teraz nie wiem.
- Wiesz są plany. Dziś Edek idzie do Miraza, aby namówić go do pojedynku z Piotrkiem. Natomiast ja z Zuzą udamy się do Aslana kiedy oni będą walczyć. - powiedziała dziewczynka, a mnie zamurowało. Przecież to będzie walka na śmierć i życie. A co jeśli Piotrek zginie?! Nie on musi żyć dla Narnii, dla mnie. Muszę pogadać o tym z Piotrem.
- Halo Sofii. Żyjesz? - słowa Łusi wyrwały mnie z rozmyśleń.
- Tak tak, wiesz może gdzie jest Piotr? - znów zapytałam Dzielną.
- Chyba ćwiczy na dworze - rzekła.
- Dzieki ja będę iść muszę z kimś pogadać - odpowiedziałam i puściłam młodej oczko.
Kiedy dotarłam już na dwór, zobaczyłam Edzia walczącego z Piotrem. Podeszłam do nich i pokazałam Edkowi, że ma być cicho. On niezauważalnie pokiwał głową w czasie kiedy ja zaslonilam oczy królowi.
- Trzeba mieć oczy dookoła głowy mój królu - zaśmiałam się.
- Sofii przestraszyłaś mnie - rzekł Wspaniały na co ja z Edziem zaśmiałam się.
- Musimy pogadać - powiedziałam głosem pełnym powagi. Poszliśmy za twierdzę i usiedliśmy na ziemii.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że będziesz się pojedynkować? - zapytałam smutno.
- Skąd wiesz?! - powiedział wkurzony.
- To nie istotne. Myślałam, że mówimy sobie wszystko - po tym odeszłam zaiwedziona. Nawet za mną nie pobiegł. Teraz wiem ile dla niego znaczyłam. Szybko pobiegłam do lasu. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Nie mam teraz humoru na pogaduszki. Po kilku minutach znalazłam się blisko jeziora, więc postanowiłam odpowiedzi zaczyna i wszystko przemyśleć.
Myślałam, że on też coś do mnie czuje, jednak przeliczyłam się i to grubo. Za dużo od niego oczekiwałam, traktował mnie jak przyjaciółkę, a ja wyobrażałam sobie nie wiadomo co. Teraz jest mi z tym źle, mam dość. Ta wojna mnie wykańcza.
- Co tu robisz najmilsza? - doszedł mnie dość znajomy głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam wielkiego lwa.
- Mam dość Aslanie. Ta wojna źle na mnie działa. Do tego dochodzi Piotrek. Naprawdę myślałam, że on też coś do mnie czuje, widocznie się przeliczyłam - zwierzyłam się przyjacielowi. Zawsze, gdy go potrzebowałam był przy mnie. Tylko on wiedział jak bardzo jestem związana z Narnią.
- Rozumiem najdroższa, ale nie sądzisz, że każdy to przeżywa. Teraz wszyscy dążą do odzyskania dawnego pokoju w Narnii - rzekł władca krainy.
- Wiem, ale to nie upoważnia nikogo do takiego traktowania nawet najmniejszej istoty. Muszę ci coś jeszcze powiedzieć - odpowiedziałam.
- Nie dawno dowiedziałam się, że mam dar uzdrawiania. Niestety jeszcze nie odnalazłam tej siły w sobie. Nie miałam zbytnio na to czasu. Pewnie wiedziałeś o tym od początku nieprawdaż ? - zapytałam lwa.
- Masz rację wiedziałem o tym odkąd się urodziłaś. Jednak wierzę, że nie długo odnajdziesz w sobie swój dar. Teraz wybacz, ale muszę już wracać - odrzekł Aslan na co ja pokiwalam głową na znak, że rozumiem.
- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i po chwili lwa już nie było.Po kilku godzinach postanowiłam już wracać. Niestety nie było mi to dane, bo po drodze spotkałam z sześciu Telmarów, a ja nie miałam broni. Postanowiłam wspiąć się na drzewo, jednakże zauważyli mnie i po chwili prowadzili mnie do swojego obozu.
Cześć miśki ❤️
To już siódmy rozdział. Nadal nie mogę uwierzyć, że to opowiadanie tak dobrze się przyjęło. Dziękuję wam za miłe komentarze i gwizdki to naprawdę motywuje. Postaram się częściej wrzucać rozdziały jednak nic nie obiecuję.
Do następnego 😘😘
CZYTASZ
Opowieści z Narnii: księżniczka Sofii
Fanfiction- Nie chce przeszkadzać, ale chciałam się zapytać, gdzie mam spać? Bo tak jakby Łucja zajęła moją kajutę - rzekłam do brata. - Jejku, jesteś aż taka głupia. Weź koc poduszkę i śpij na podłodze - auć zabolało. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach. Dla...