Po paru godzinach w końcu wypłynęliśmy w kierunku Wyspy Mroku. Ciekawe jak to bedzie... Czy naprawdę razem z Eustachym uratuje Narnię? Czy on w ogóle wie, że coś takiego będzie miało miejsce? Rozmyślałam tak do póki nie zdałam siebie sprawy z jednej rzeczy. A mianowicie
-GDZIE JEST EUSTACHY? - wrzasnełam na cały okręt. I w jednej sekundzie koło mnie pojawiło się rodzeństwo Pevensie - Ktoś mi wyjaśnić gdzie jest wasz KUZYN? - powturzyłam pytanie z naciskiem na ostatnie słowo.
- Eustachy mówisz? - rzekł Edek drapiąc się po głowie. W pewnej chwili rodzeństwo spojrzało znacząco po sobie, a ja zaczęłam nie ogarniać o co im chodzi, aż tu nagle, jak jeden mąż cała czwórka się wydarła.
- EUSTACHYYY! - ku mojemu zaskoczeniu przede mną pojawił się wielki smok z pomarańczowo-złotymi łuskami.
- Nie wieżę Eustachy to ty?? - mówiąc to podeszłam powoli do smoka, na co on pokiwał głową w odpowiedzi na pytanie.
- Widocznie Aslan chciał, żebyś przejrzał na oczy hah - zaśmiałam się, a zwierzę uśmiechnęło się delikatnie - widziałam ten uśmieszek - szepnęłam mu na ucho.Kiedy zbliżaliśmy się do wyspy Kaspian wspiął się na schodki i zaczął przemówienie
- Jakkolwiek skończy się nasz rejs, wszyscy tu obecni zasłużyli na zaszczytne miano członka załogi Wędrowca do Świtu. Przebyliśmy daleką drogę, razem pokonaliśmy przeciwności i razem możemy zwyciężyć raz jeszcze. Nie czas, więc ulegać fałszywym podszeptom strachu. Bądźcie silni. Nie poddawajcie się. Od tego zależy los nasz i naszych bliskich. Myślicie o rodakach, których mamy uratować. A także o Aslanie oraz Narni - po skończonej przemowie rozległy się oklaski. Nie powiem wzruszyło mnie troszkę to co powiedział. Jednak od kąd wróciłam nie odezwał się do mnie ani razu. Widocznie naprawdę już mnie nie potrzebuje. Z nudziło go posiadanie siostry, ale nie jestem tu dla niego. Wykonuję tylko zadania Aslana. Później mnie już nie zobaczy.Okej jesteśmy w głębi wyspy. Muszę się skupić. Po chwili pojawiła się jakaś dziwna zielona mgła.Nagle ta mgła przybrała postać Kaspiana i wielkiego lwa.
- Już nie jesteś moją siostrą, nigdy jej nie miałem - powiedział Kaspian. Nie powiem dalej te słowa mnie bolały.
- Zawiodłem się na tobie Sofio. Już nie jesteś potrzebna Narnii. Jesteś bezużyteczna - rzekł Aslan.
- Nie wy nie jesteście prawdziwi. Aslan nigdy by tak nie powiedział - odezwałam się stanowczym głosem, a po chwili mgły już nie było.
- Ej Sofii w porządku? - zapytał Piotrek.
- Tak wszystko gra - odpowiedziałam. W pewnym momencie usłyszałam dziwny głos.
- Zawroćcie! Odpłyncie stąd!
- Ktoś ty? - krzyknął Edek.
- Nie boimy się ciebie - dodał Kaspian.
- Ani ja was - odkrzynął głos.
- Poczekajcie - rzekłam do załogi - Proszę powiedz kim jesteś - zapytałam coś mi się wydawało, że to może być lord.
- Jestem nikim, a wy musicie odpłynąć - krzyknął. Po chwili Edek wziął latarkę, która pokazała nam właściciela głosu.
- Stać! - rzekłam do kłuszników - Wybacz nam lordzie Rup nie wiedzieliśmy kim jest właścicielem głosu - odrzekłam, a mężczyzna popatrzył na mnie dziwnie.
- Wiesz przypominasz mi pewna kobietę była kiedyś królową - powiedział już spokojnie lord.
- Tak się składa, że to była moja mama - odpowiedziałam z cieniem uśmiechu na wzmiankę o mamie.
- Wybacz mi wasza wysokość - rzekł smutnym tonem.
- Nic nie szkodzi. Hmm jak by cię tu zabrać?? - zapytałam samą siebie. I nagle Eustachy złapał lorda, podleciał do statku i puścił na ziemię.
- Precz ode mnie demony - krzyknął Rup.
- Szanowny milordzie. Nie mamy złych zamiarów. To ja twój król. Kaspian - odezwał się mój "brat".
- Drinianie ruszajmy - rzekłam do kapitana statku.
- Nie myślcie, nie zdradzajcie mu czego się boicie, bo właśnie tym się stanie - rzekł lord.
- O nie - rzekł Edek.
- Edmund o czym ty pomyślałeś - rzekłam z Łucją w tym samym momencie.
- Ohh wybaczcie mi - powiedział i podbiegł do burty. Dzięki temu, że stałam przy niej mogłam zauważyć poruszające się jakby skały. No ale przecież skały się nie ruszają. Po chwili to coś wynurzyło się na powierzchnię. To już wiemy o czym pomyślał Edek. Wąż morski.
- Spokojnie damy radę. Aslan nam pomoże - powiedziałam do Edka, aby dodać mu otuchy.
- Dzięki twoje wsparcie naprawdę pomaga - rzekł brunet.
- Łucznicy przygotować się - krzyczał Drinian - Na mój znak... Teraz - Harpuny wbiły się w ciało potwora.
Jednak to nie dało za dużo, a do akcji wkroczył Eustachy. Postanowiłam, że również wkroczeniu do akcji. Skupiłam się, zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jakbym się unosiła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jakaś magia unosi mnie w górę, a po chwili byłam na równi z wężem. Starałam się go osłabić, żeby ułatwić choć trochę Eustachemu robotę. Jednak po chwili zauważyłam, że lord rzuca miecz, a on wbija się w rękę smoka. Zdążyłam mu posłać jeszcze smutne spojrzenie i tyle go widziałam. Powróciłam do osłabiania potwora. Czułam, że długo już nie wytrzyma. Nagle poczułam ogromną siłę. Czułam też, że Eustachy maczał w tym palce. Z nową siłą starałam się jak mogłam, jednak stwór nie dawał za wygraną. Postanowiłam więc zaryzykować. Chodzi mi o stworzenie w jakiś sposób fali tsunami, aby zatopić węża. Podniosłam ręce do góry i trzymałam je ile tylko miałam siły. Niedługo po tym woda podniosła się i zalała mojego przeciwnika. Niestety nie udało mi się go utopić. Z pomocą przyszedł mi Piotr z Edmundem. Zwrócili uwagę potwora dzięki czemu miałam szansę na atak z zaskoczenia. Powturzyłam gęsty ręki i już po chwili potwór leżał na dnie morza. Niebo zaczęło się rozjaśniać, a mgła zniknęła. Powróciłam na okręt, jednak ta walka kosztowała mnie dużo energii. Nie dałam rady ustać na nogach. Przygotowałam się już na zderzenie z podłogą. Jednak to nie naszło, natomiast wylądowałam w ramionach Piotra. Dalej już nastała ciemność.Cześć miśki ❤️
Jak tam w szkole? Ja już czekam na wakacje. Chcę wam jeszcze raz podziękować za 1k wyświetleń. To dla mnie ogromne wyróżnienie i motywacja. Dziękuję 💖 I wydaje mi się, że zbliżamy się do końca. Zobaczymy co przyniesie los.
Za Narnię i za Aslana 🦁Do następnego 😘😘
CZYTASZ
Opowieści z Narnii: księżniczka Sofii
Fanfic- Nie chce przeszkadzać, ale chciałam się zapytać, gdzie mam spać? Bo tak jakby Łucja zajęła moją kajutę - rzekłam do brata. - Jejku, jesteś aż taka głupia. Weź koc poduszkę i śpij na podłodze - auć zabolało. Wyszłam stamtąd ze łzami w oczach. Dla...