Nigdy ci tego nie wybacze

1.4K 48 12
                                    

Kiedy byliśmy już w obozie, od razu zaprowadzili mnie do największego namiotu. Wiedziałam już, że teraz czeka mnie jakże miła pogawędka z wujem (wyczucie ten sarkazm). Po chwili byliśmy już w środku. 
- Witam moja ukochana bratanicę - rzekł Miraz z tym wrednym uśmiechem.
- Daruj sobie Miraz. Nigdy ci nie wybaczę zabójstwa moich rodziców - powiedziałam pełna złości.
- Oj nie przesadzaj sami się o to prosili.
-  Wiem wszystko co im zrobiłeś. Jesteś mordercą, potworem, który darzy tylko do władzy - to powiedziawszy uderzył mnie w twarz.
- Nie przeginaj, bo będzie z tobą źle.
- Bo co mi zrobisz hmm?! Zabijesz tak jak rodziców.
- Nie, ja tego nie zrobię. Wyręcza mnie twoi przyjaciele haha - zaśmiał sie,a mnie ogarnął niepokój. - Zabrać ja do klatki - dodał ze swoim wkurzających uśmieszkiem. Wyszliśmy, a żołnierze skierowali się w stronę polany. Dokładnie za namiotami była sporej wielkości klatka, do której chwilę później mnie wepchali. Gdy odeszli miałam czas, aby się rozejrzeć. Klatka była cała czarna, była zamykana na kłótke. W środku oprócz mnie  było dwóch faunów i mały wilk.
- Nic wam nie jest? - zapytałam na co oni zwrócili na mnie uwagę.
- Nie,jesteśmy tylko trochę poobijani - powiedział jeden z faunów - A jeśli można kim jesteś? - dodał drugi. 
- Jestem Sofii a wy? - zapytałam z lekkim uśmiechem, aby dodać im otuchy.
- Nazywam się Roko, a to mój brat Moko (wymyśliłam na poczekaniu, dlatego są takie głupie 😂) - powiedział jeden z faunów, widać że są bliźniakami.
- Mili mi was poznać, choć to nie najlepsze miejsce na zapoznawanie się heh - rzekłam zmieszana. - A ty jak się zwiesz? - tym razem skierowałam się do wilczka.
- Jestem Łapa - rzekł cicho.
- Musimy się z tąd wydostać. Posłuchajcie jak otworze drzwi, macie jak najszybciej biegnąć do twierdzy rozumiecie? - rzekłam do towarzyszy.
- A co z tobą?
- Będę tuż za wami.
Następnie wyjęłam z włosów jedna z wsuwek i podeszłam do drzwi kraty. Otworzenie ich zajęli mi nie całe pięć minut.
- Szybko ruszajcie - powiedziałam szybko, bo wiedziałam, że nie mamy wiele czasu. Wzięłam Łapę na ręce, bo widziałam,  że jest już wykończony.

Byliśmy już na końcu lasu, kiedy usłyszałam trzask gałęzi. Odwróciłam się w stronę skąd dobiegł dźwięk i zobaczyłam ok. sześciu Telmarów.
-Weźcie Łapę i uciekajcie.
- Nie zostawię cię - rzekł wilczek.
- Przykro mi, ale wy jesteście ważniejsi. No już uciekajcie - ostatni raz popatrzyłam na towarzyszy. Mimo, że znaliśmy się bardzo krótko to i tak czułam się z nimi związana. No cóż taki dar. Skierowałam się w stronę żołnierzy. Musiałam coś szybko wymyślić, żeby zdobyć broń. Hmm już wiem, głupi pomysł, ale innego nie mam. Podeszłam do jednego z Telmarów i zaatakowałam go od tyłu przez co był zdezorientowany. Dzięki temu odebrałam mu miecz i po chwili leżał martwy. Podobnie zrobiłam z pozostałymi. Kiedy nie było koło mnie już żadnego żywego wroga skierowałam się do twierdzy. Wychodząc z lasu zauważyłam Kaspiana, który siedział na jednym z kamieni i chyba o czymś myślał, bo miał zamyślony wyraz twarzy.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytałam brata.
- Moją siostrę porwali Telmarowie i zamiast uciekać ta się głupia poświęca, aby uratować swoich towarzyszy. Jednak z drugiej strony jestem dumny, że mam taką odważną siostrę - powiedział głosem jakby zaraz miał się rozpłakać. Trochę he mi się go szkoda zrobiło, ale zadowalal mnie fakt, że był że mnie dumny. Nagle z wejścia do groty wyszedł Łapa i gdy mnie zobaczył zaczął biec w moją stronę.
- Sofii?! Jesteś! - zaczął się wydzierać.
- Weź już się tak nie drzyj. Chyba każdy to usłyszał haha - zaśmiałam się z zachowania małego.
- Czekaj ?Sofii ?! -  w jednej sekundzie Kaspian jakby ożył. Chciało mi się z tego śmiać, bo gdyby nie młody to by pewnie jeszcze tak siedział.
- A znasz kogoś innego o tym imieniu? Hah - już nie wytrzymałam tylko tarzalam się ze śmiechu.
- Ale jak ty uciekłaś Telmarom ?? - zapytał  Łapa nie dowierzając.
- Jak to jak. Normalnie. Załatwiłam ich mały oddział i przybiegłam tutaj - powiedziałam jakby to była zwykła rzecz - Chyba, że  chcesz, abym do nich wróciła. To żaden problem - dodałam pełną powagi.
- Taa Piotrek by mnie wtedy zabił hah - zaśmiał się, a ja po usłyszeniu tego imienia spochmurniałam. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Wiem, że każdy przeżywa tą wojnę, ale nikogo się tak nie powinno traktować.
- Choć musimy powiedzieć reszcie, że nic ci nie jest - rzekł szczęśliwy książę.
Weszliśmy do środka i razem z wilczkiem skierowaliśmy się do kamiennego stołu, gdzie jak się okazało byli wszyscy moi przyjaciele i pan wielki władca.
- Ekhm cześć - zwróciłam na siebie ich uwagę, ale to zbytnio nie podziałało. Jednak po sekundzie Łucja jako pierwsza się ocknęła.
- Sofii? Nareszcie! - krzyknęła najmłodsza, na co pozostali zwrócili swój wzrok na mnie.
- Miło znowu was widzieć - rzekłam pełna radości.
Po przywitaniu się ze wszystkimi pozostał tylko pan wspaniały ugh nie mogę go. Czasem jest taki miły i opiekuńczy, a czasem zachowuje się jak egoistyczny władca, który uważa, że może wszystko.
- Sofii ... - zaczął, ale mu przerwałam - Nie, nie chce tego słuchać - poczym poszłam do swojej "komnaty", przebrałam się i poszłam spać po tym pełnym przeżyć dniu.

Hejka miśki ❤️
Tak wiem znów długo nie było rozdziału. Szczerze jestem trochę leniem i tyle. Mam nadzieję, że wam się spodoba i ten rozdział. I bardzo wam dziękuję, że nadal jesteście pomimo mojego lenistwa 😂😁. Tym razem naprawdę postaram się poprawić.

Do następnego 😘😘

Opowieści z Narnii: księżniczka SofiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz