ROZDZIAŁ XVII

700 74 37
                                    

Jaemin szedł jak najdalej od domu, jak najdalej od Jeno. Nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Było późno i zimno. Z każdym oddechem wydobywała mu się gęsta para z ust. Duże krople łez spływały po policzkach, a w głowie kłębiła mu się jedna myśl: Dlaczego?

Spojrzał na zegarek, było po 22. On stał na uliczce, która znajdowała się już na skraju miasta. Oparł się o ścianę jakiejś kamienicy i zaczął płakać. Było mu zimno, jedyne co miał to bluza Jeno. Zapach jego perfum drażnił nozdrza Jaemina.

-Czemu...czemu to zrobiłeś...? - pytał sam siebie.

Nagle, w oddali zobaczył czyjąś sylwetkę. Był to ktoś dosyć wysoki i dobrze zbudowany. Kiedy nieznajomy podszedł Jaemin zdążył wydusić z siebie jedynie Jeno, czy to ty? po czym obcy uderzył go w twarz i chłopak stracił przytomność, staczając się na ziemię po ścianie.

~~

Jaemin starał się otworzyć oczy, ale białe światło mu na to nie pozwalało. Słyszał wokół znajome głosy. Wszystkie znajome oprócz najważniejszego. Nagle zobaczył nad sobą matkę.

-Ty żyjesz! Chwała Bogu, nic poważnego ci się nie stało. - mówiła zapłakana.

Jego ojciec podszedł i objął ją. On również płakał. Była z nimi również babcia.

-C-co się stało? - zapytał Jaemin próbując podnieść się na łokciach, jednak na marne, ponieważ ból przeszywał całe jego ciało.

-Ktoś cię pobił. Na całe szczęście Jeno cię znalazł i zadzwonił po karetkę. - powiedział jego ojciec.

-Gdzie teraz jest?

-Śpi.

Jaemin popatrzył się w sufit. Zebrał się na odwagę, żeby powiedzieć rodzicom prawdę o sobie.

-Ja jestem, znaczy byłem z Jeno.

Jego rodzice popatrzyli po sobie.

-Wiemy, że się spotkaliście przed tym zda-

-On był moim chłopakiem. - przerwał im - To przez niego tutaj jestem. Pokłóciłem się z nim. Wyproście go stąd, nie chcę go widzieć.

Byli w kompletnym szoku. Stali jak wryci w podłogę. W końcu jego ojciec się ocknął i wyszedł na korytarz do Jeno.

-Posłuchaj. Jaemin nam wszystko powiedział. I on nie chce cię tu widzieć. Masz stąd iść. - powiedział.

Chłopak patrzył na niego niezbyt wiedząc co się właśnie stało. Już miał odpowiedzieć, kiedy przyszła jego ciotka.

-Oh, pan Na. Co z Jaeminem? Trzyma się? - pytała zdyszana.

-Tak, jest całkiem dobrze. Na razie nie chce gości, więc proszę poczekać tutaj. - powiedział, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę sali.

Kobieta usiadła obok Jeno. Obydwoje nie odezwali się słowem. Po chwili kobieta przerwała tę niezręczną ciszę.

-Daj mu czas, sobie z resztą też.

Chłopak nie za bardzo rozumiał, co ciotka chce mu przekazać.

-Daj mu od siebie odpocząć. Nie dzwoń, nie pisz, zniknij z jego życia.

-Jasne, gdyby to było takie proste.

-Jest. Po prostu wyjdź teraz ze szpitala i usuń jego numer. Zapomnij.

Jeno bez słowa wstał i wyszedł ze szpitala. Wyciągnął telefon i skasował wszystko co związane było z Jaeminem, oprócz ich pierwszego zdjęcia.

W tym czasie Jaemin trzymał swój telefon z otwartym chatem z Jeno. Wahał się czy wysłać pewną wiadomość. Myślał dobrą chwilę, jednak postanowił, że ją skasuje.

Do:Lee Jeno
Wróc, proszę cię...(trwa wysyłanie...)

Wiadomość usunięto.

_____________
Dobra kolejny dzisiaj!! Wena mnie trochę opuszcza, więc obawiam się, że prędzej czy później będę musiała zawiesić fika )): jakbyście wyczaili jakieś błędy to przepraszam, ale zasypiałam pisząc to ;;

 Change |NoMin| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz