ROZDZIAŁ XII

819 95 28
                                    

Donghyuck i Mark weszli do klasy. Tak jak podejrzewał Jaemin, na widok Kanadyjczyka wiele dziewczyn nagle zaczęło poprawiać włosy i pogłębiać dekolty. Kiedy chłopak spojrzał na swojego byłego chłopaka uśmiechnął się do siebie. W końcu nie czuł tego dziwnego ukłucia w sercu. Teraz miał Jeno, na którym mógł polegać.

-Donghyucka już znamy, więc proszę usiądź. A ty Mark, może opowiesz coś o sobie? - zapytała pani Joohyun.

Mark posłał zdenerwowane spojrzenie w stronę swojego chłopaka. Ten pokazał mu dwa uniesione kciuki, w geście dodania otuchy.

-A więc, jestem Mark Lee, pochodzę z Vancouver. Lubię rapować i kocham arbuzy. - kiedy to powiedział, jego oczy zalśniły - Tak naprawdę mam na imię Minhyung, ale wolę kiedy mówi się do mnie "Mark". I to chyba tyle. O, jeszcze jedno. Lee Donghyuck jest mój, więc łapy precz!

Wtedy większość dziewczyn mruknęła z niezadowolenia, a Donghyuck się zarumienił. Za to Jaemin miał odruch wymiotny. Spojrzał wymownie na Jeno, który potajemnie, pod ławką chwycił go za rękę. Na początku młodszy nie chciał na to pozwolić, jednak po chwili uległ. Uścisk dłoni starszego był dla niego otuchą, uspokajał go, a jednocześnie okazywał zrozumienie. Siedzieli tak przez całą lekcję. Ich ławka była na końcu Sali, więc nikt tego nie zauważył. Potem jednak nie mieli już razem zajęć, więc rozeszli się do klas.

-Hej, Nana.

Tylko jedna osoba wiedziała o tym przezwisku i tylko jedna go używała.

-Cześć, Haechan. - też postanowił użyć pseudonimu, o którym wiedział tylko on.

-Ah, miło, że nadal pamiętasz. Możemy pogadać?

-Wiesz, że nienawidzę tej frazy.

-Czy chciałbyś poprowadzić ze mną sensowną wymianę zdań? Pasuje?

-Lepiej.

-Staram się jak mogę.

Poszli w stronę bardziej ustronnego miejsca.

-Słuchaj, nie chcę, żebyśmy byli wrogami. Wiem, że źle zrobiłem i cię bardzo za to przepraszam, ale chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi, co ty na to? - powiedział Hyuck.

Jaemin niezbyt wiedział, czy jego znajomy mówi na serio.

-Serio mówisz?

W sumie nie czuł się już przez niego skrzywdzony, ale jednak, według niego, to byłby chyba dziwne uczucie przyjaźnić się z byłym.

-Mhm, całkiem serio.

-Ehh, okej. Ale jakby co to się nie zdziw, że zwymiotuję na widok twojego obściskiwania się z Markiem.

Obydwaj zaczęli się śmiać i zrobili przyjacielskiego misiaka.

-A co tu się dzieje? - zapytał Mark opierając się o ścianę - Chyba wyraziłem się jasno, że jest mój. - starał się być groźny, ale widać było, że mówi to dla żartów.

-Mark, to jest Jaemin, opowiadałem ci o nim! - powiedział Donghyuck wtulając się w jego ramię.

-A, no tak. Wiele o tobie słyszałem. - mówił, podając rękę - Miło cię wreszcie poznać. - powiedział z szerokim uśmiechem.

-I vice versa.

Razem poszli do stołówki, gdzie dosiadł się do nich Jeno. Kiedy jedli, jego ręka cały czas błądziła po udzie Jaemina. 

-Co wy na to, żeby we czwórkę iść dzisiaj na miasto? Pójdziemy do kina, czy gdzieś. - zaproponował Donghyuck.

-Jestem za! Kino równa się popcorn, popcorn równa się super wyżerka. - Mark od razu się zgodził.

-Nie zapomnij o twoim rozwolnieniu po pocornie, skarbie. - dogryzł mu młodszy - A co z wami? Idziecie? - to pytanie skierował do Jeno i Jaemina.

-Ja w sumie i tak miałem iść do ciebie na parę rundek w GTA, więc czemu byśmy nie poszli? Lepiej iść do kina niż grać, zawsze to trochę więcej się przejdziesz. - powiedział Jaemin.

-Jasne nie ma problemu. - zgodził się Jeno.

-To co, o 17 przed kinem? - zapytał się Hyuck, próbując wziąć rękę Marka zdala od swojego krocza - Czy możesz się opanować?!

-Tak, 17 nam pasuje. - odpowiedział czarnowłosy - Ja już będę lecieć, mam biologię. Papa!

-Paa! - pożegnali go wszyscy.

~~

O 16:30 Jaemin i Jeno wychodzili z domu starszego. Było chłodno, więc obydwaj założyli kaptury bluz. Młodszy miał na sobie bluzę swojego chłopaka. Była na niego troszkę za duża, rękawy zwisały, kaptur spadał mu na oczy. Ale dla niego liczyło się jedno - była przesiąknięta perfumami Jeno.

Kiedy doszli na miejsce Mark i Donghyuck już na nich czekali.  W chwili gdy ich zobaczyli, Hyuck dostał nagłego przypływu energii. Zaczął skakać i machać rękami jak wariat. Widoczne było to, że Mark najadł się przez niego wstydu i po jakimś czasie starał się go uspokoić, co mu się na szczęście udało.

-To na co idziemy? - zapytał Jaemin - Na żaden horror, z góry mówię! Zostaję sam w domu, a nie mam zamiaru nie spać z powodu strachu!

Wtedy przyszedł mu SMS:

Od: fajne muskuły

Zawsze możesz spać ze mną :P

Do: fajne muskuły

Rodziców nie ma całą noc, więc w sumie... NIE :*

Potem już nie pisali, ale nadal myśleli nad filmem.

-A może ten nowy z Emmą Stone? - zaproponował Mark.

-OK - wszyscy jednogłośnie się zgodzili.

~~

-Nudne było. - powiedział Donghyuck.

-Nie znasz się. - odparł Mark.

Jeno i Jaemin  szli z przodu, trzymając się za małe palce. 

-Odprowadzę cię. - powiedział cicho Jeno - Nie pozwolę ci chodzić samemu.

Młodszy cicho mruknął i kiwnął głową na zgodę. Rozstali się niedaleko jego domu. Pożegnali się i ruszyli w swoje strony. Z oddali słyszeli jeszcze śmiech Donghyucka. Kiedy dotarli na miejsce Jaemin przytulił się do Jeno, po czym lekko wspiął się na palce i go pocałował.

-Chcesz się czegoś napić? - zapytał, odsuwając się od ust Jeno.

-Nie, muszę iść. Mama powiedziała, że dziś wieczór ma akurat wolny, chcę też z nią spędzić trochę czasu. Chyba rozumiesz. - powiedział starszy, było słychać lekką niechęć w jego słowach.

-Pewnie, idź. Napisz mi jak już będziesz w domu.

Starszy odpowiedział cichym Mhm. Pocałował go jeszcze raz i ruszył w stronę swojego domu.

_____________

Przychodzę do was z kolejnym, tym razem dłuższym. I dziękuję za już ponad 700 odsłon, wow. Nie spodziewałam się i kiedy zaczynałam, byłam przekonana, że nikt tego nie będzie czytał.

 Change |NoMin| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz