Witaj, Tony. Jak ci minął wczorajszy wieczór? – Banner właśnie wychodził ze swojego pokoju, gdy zobaczył, że jego przyjaciel stoi na korytarzu. Wyglądał na zmęczonego, miał cienie pod oczami i widać było, że powstrzymuje się przed ziewnięciem.
- Banner – Stark lekko kiwnął głową na przywitanie. – Powiedzmy, że nie wszystko poszło po mojej myśli.
- Stało się coś?
Tony pokręcił głową, jakby usiłował strącić z włosów pająka albo odgonić natrętną muchę. Trwało to zaledwie chwilę, gdy wypowiadał następne słowa na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Zapomnij. Właściwie, czekałem na ciebie, wczoraj nie udało nam się porozmawiać, a jest o czym. Stary, nie widziałem cię dwa lata, niektórzy twierdzili, że nie żyjesz. Tak dokładniej, to Rogers twierdził. Co prawda nasz blondwłosy bożek mówił mi co nie co, ale chciałbym usłyszeć twoją wersję. – Stark objął przyjaźnie kumpla ramieniem i obaj skierowali się do holu.
- Można tu gdzieś dostać mocną kawę?
Bruce Banner nie był najlepszy w rozpoznawaniu uczuć, lepiej szło mu z komputerami, książkami, gorzej z ludźmi. Ale nawet on był w stanie zobaczyć, że Starka coś dręczy, albo że coś przed nim ukrywa. Siedzieli w kafeterii i rozmawiali o tym, co wydarzyło się po zniknięciu Hulka, nikt nie poruszał tematu dziwnego zachowania miliardera.
- I wtedy przylecieliśmy tutaj. – Banner zakończył swoją opowieść. – Jak widzisz, przez większość czasu nie byłem świadomy tego, co się ze mną dzieje. Hulk całkowicie przejął nade mną kontrolę. Gdyby nie Thor, być może już na zawsze zostałbym główną atrakcją areny Sakaar.
- Mówiłeś, że ponowna zmiana mogłaby być nieodwracalna, ale w Asgardzie pozwoliłeś zielonemu wyjść.
- Nie miałem innej opcji, potrzebowali pomocy. Potem Shuri pomogła mi wrócić do siebie. Z trudem.
- Niesamowite. Ta mała jest genialna, mądrzejsza od ciebie – zażartował Tony.
- Bardzo śmieszne – powiedział Banner z przekąsem, ale i z uśmiechem. – Ale nie mylisz się, powiedziałbym nawet, że jest bystrzejsza niż my obaj razem wzięci. Nie tylko mnie pomogła, zrekonstruowała też oko Thora, po tym jak Hela mu je wyłupała.
- Słyszałem... - Tony się zamyślił.
Banner nie zamierzał przerywać mu rozmyślań, ale była pewna sprawa, która nie dawała mu spokoju.
- Słuchaj... - Pochylił się odrobinę do siedzącego po przeciwnej stronie stolika Starka. – Co sądzisz o tej całej akcji z Lokim?
Stark spojrzał na Bannera znad parującego kubka. To była już druga kawa dzisiejszego poranka.
- Jakiej akcji?
- Tej Loki-się-zmienił-musimy-go-chronić akcji.
Tony milczał dosyć długą chwilę. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. W końcu odpowiedział:
- Myślę, że to absurd.
- Dziękuję! – wyglądało na to, że Banner się ucieszył i nagle jakby trochę odżył. – Rozmawiałem o tym z Thorem i z innymi, ale każdy mówił mi to samo, że Loki wiele przeżył i zmienił się, że trzeba mu dać szansę. Miałem nadzieję, że ty się chociaż ze mną zgodzisz, on jest niebezpieczny, nie powinno go tu być. I mówiąc „tu" nie mam na myśli Wakandy, ale planetę Ziemię.
Stark palcem wskazującym i kciukiem przecierał zmęczone powieki, a Banner mówił dalej.
- Wiesz, widziałem go wczoraj przed salą narad, podkradł się jakby was szpiegował. No, właściwie ja też trochę podsłuchiwałem, ale sam rozumiesz... - machnął wymijająco ręką. – Żebyś go widział, w jego spojrzeniu jest coś takiego, co przyprawia mnie o ciarki.
- Rozumiem o co ci chodzi, natknąłem się na niego tej nocy, już drugi raz odkąd tu przyleciałem. – Stark z początku miał nie mówić przyjacielowi o tym zdarzeniu, ale ostatecznie postanowił tylko zataić niektóre fakty. - I utwierdziłem się w przekonaniu, że z tym typem będą problemy.
- Jestem pewien, że on coś ukrywa – Bruce wypowiedział to zdanie prawie szeptem, jakby bał się, że Loki może podsłuchiwać.
- Co masz na myśli?
- Obserwowałem go przez te dwa tygodnie, wiesz, z okna biblioteki całkiem nieźle widać dziedziniec. Loki snuje się całymi dniami po okolicy, rozmyśla, prawie z nikim nie rozmawia. To trochę do niego niepodobne, on jest raczej z tych, co to lubią zwracać na siebie uwagę. Myślę, że ma jakiś sekret.
Stark znowu odpłynął myślami, wzrok utkwił w swoim kubku, w którym pływały już tylko fusy. Przypomniał sobie, jak Loki mówił, że posiada coś interesującego. Wtedy sądził, że to tylko tania sztuczka, żeby zwabić go w jakieś kłopoty, ale teraz słuchając Bannera, Tony pomyślał, że być może Loki naprawdę ma jakąś tajemnicę.
- Tony... - Banner pomachał mu dłonią przed oczami. – Tony! Dobrze się czujesz?
- Tak, tak, wszystko w porządku – powiedział Stark i podniósł się z krzesła. – Muszę już lecieć, spotkamy się później, miło się gadało.
Bruce Banner z zaskoczoną miną patrzył jak jego przyjaciel odchodzi szybkim krokiem.
________________________________________
Wybaczcie, że dopiero teraz dodaję rozdział, czas nie pozwalał wcześniej. Miały być już coraz dłuższe, ale po tej przerwie chciałam opublikować cokolwiek jak najszybciej ;) już piszę kolejny, mogę chyba zapowiedzieć, że będzie to jedna z ważniejszych scen, czyli spotkanie Starka i Lokiego, oraz co nie co o tajemnicy jaką ten drugi ukrywa... Zostańcie ze mną ;*
xoxoxo
CZYTASZ
God of lost hopes
FanficCo się dzieje w umyśle boga, któremu świat wywrócił się do góry nogami? Czy poradzi on sobie z nową sytuacją? Czy znajdzie się ktoś, kto go zrozumie, zaakceptuje i na nowo przywróci nadzieję? *** Akcja opowiadania rozgrywa się po filmie "Thor: Ragn...