Rozdział 13

707 80 30
                                    

    Nie planował tego. Nie tak miało to wyglądać. Właściwie nie miał żadnego konkretnego planu, chciał się tylko zabawić, trochę namieszać, sprawić, żeby jego kolejny dzień w tym miejscu nie był tak samo nudny jak każdy poprzedni. Kiedy powiedział Starkowi, że posiada coś, co go zainteresuje, wcale nie kłamał, ale nie zamierzał mu tego pokazywać. Po prostu chciał go zaciekawić, a to była pierwsza rzecz jaka przyszła mu na myśl. Nie chciał też się zaprzyjaźniać, zresztą był pewny, że Stark w to nie uwierzył, ale to było tak komiczne... Nie mógł się powstrzymać. Loki nie był pewny, czy żelazny człowiek w ogóle przyjdzie, nie wiedział też dlaczego aż tak mu zależało na tym, żeby on się pojawił. Może dlatego, że Loki nigdy nie wiedział jak Stark na niego zareaguje, nie potrafił go rozgryźć, a to było frustrujące i interesujące zarazem.

     Okazało się, że Iron Man jednak przyszedł, punktualnie, a wręcz nawet nieco przed czasem. Loki obserwował go z ukrycia. Wszędzie wokół kręcili się Midgardczycy, Psotnik nie chciał się tak odsłaniać, nie dzisiaj, dziś chciał uniknąć publicznego przedstawienia i plotek. Chciał wybadać Starka na osobności, żałował teraz, że nie wybrał na spotkanie jakiegoś innego miejsca, ale wtedy miał za mało czasu, by pomyśleć. Kątem oka zauważył młodą kobietę, która ściągała suche pranie na jednym z przydrożnych podwórek. Przyszedł mu do głowy nowy pomysł.

     Stark szybko złapał przynętę, dziewczyna, na której Loki się wzorował, była bardzo pociągająca. Wkrótce potem oboje stali w ulubionym miejscu Lokiego, w którym zachody słońca są najpiękniejsze. Książe Asgardu przyglądał się z zaciekawieniem twarzy Starka, na której malował się szczery zachwyt. To dziwne, ale czuł pewnego rodzaju zadowolenie, cieszył się, że Midgardczykowi podoba się to samo co jemu.

     W końcu zapadł zmrok, byli całkiem sami, i Loki zastanawiał się w jaki sposób najlepiej pokazać swoje prawdziwe oblicze. Nie chciał się dłużej chować za twarzyczką tej dziewki od prania. Zauważył jednak, że Starkowi odpowiada takie towarzystwo, pewnie nie miałby nic przeciwko temu, by bliżej poznać nową znajomą. I wtedy Loki wpadł na genialny pomysł. No cóż, wtedy myślał, że jest genialny. Czemu by tak nie pobawić się uczuciami Tony'ego Starka? Uśmiechnął się do własnych myśli. Tak, wtedy uważał, że to będzie bardzo zabawne.





     Tony nie mógł powiedzieć, że nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń. Tajemnicza dziewczyna, romantyczna miejscówka, zaczepna rozmowa... Miewał już podobne sytuacje. Nie zdziwił się więc, kiedy go pocałowała, sam z resztą szybko oddał pocałunek. Nie przewidział jednak tego, co wydarzyło się później, gdy otworzył oczy.

- Cóż... To było interesujące – Loki wyszeptał prosto w jego usta.

     W pierwszej chwili Tony stał jak sparaliżowany. Patrzyły na niego te same zielone oczy, które jeszcze przed chwilą należały do ciemnowłosej dziewczyny. Teraz powoli docierało do niego, że to nigdy nie były jej oczy, że szelmowski uśmiech, którym go obdarzyła, już gdzieś kiedyś widział. Dokładnie ten sam uśmiech zdobił teraz twarz Lokiego.

     Pierwszy szok trwał zaledwie kilka sekund, gdy minął, Stark odskoczył w tył jak oparzony. Jedną ręką zasłonił usta, jakby próbował zmazać z nich smak pocałunku, drugą próbował wymacać w ciemności pień drzewa, czy cokolwiek innego o co mógłby się oprzeć.

- Spokojnie, przecież nie gryzę – kąciki ust Lokiego powędrowały jeszcze wyżej ukazując rząd białych zębów, z trudem powstrzymywał śmiech.

- Ty... Ty! Ty jesteś chory? Serio, co jest z tobą nie tak?! – odezwał się Stark, zaskoczenie ustąpiło teraz miejsca wściekłości.

- Po co te nerwy, odniosłem wrażenie, że ci się podobało – Loki rozłożył ręce i mrugnął zaczepnie. – Do usług.

- To taka jest teraz twoja strategia? Zamiast atakować wrogów, będziesz ich molestował?

- Ależ skąd. Zrobiłem wyjątek tylko dla ciebie – tym razem Loki wybuchnął śmiechem.

    Dla Starka to było za wiele, ze złością rzucił się na Lokiego gołymi rękoma, niestety jego pięść zamiast trafić nordyckiego boga prosto w nos, przecięła ze świstem powietrze. Tony stracił na chwilę równowagę i zachwiał się, stał dokładnie w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się Psotnik. Rozejrzał się nerwowo i zobaczył go kilka metrów dalej.

- Proszę cię... Nie rozśmieszaj mnie jeszcze bardziej – Loki bawił się w najlepsze.

    Tony nie czekając, ponownie skoczył w jego kierunku, i znowu uderzył w pustkę.

- Mogę tak całą noc. Naprawdę sądziłeś, że ci się uda?

- Nie – powiedział Stark. – Potrzebowałem tylko trochę czasu.

    I w momencie kiedy to mówił od strony miasta nadleciała zbroja, nie tylko sama rękawica, tak jak to było poprzedniego wieczoru, ale pełna, kompletna zbroja Iron Man'a. Zanim Loki zdążył zareagować, stalowy kombinezon automatycznie objął ciało Starka, który dosłownie sekundę po tym, jak maska zamknęła się na jego twarzy, wycelował i uderzył pełną mocą prosto w pierś czarnowłosego śmieszka. Siła uderzenia odrzuciła Lokiego dobrych kilkadziesiąt metrów w tył. Stark nie czekał ani chwili, domyślał się, że nawet takie uderzenie nie jest w stanie zabić boga, poleciał za nim natychmiast, mając nadzieję, że uda mu się choć trochę go zranić. Szybko go wypatrzył, po czym wystrzelił raz jeszcze.

- I kto się teraz śmieje – powiedział, nie wiedząc nawet czy tamten go usłyszał.

    Szykował się do trzeciego ataku, ale nagle stracił Lokiego z oczu. Wylądował w miejscu, gdzie widział go po raz ostatni i rozejrzał się wokół.

- Jestem pod wrażeniem. Zaskoczyłeś mnie, a to rzadko się komuś udaje – Stark usłyszał głos tego szaleńca tuż przy swoim uchu.

    Odwrócił się błyskawicznie z zamiarem przywalenia mu łokciem, ale jego ręka przeszła przez niego na wylot.

- Masz szczęście, że obiecałem bratu nie sprawiać problemów. Następnym razem jednak uważałbym na twoim miejscu, pamiętaj z kim masz do czynienia, twoje zabawki nie zrobią mi krzywdy, za to ja mógłbym bez trudu uszkodzić ciebie – powiedziała wizualizacja Lokiego, już się nie uśmiechał.

    Po tym ostrzeżeniu rozpłynął się w rześkim, nocnym powietrzu, zostawiając Starka, który wciąż zaciskał zęby z wściekłości.

God of lost hopesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz