Rozdział 19

565 62 8
                                    

           Tony resztę dnia spędził z Shuri, która zaproponowała połączenie ich najnowszych technologii, by wspólnie ulepszyć zbroję Iron Man'a. Pracowali do późna i pewnie zarwaliby noc, gdyby po Shuri nie przyszła matka zaprosić ją do wspólnej kolacji. Tony również dostał zaproszenie, ale grzecznie odmówił, tłumacząc się zmęczeniem i poszedł samotnie do swojego pokoju. Dzięki pracy nie miał czasu myśleć o incydencie, który wydarzył się wcześniej tego dnia, ale gdy przemierzał ciemne korytarze to wszystko wróciło. Trochę żałował, że dał się wyprowadzić z równowagi, z drugiej strony jednak cieszył się, że powiedział tych parę słów prawdy Lokiemu, być może ten w końcu się od niego odczepi. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zamykając drzwi pokoju odwrócił się, a na jego łóżku leżał nie kto inny, jak Loki.

- Ty chyba sobie jaja robisz - powiedział Stark, a głos podskoczył mu o oktawę.

Czarnowłosy bóg rozłożył się wygodnie na jego posłaniu, z rękami założonymi za głowę i z zamyślonym wyrazem twarzy wpatrywał się w sufit.

- Długo kazałeś na siebie czekać, jeszcze chwila, a bym zasnął - powiedział niewzruszony.

- Dość tego, sam tego chciałeś.

Stark szybkim ruchem wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał pierwszy lepszy numer, ale gdy przyłożył urządzenie do ucha zauważył, że trzyma w dłoni tylko kawałek drewna. Lekko spanikowany spoglądał raz na Lokiego, raz na trzymaną przez siebie deseczkę, po czym poklepał się po kieszeniach. Okazało się, że telefon cały czas był na swoim miejscu.

- Zabawne, prawda? - Loki patrzył teraz wprost na Starka. - To bardzo prosta sztuczka, mogę ci później pokazać jak to zrobiłem, jeśli wystarczy nam czasu.

- Czego chcesz? - Tony postanowił być ostrożny.

- Tylko porozmawiać.

Loki powoli wstał z łóżka, jakby nie chciał wystraszyć płochej zwierzyny, i podszedł do Starka zachowując bezpieczny odstęp kilku kroków.

- Myślałem o tym, co mi dzisiaj powiedziałeś i doszedłem do wniosku, że... Jasno i przejrzyście dałeś mi do zrozumienia, że... No cóż, że...

- Że mam rację? - dokończył lekko poirytowany Stark.

- Nie przejdzie mi to przez gardło - skrzywił się Loki z niesmakiem. - Ale tak, mniej więcej o to chodzi.

Tony zmrużył oczy. Czuł, że to może być jakaś zasadzka, bo skąd ta nagła zmiana. Tacy ludzie się nie zmieniają, a już na pewno nie tak szybko.

- I co w związku z tym? Nie ze mną powinieneś teraz rozmawiać.

- Zważając na to, że poniekąd to ty naprowadziłeś mnie na właściwą drogę, uświadomiłeś, i tak dalej, i tak dalej... Pomyślałem, że możesz pomóc mi z czymś jeszcze.

Stark patrzył uważnie, próbując doszukać się na twarzy oszusta jakichś znaków, które zwiastowałyby podstęp. Niczego jednak nie znalazł.

- Czyli tylko ja mam mówić, w porządku - kontynuował Loki po chwili ciszy. - Tak się złożyło, że zanim mój dom został doszczętnie zniszczony, zdążyłem zabrać ze sobą pewną rzecz. Jest to artefakt o niewyobrażalnej mocy, która może być wykorzystana na przykład do zasilania waszej mizernej planety. W nieodpowiednich rękach może też ją unicestwić. Nie wątpię, że zaczynasz sobie już przypominać to, o czym mówię.

Owszem, Tony przypominał sobie, ale wciąż był pewien, że ta cała gadka to tylko perfidne zagranie, by się zemścić. W jakiś sposób, jeszcze nie wiedział w jaki.

- Lepiej się streszczaj, mam do wykonania ważny telefon.

Loki westchnął, jakby w myślach ganił siebie za to, że zdecydował się podzielić swoją tajemnicą akurat ze Starkiem.

- Chcę przehandlować ten artefakt w zamian za moją wolność i czyste konto. A ty mi w tym pomożesz.

- Dlaczego niby miałbym ci pomóc?

- Dlatego, że nie będziesz w stanie oprzeć się pokusie zbadania i objawienia światu możliwości jakie daje Tesseract.

Loki jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnął przed siebie prawą rękę i rozłozył dłoń, w której przez moment powietrze zaszumiało, zamigotało, by w końcu uformować idealny sześcian emanujący błękitnym blaskiem.

God of lost hopesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz