25. za mało męski na krawat

141 26 6
                                    

-Mamo, nie będę ubierał krawatu, to tylko randka - mruknął i poprawił kołnierzyk swojej białej koszuli - Do tego to damski krawat.

Joy wywróciła oczami.

-Jesteś za mało męski na krawat dla mężczyzn - mruknęła - Jak chcesz, to możesz założyć damski, innego nie dostaniesz.

Calum spojrzał na nią spod byka i wziął od niej damski krawat z bólem serca.

-Chciałem ci tylko przypomnieć, że urodziłaś syna, a teraz dajesz mu damskie ciuchy. - mruknął - Mogliście wykombinować jeszcze jedną Mali, nie byłoby takiego problemu.

Piętnaście minut później Ashton podjechał pod dom Caluma z bukietem kwiatów i butelką wina. Uśmiechnął się szeroko do Joy, która mu otworzyła.

-Dzień dobry - powiedział Ashton szczęśliwie - Calum jest gotowy?

-Tak, tak - pokiwała głową, mierząc wzrokiem sylwetkę Ashtona - Nie dziwię się, że mój syn  za tobą szaleje, przystojniak z ciebie.

-Och, dziękuję - zaśmiał się cicho i podał kobiecie bukiet kwiatów - Do dla pani, Calum mówił, że bardzo lubi pani róże.

Joy podziękowała i przytuliła mężczyznę z szerokim uśmiechem. Irwin podał jej także torebkę, w której było dość dobrej jakości wino dla ojca Caluma.

Po chwili ze swojego pokoju wyszedł Calum i szybko pobiegł do drzwi.

-Mamo, straszysz mi chłopaka - westchnął cicho, kiedy kobieta poprawiała Ashtonowi kołnierzyk, który przedtem przypadkowo wywinęła.

Calum ucałował mężczyznę w policzek i przytulił się do niego mocno.

-Więc? Gdzie dzisiaj mnie zabierasz? - zapytał, gdy już siedzieli w samochodzie Ashtona.

Ten tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się głupio.

-No Ashtie! - pisnął chłopak - A co jeśli zabierzesz mnie do lasu, zgwałcisz i zabijesz?!

-O to się nie martw, skarbie. Wyglądamy za ładnie na wycieczkę po lesie.

-Więc co? - mruknął - Jakaś droga restauracja w centrum, gdzie jeden stolik kosztuje tyle co moja nerka?

Ashton zaśmiał się cicho, a chwilę później stanęli pod restauracją należącą do mamy Ashtona.

-Dzisiaj chciałbym przedstawić cię komuś ważnemu, wiesz? - uśmiechnął się szeroko i złapał go za rękę - To restauracja należąc do mojej rodziny, jest jedną z lepszych w Sydney. Wiesz, że tu kiedyś jadł Sam Smith? - pogładził jego dłoń i pchnął drzwi do lokalu.

Blondynka w średnim wieku, ubrana w ciemną sukienkę siedziała przy jednym z przystrojonych stołów. Wstała, gdy tylko zobaczyła swojego syna z chłopakiem.

Ashton przytulił mocno kobietę, a Calum stał niezręcznie obok nich.

-Ty musisz być chłopakiem, o którym tak dużo się ostatnio nasłuchałam, prawda? - uśmiechnęła się szeroko i przyciągnęła chłopaka do siebie - Jestem mamą Ashtona i bardzo się cieszę, że sprawiasz szczęście mojemu synkowi - złapała go za ramiona i przyjrzała mu się.

Calum uśmiechał się najszerzej jak mógł, ukazując swoje słodkie zmarszczki.

-Ashton mi bardzo pomógł, zasługuje na to szczęście - spojrzał kobiecie w oczy.

***

No coż, jutro po południu dodam epilog i żegnamy się z historią tych dwóch kłamczuszków.

Robię to z bólem serca, ale wszystko kiedyś się kończy prawda?

Przy okazji, nowe Cashtonowe ff już jest na moim profilu, zapraszam!

Miłej nocy!

too many lies || cashtonWhere stories live. Discover now