11. Ashton to, Ashton tamto

136 27 8
                                    

-Może dzisiaj sobie odpuszczę? - zapytał Michaela, gdy spojrzał na białą kreskę przed sobą.

-Nie marudź, bierz - mruknął cicho i sam wciągnął pół kreski, zaciskając oczy - Evan mówił, że to coś nowego, nie mam pojęcia co to jest ale jest zajebiste i jeszcze mocniejsze.

-Przez dwa tygodnie byłem czysty, dałem jakoś radę - westchnął smutno - I Ashton mówił, że jest ze mnie dumny.

Michael wywrócił oczami i prychnął po chwili.

-Tylko ten twój Ashton i Ashton - mruknął - Ashton to, Ashton tamto… - warknął - To on miał się w tobie zakochać a nie ty w nim.

-Jesteś zjebańcem, Cliffo. Nie jestem w nim zakochany, musiałoby mnie chyba pojebać. Po prostu go lubię, bo daje mi rzeczy… - zamyślił się - Przecież jeszcze ostatnio mówiłeś mi, żebym go szanował, co z tobą?!

Michael zaśmiał się cicho i wciągnął resztę. Wziął telefon do ręki i podał Calumowi.

-Miłość jest dla debili. Zakochałem się już w jednym, a on? On jest z jakąś męską dziwką, która wygląda, jakby przelizał się z tirem w dzieciństwie. Chciałbym, żeby mnie pieprzył i kochał i znów pieprzył. Nie mam pojęcia co do niego czuję, jeszcze nigdy tak nie miałem - zaszlochał - Zabiję Evana, po tych prochach jestem cipą!

Calum skrzywił się wsypał działkę z powrotem do woreczka.

-Nie będę brał tego gówna, bo za dwa dni idę do Irwina, nie chcę być taki, jak ty, cipeuszu. A teraz powiedz mi… Masz jeszcze ten stary towar? Potrzebuję go.

Michael sięgnął do plecaka i wyjął z niego proszek. Rzucił nim w Hooda.

-Ten twój crush jest w policji, tak? - spytał po chwili, biorąc swój telefon do ręki.

Mike tylko pokiwał głową i westchnął cicho

-A może zostanę dziwką? Tak specjalnie dla niego! - dramatyzował.

-Zamknij się, pizdo, zaraz coś wymyślę - wybrał numer do Ashtona i przyłożył telefon do ucha - Hej Ashtie! - uśmiechnął się szeroko.

-Hej, Cal. Coś się stało? - zapytał Ashton.

-Mój przyjaciel jest nieszczęśliwie zakochany, crushuje chłopaka, którego musisz znać. Jest policjantem. - mruknął - Zaczekaj - położył telefon i wciągnął nieco proszku - I ten crush… Musisz go znać, on ma.... Takie włosy, wiesz, jak bezdomny i…

-Cally, brałeś? - zapytał ze smutkiem w głosie, lecz w rzeczywistości uśmiechnął się najszerzej jak się da.

-Nie, no co ty - wymamrotał - Jeszcze na mnie nie działa, poza tym lepsze to niż gówno, które robi ze mnie pizdę, Mikey przypadkiem takie wziął i się poryczał - zachichotał cicho - Jest dobrze, Irwin, jest dobrze - wybełkotał między salwami śmiechu - A co do crusha, to ten taki, wiesz - machnął ręką.

-Jaki? - westchnął poirytowany.

-Luke Hemmings. Po prostu poleć mu Michaela, trzymam kciuki, pa kochanie! - pisnął i rozłączył się.

***

Zaczynam wpadać w panikę, skończył mi się zapas tego ff, teraz piszę na bieżąco.

Poza tym, zauważyłam że spadają mi statystyki... Już wam się nie podoba? Od czego to zależy :(

Dobranoc, miśki!

too many lies || cashtonWhere stories live. Discover now