2. cierpliwość Ashtona i numer na karteczce

182 30 14
                                    

Calum przetarł spocone czoło i spojrzał wyczekująco na Irwina, który sporządzał jego akta.

-Wolniej się nie da, panie władzo? - warknął, wachlując się dłonią - Naprawdę, kocham topić się w budynku, w którym oszczędzają nawet na pieprzonej klimatyzacji. Macie cholerne chłodzenie, więc czemu go nie używacie?! Wszystko tutaj to aluzja waszego mózgu, nie? Mózgi też macie, ale coś rzadko ich używacie. Najbardziej tyczy się to ciebie, kutasie.

-Uważaj na słowa - mruknął Ashton, dalej opisując dzisiejszy incydent.

Calum tylko prychnął i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Zaczął nucić pod nosem, a gdy dostrzegł jak bardzo denerwuje to Ashtona, zaczął robić to jeszcze głośniej. Irwin nie wytrzymał i uderzył ręką w blat, przez co Calum prawie spadł krzesła.

-Wyjmij kij ze swojej rozjechanej dupy, pedale - powiedział cicho i zaczął wystukiwać stopą nieznany mu rytm.

Ashton spojrzał na niego spod byka, czując, jak krew w jego żyłach zaczyna się gotować.

-Zaraz przywiążę cię do tego krzesła i wsadzę coś w usta, żebyś nie mógł nic więcej powiedzieć.

-Woah, Irwin. Nie znałem cię od tej strony - wstał i pochylił się nad biurkiem, po czym uderzył pięścią w jego ramię - Ty wyuzdany fetyszysto! - zaśmiał się głośno, jednak speszył się po chwili, a jego śmiech przerodził się w nerwowy chichot, gdy zobaczył kamienną twarz Ashtona - Prima aprilis? - zapytał nieco ciszej.

-Momentami mi ciebie szkoda, dupku. - mruknął Ashton i spojrzał na kartkę, którą następnie zaczął przepisywać do programów komputerowych.

-Za to mi ciebie nie, amatorze małych chłopców. - odgryzł się i będąc na tyle dumnym ze swojego tekstu zarzucił niewidzialny kosmyk włosów za ramię.

Ashton podał mu dokument z szerokim uśmiechem.

-Co to? - zmarszczył brwi - Ty pizdo! Że niby ja obrażam funkcjonariusza policji na służbie?!

Irwin nic nie powiedział, tylko uśmiechnął się pod nosem.

-Idę sobie stąd, nie zamierzam znosić takiego traktowania! Oj, mój ojciec się za ciebie weźmie! - pisnął i wstał, po czym przypomniał sobie o pewnej rzeczy - To jak z tym naszym spotkaniem? Może zabierzesz mnie na kolację? Albo wiem! Chodźmy do zoo!

-Zostaw mi swój numer, odezwę się do ciebie, kiedy będę miał czas - wywrócił oczami.

Calum zapisał mu swój numer na karteczce, po czym wstał i pstryknął palcami.

-Calum wychodzi, suki!- oznajmił i poszedł do wyjścia, kręcąc tyłkiem.

***

Calum będzie taki wkurzający, przygotujcie się na to, moi drodzy

too many lies || cashtonWhere stories live. Discover now