Ashton podczas przerwy na komisariacie usiadł naprzeciw Luke’a i położył dwie kawy na stoliku.
-Coś na twoją senność, Hemmings - uśmiechnął się lekko i podsunął kawę bliżej mężczyzny, na co ten jęknął przeciągle.
-Czemu poniedziałki muszą być tak cholernie ciężkie? Nie byłoby łatwiej, gdyby… no wiesz, może wycofali poniedziałki? - westchnął, opierając się czołem o stół.
-Jesteś debilem - mruknął Luke i upił łyk swojej kawy - Ja musiałem pracować wczoraj, niedziela była dla mnie poniedziałkiem, co ty na to?
Luke wzruszył tylko ramionami, by po chwili ziewnąć głośno.
-Matko kochana, przestań! - warknął na mężczyznę i po chwili sam ziewnął - Lepiej mi powiedz jak tam z tym chłopakiem, którego chciałeś zabrać na kolację.
Luke natychmiast się ożywił i usiadł prosto z uśmiechem.
-Byłem z nim w restauracji, rozmowa nam się świetnie kleiła. Jest bardzo inteligentny i chyba go lubię jeszcze bardziej niż na początku. Rodzice mieli rację, że ten chłopak będzie dla mnie dobry, żałuję, że wcześniej ich nie posłuchałem. Może jest kilka kwestii… gdzie - urwał i przygryzł wargę - Troszkę się nie zgadzamy.
Ashton widział, że coś jest nie tak. Luke zawsze był wesoły i pogodny. A teraz? Jakby ten chłopak wyssał z niego całe życie.
Wiecie, wyssał…
Irwin uśmiechnął się pod nosem na genialne sformułowanie, które samo przyszło mu na myśl.
-Co zamierzasz z nim zrobić? To jakieś ważne kwestie? - zapytał po chwili.
-Nie chce adoptować dziecka, bo mówi, że woli nie narażać nikogo na wyśmiewanie w szkole… - westchnął smutno - A dobrze wiesz jak bardzo zależy mi na dziecku.
Ashton zmarszczył brwi.
-Przecież Australia to nie Polska. Teraz dzieciaki wychowuje się w tolerancji, nikt raczej nie będzie poniżał dziecka tylko dlatego, że ma dwóch ojców.
-Nie patrz na stereotypy. Jesteśmy policjantami, którzy objadają się donutami, a nie mieszkamy w USA - zaśmiał się Hemmings - Też próbowałem mu wytłumaczyć jak to wszystko działa, ale on nadal nie chce dzieci.
-Może znajdź kogoś innego? Lepszego? - zaproponował Irwin.
-Rodzice chcą, żebym miał jego. To już nieistotne, Ash, po prostu to przeżyję. A jak tam ten twój chłopiec? - spojrzał na niego - w sobotę byliście w kawiarni, znaczy… mieliście być, tak?
Ash zaśmiał się cicho i pokiwał głową.
-Był naćpany, zastanawiał się nad tym ile drzew musieli ściąć, żeby zrobić szarlotkę - prychnął, na co Luke zachichotał - Poszedł odebrać telefon, a kiedy długo nie wychodził, to… poszedłem za nim - przełknął ślinę - Tak jak mówiłeś, jest ze mną tylko dlatego, żeby brać kasę i takie tam- machnął ręką - I chce mnie w sobie rozkochać.
Luke pokiwał głową ze zrozumieniem i wrócił wzrokiem do kawy.
-I co zamierzasz zrobić? - zapytał, bawiąc się wieczkiem od styropianowego kubka.
-Myślałem nad tym, żeby udawać, że o niczym nie wiem i mu pomóc. Chciałem zapisać go na terapię - westchnął cicho - Chcę go naprawić.
-Może lepiej zrób to samo co on? - mruknął Hemmings - Rozkochaj go w sobie, on ci zaufa zrobi dla ciebie wszystko.
-Też nad tym myślałem - Ashton uśmiechnął się szeroko - I zamierzam to zrobić.
***
Macie jakieś złote rady dla Hemmingsa i jego chłopaczka?
Miłej nocy!

YOU ARE READING
too many lies || cashton
Fiksi PenggemarGdzie kłamstwa i szantaże Ashtona i Caluma przeplatają się wzajemnie, aż osiągają swój punkt kulminacyjny. wykonanie okładki: @rescuemyheart