28- Zazdroszczę ci

2.5K 83 9
                                    

*Pov Kaspian*

- Dalej się cieszysz, że dostałeś magiczny róg synu?- usłyszałem głos Nakabrika. - Twoi dawni władcy nas zawiedli. Straciłeś połowę armi, a w krótce nie będziesz miał jej wcale.

- Co mam powiedzieć? Że masz rację? - zapytałem.

- Chcesz zemścić się na wuju? My również! Chcesz odzyskać tron? Możemy go dla Ciebie zdobyć. - powiedział i podszedł do kamjennego stołu. - Próbowałeś już jednej starożytnej mocy, zawiodła Cię. Ale istnieje jeszcze inna, potężniejsza siła. Siła, która nawet Aslana trzymała w szachu przez niemal sto lat.

Nagle do pomiesczenia weszły dwie postacie. Pierwsza - wilkołak. Druga - trudno ją  nazwać czymkolwiek.

- Kto idzie?- zapytałem.

- My!- odpowiedziała jedną z postaci. Mówiła ona w taki sposób, że trudno było zrozumieć.

- Jam jest głud...jam pragnienie...- powiedział wilkołak i zdjął z siebie szatę. - Sto lat mogę pościć...A nie skonam. Lód mnie skuje na sto nocy, a nie zczerstne. Rzekę duszkiem mogę wypić, a nie pęknę. Wskaż mi swych nieprzyjaciół!- wyciągnąłem miecz w jego stronę.

- Będziemy nienawidzić, kogo wskarzesz. W nienawiści nie mamy sobie równych...

- Możecie sprawić, że Miraz zginie?- zapytałem.

- Co najmiej...- ukłoniła się jedną z stworów. Schowałem miecz. - Czas nakreślić krąg. - zaczęła chodzić wokół Koła, które rysował drugi i śpiewała. Nie wiem czy mam się śmiać, płakać, czy może bać...W schody wpiła jakiś kij, a po ścianach zaczną wspinać się lód. W ścianie lodu ukazała się postać.

- Zaraz, nie o to mi chodziło! - krzyknąłem. Zacząłem się cofać, Ale wilkołak złapał mnie tak, że nie mogłem się ruszyć i wyciągnął moją rękę w kierunku lodu.

- Jedna kropla krwi Adama, a uwolnisz mnie...i będę twoja mój królu...- ona tak na serio myśli, że ł jej uwierzę? Po chwili jeden ze stworów, a konkretnie to ten co robi z siebie szamana, przeciął mi wewnętrzną stronę dłoni nożem. Czarownica wyciągnęła rękę. Nie wiem czemu, ale zacząłem do niej podchodzić.

*Pov Zuzanna*

- Stój!- krzyknął Piotr i wbiegliśmy do pomieszczenia. Zuchon zajął się Nikabrikiem, Edek wilkołakiem,ła Piotr tym czymś ostatnim. Ja z Avą szybko podbiegłyśmy do Kaspiana.

Odepchnęłam chłopaka, jednak on chciał wrócić na dawne miejsce. Ava chwyciła go za ramię, ale książę pchnął ną na podłogę.

Piotr stanął przed ścianą lodu.

- Precz z łapami! - krzyknął, na co cofnęła rękę.

- Piotruś, złodko...- odezwała się przesłodzonym głosem. - Tęskniłam za Tobą. - znowu wyciągnęła rękę. - Proszę o jedną kropelke. Wiesz, że sam nie dasz rady...- Nagle lód szaczął pękać, a Piotr opuścił miecz.

Ściana pękła ukazując Edmunda z mieczem trzymanym nad głową.

- Jasne, radziłeś sobie. - mruknął i podszedł do nas. Spojrzałam zła na Kaspiana...W oczach miał skruche i coś w rodzaju wiary, że jest jednak okey.

*Pov Ava*

Kaspian poradził się z Piotrem. No dobra połowicznie. Ja z Edkiem wyszłam z pomieszczenia.

*Pov Piotr*

- Zazdroszczę Ci
- powiedziałam do najmłodszej siostry.

- Ale czego?- zapytała zdziwiona.

- Ty go widziałaś. - spojrzałem na portret Aslana widniejący na ścianie. - Też chciałbym dostać od niego jakiś znak.

- A może to mywiniśmy dać znak jemu...

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Myślę, że na dzisiaj to już koniec, ale może coś wstawię jeszcze po szkole.

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz