30- Królu

2.6K 84 6
                                    

*Pov Piotr*

- Piotrek, zobacz co się dzieje! - do pokoju wbiegł związany Ed. Wybiegliśmy szybko z pokoju i pobiegliśmy za chłopakiem. Na polu przed grobem Aslana była telmarska armia. Podążali w naszą stronę.

Co tu się kurwa odpierdala!?- pomyślałem i podrapałem się po karku. Było słuchać wiele okrzyków Narnijczyków o treści:

- Do broni!

- Telmarowie idą!

- Szykujcie się!

- Potwory nadążają!

Ale krzyki nic nie dają. Trzeba działać. Tylko co ja mam teraz robić. Te katapulty, które ciągną za sobą wojska przeciwnika, rozniosą nas w minutę.

Spojrzałem na Kaspiana. Ava miała rację. Nie jest taki zły, ale pełnego zaufania do niego nie mam. I nadal trzymam się wersji, że nie ma nawet najmiejszego prawa do mojej Narni. Narnie jest moja i mojego rodzeństwa, a nie telmarskiego księcia.

***

- Do dupy wsać sobie te plany! Chcesz wysłać małą w najmroczniejsze miejsce Narni i to samą. - Zuchon skrytykował mój pomysł.

- To nasza jedyna szansa. - powiedziałem.

- I nie będzie sama!- zapewniła go Zuzanna.

- Nie uważacie, że dość już tych ofiar!?- zapytał ignorując nas i spojrzał na Łucje.

- Nikabrik był i moim przyjacielem. - zauważył borsuk. - On stracił wiarę, Łucja jeszcze nie.

- Za Narnie! - Krzyknął Ryczypisk, a kilka osób zrobiło to samo.

- Pójdę z Tobą. - powiedział Zuchon patrząc dziewczynce w oczy.

- Nie, jesteś potrzebny tu. - złapała go za ramię.

- Musimy się utrzymać dopłuki nie wrócą dziewczyny.

- Czy można?- zapytał Kaspian. - Miraz to w prawdzie tytan i morderca...Ale jako władca musi przestrzegać tradycji i zwyczajów swoich poddanych. Szczególnie jeden obyczaj może go zmusić do zwłoki. - wytłumaczył mi o co chodzi. Nabazgrałem szybko pismo i wyprawiłem Edka razem z dwoma tak zwanymi ochroniarzami do Miraza.

*Pov Edmund*

Na znak, że przebywamy w pokoju Piotr dał nam po gałęzi białych kwiatów i ruszyliśmy. Droga trwała chwilę. Do słownie piętnaście minut.

Gdy doszliśmy na miejsce zacząłem czytać Pismo od Piotra.

- Ja Król Piotr z woli Aslana, prawem wyboru i miecza,
Wielki Król Narni,
Pan na Ker Paravelu
i władca Samotnych Wsp.
Aby zapowiedź dalszemu rozlewowi krwi,
niniejszym wysyłam najeźdźce Miraza na Pojedynek na udeptanej ziemi.
Walka będzie na śmierć i życie, a jej stawką bezwarunkowa kapitulacja.

Miraz wyraźnie nie był zadowolony. Zacząłem zwijać papier cały czas patrząc na Telmara.

- Powiedz książę Edmundzie...

- Królu.- poprawiłem go.

- Yyy...co proszę? - nie dowierzał w moje słowa.

- Jestem Król Edmund, tak dla ścisłości. Ale zwykły król. Piotr jest tym wielkim królem. Tak wiem trochę zagmatwane. - starałem się mu chociaż trochę wytłómaczyć.

- Czemu miałbym przestać na tę propozycję skoro nasza armia może was zgnieść do wieczora?

- Raz już nie docieniliscie naszej liczebności. Przecież jeszcze tydzień temu Narnijczycy nie istnieli. - uśmiechnąłem się.

- Przywróce ten stan!- powiedział ostro.

Po krótkiej dyskusji Miraz zgidził się, a my odeszliśmy.

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz