32-ZDRAJCY

2.1K 80 6
                                    

*Pov Ava*

Dotarliśmy na miejsce szybko zeskoczyłam z konia i pobiegłam w stronę tak zwanej udeptanej ziemi, na której toczyła się walka.

- Przerwa?- zapytał Miraz.

- Dziesięć minut? - zaproponował Piotr.

- Pięć. - na tym dyskusja się skończyła każdy z mężczyzn poszedł w swoją stronę. Do swojego ludu.

- Piotrek!- krzyknęła Zuza i podbiegła do brata rzucając się na niego. Chłopak syknął z bólu.-  A, przepraszam.  - powiedziała, na co chłopak powiedział ciche nieszkodzi. Podeszłam do niego i delikatnie go przytuliłam. Piotr obiął mnie jedną ręką i pocałował w czoło.

- Nastaw mi tą rękę. - zwrócił się do brata.

- Siadaj. - młodszy wskazał na krzesło przed nami. Edmund wsadził bratu rękę pod zbroje i nastawił wybite ramie, na co Piotrek głośno jęknął. Dałam swojemu chłopakowi wody i po chwili ponownie skierował się w kierunku areny. - Uśmiechnij się! - polecił mu Ed. Król odwrócił się i uśmiechnął wyciągając miecz w górę. Rozległy się okrzyki radości. - Trzymaj. - Edek podał chełm bratu, lecz ten odmówił założenia go.

Widząc postępowanie chłopca władca Telmarów postąpił podobnie, również nie zakładając żelaztwa na głowę. Walka zaczela sie na nowo. Miecz uderzał o miecz. Stal o stal. Piotr robił uniki dawał z siebie wszystko. Ale cały czas miałam pewne wątpliwości co do uczciwości Miraza. No chyba nie muszę mówić dlaczego. Tak jak ujął to kilka dni temu Kaspian, Miraz to tyran i morderca. Jednak do Morderców zaliczam się tak samo ja, Piotr, Edmund, Zuzanna i Kaspian. No, bo w końcu walczyliśmy na wielu wojnach.

Zabijaliśmy.

Chociaż nie wiem czy zabijanie z byle jakiego powodu, a zabijanie dla 'lepszej przszłości' to jest samo. No raczej nie. On robi to z zimną krwią. My pod presją. Patrzenie na śmierć przyzwyczaiło nas do takich działań. Ale to teraz nie ma żadnego znaczenia. My nie ostrzeliwaliśmy swoich na własnym terytorium.

On tak...

Z tego co widziałam walka dobiegła powoli końca. Miraz upadł na kolana. Piotr podał Kaspianowi miecz, żeby mógł się zemścić za ojca. Książę uniósł miecz i rzucił go o grunt.

Miraz był zdziwiony tym, ale mi komętował. Piotr podszedł do mnie i nagle rozległy się krzyki.

- ZDRAJCY! - popatrzeliśmy na arenę. Leżał na niej martwy Miraz ze strzałą w plecach. Narnijską strzałą. Tylko, że nikt od nas nie trzymał łuku w dłoni.

Coś czółam, że jest coś nie tak jak powinno być.

Oszukali, a teraz my za to odpowiemy... rozleje się krew i połamią się kości, ludzie i zwięta poumjerają, a to wszystko przez naród, który nie wie co to gra Fair Play. Naród, który oszukał i znieważył zasady na swój koszt. Jednak gdy tylko przybędzie Aslan wszystko się skończy tak jak powinno. Dobrze....

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz