*Pov Ava*
- Dziękuję bardzo. - szepnęła. - tylko nie wiem czy jestem dość odważna.
- Na pewno jesteś. Ale wojna to paskudna sprawa. - powiedział i się uśmiechnął. - Zuzanno. - zawołał ją, a dziewczyna podeszła do niego. - Zadmij w ten róg, a nie łatwo będzie Cię chybić.
- Ale przecież wojna to paskudna sprawa.- powtórzyła jego słowa biorąc do ręki łuk.
- Chodź jak widzę umiesz dogodzić swych praw. - zaśmiał się. - Zadmij w niego, a gdziekolwiek będziesz zjawi się pomoc. - pokazał na róg.
- Dziękuję.
- Piotrze! - tym razem chłopak podszedł do niego. - Być może już w krótce będziesz musiał ich użyć! - Wyciągnął w Jet stronę długi miecz i tarczę z lewm.
- Bardzo dziękuję. - uśmiechnął się.
-To narzędzia nie zabawki pamiętajcie i tym. Używajcie ich mądrze i z umiarem. - Następnie dał jeszcze prezenty bobrą. - Avo, zapomniałbym o tobie. - powiedział. Podeszłam do niego, Święty Mikołaj wyciągnął z worka łuk ze strzałami i miecz.
- Dziękuję, nie trzeba było. - powiedziałam cicho.
- Trzeba było. - zapewnił.- No czas w drogę. Zima dobiega końca, a nagromadziło się masę spraw w końcu nie było mnie sto lat. Niech żyje Aslan! - krzyknął i odjechał.
- Nie istnieje co?- zapytała z wyżutem Łucja straszą siostrę.
- Powiedział, że zimą dobiega końca. - zauważył Piotr. - Wiecie co to znaczy? - spojrzeliśmy na niego jak na idiote. - Lód stopnieje.
***
*Pov Piotr*
Miałem rację. Musimy przejść przez wodę jak kurwa Jezus w tym momencie, bo jebany lód stwierdził, że się jednak roztopi...
- Musimy się spieszyć chodzcie. - krzyknąłem i pobiegłem w inną stronę.
- Nie mógłbyś zrobić tamy? - zapytała Łucja.
- Zaraz, zaraz kochana, to nie piekarnia. - odpowiedział bóbr.
- No dalej!- popedzałem ich i w końcu raczyła się ruszyć.
- Czekaj! Może zastanówmy się przez chwilę.
- Nie mamy czasu! - krzyknąłem do siostry.
- No dobra, starań się być rozważna.
- O, a ja to jestem matoł?- zapytałem irotycznie. - Dziękuję bardzo. Ruszyliśmy przed siebie.
Lód coraz szybciej pękł.
- Czekaj! Może ja pójdę pierwszy! - zaproponował bóbr.
- Może masz rację. - zwierzę wyruszyło, a zaraz za nim my.
- No i po co zjadłaś cały prowiant żarłoku?- zapytała go żona gdy lód pod nim zaczął pękąć.
- Myślałem, że jak się najem to nie będę nerwowy! Ale jakoś nici z tego.
- Jakby nas mama zobaczyła...- zaczęła Zuzanna.
- Też masz zmartwienie!- krzyknąłem, a ona się zamknęła.
Nareszcie!
- Już tu są!- krzyknęła Łucja patrząc na górę wodospadu, po którym biegły wilki.
- Szybko! - zaczęliśmy biec po rozpadającej się krze. Nie no polecam. Takiej adrenaliny nie będziecie mieć nigdzie, jak w Narni. Zapraszam. Spacer a'la Chrystus gwarantowany!
- Biegiem!- popędzała Zuzia.
Tak kurde jasne ja sprrintem po lodzie, a ta mnie jeszcze popędza no świetnie...
- ~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~-~~-~~
Z racji na To, że biedronkowa2007 zadała mi z milion pyt robię do pytań Nowy rozdział.
CZYTASZ
Opowieści z Narnii~ Piotr Pevensie
AventuraAva na okres wojenny wprowadza się do wuja, tam poznaje rodzeństwo Pevensie, odwiedza Narnie i się zakochuje.❤