3. Jestem przecież jak wszyscy

5.5K 227 27
                                    

MAYCY

- To gdzie teraz? - zapytała Alex gdy przemierzałyśmy korytarz centrum handlowego z torbami w rękach.
- Ja mam dość. - stwierdziłam.
- A ostatnio mówiłaś, że uwielbiasz zakupy.
- Olivia...
- No dobra, dobra...
- To jak nie chcecie już nigdzie iść to może pojedziemy przygotować się na koncert?
- Przecież zostały cztery godziny. Jak nie więcej.
- Po pierwsze musimy być wcześniej, po drugie trzeba będzie zaparkować, po trzecie chcem spotkać Shawna przed koncertem.
Wymieniłyśmy z Olivią porozumiewawcze spojrzenia po czym przyspieszyłymśy kroku.
- A i jeszcze jedno. Idzie z nami jeszcze Victoria. Nie przeszkadza wam to?
- Jasne, że nie. - odpowiedziałam od razu.
Może ktoś powie, że to dziwnie mieć aż tyle przyjaciółek ale te dziewczyny naprawdę były dla mnie ważne. Wiedziałam, że zawsze mogę na nich polegać, a ta trójka to jeszcze nie wszystkie.

***

Odłożyłam torby z zakupami na łóżko po czym wyjęłam sweter i spodnie, które oblane zostały kawą. Z kieszeni jeansów wystawała mała karteczka, wyciągnęłam ją i spojrzałam na zapisaną część.
Szaro błękitna wizytówka z dwoma numerami i kopią odręcznenie pisanych inicjałów SM.
Po krótkim namyśle wyjęłam z torebki telefon i wpisałam jeden z numerów.
Długo zastanawiałam się co napisać. Nie mogłam przecież wysłać mu poprostu "Hej wszystko w porządku."

Od ja do nieznany:
Hej tu ta dziewczyna z galerii, chciałam powiedzieć, że wszystko jest okej.

Chciałam coś jeszcze poprawić, ale moje palce jak i reszta ciała dzisiaj chyba nie chciały mnie słuchać bo kliknęły "wyślij".
- Brawo Maycy. Możesz być z siebie dumna. - powiedziałam sama do siebie.
Po chwili telefon zawibrował dając znak o nowej wiadomości.

Od nieznany do ja:
Ufff... Mam nadzieję, że plamy się spiorą bo inaczej będę sobie wypominał, że zniszczyłem ubrania pewnej dziewczyny. 😉

Nie wyszło najgorzej.

Od ja do nieznajomy:
Na pewno nie będzie nawet śladu. Nie musisz się martwić.

Tym razem nie odpisał.
Postanowiłam zacząć się już szykować na koncert. Odłożyłam telefon i wizytówkę na szafkę nocną po czym wyjęłam z torby kupioną dziś czarną bluzę z nadrukiem czerwonej róży. Alex mówiła, że nawiązuje ona do jednej z piosenek Shawna, a mi akurat się ona spodobała więc ją kupiłam. Do bluzy ubrałam jeszcze czarne jeansy. Włosy związałam w koka i zrobiłam sobie lekki makijaż.
Gdy byłam gotowa spojrzałam na zegarek. Dziewczyny miały przyjechać po mnie za pół godziny więc zdecydowałam, że zadzwonię do rodziców i powiadomię ich o tym, że dzisiaj jednak nie przyjadę po Jake'a.
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer. Po kilku sygnałach w słuchawce usłyszałam głos swojego młodszego brata.
- Halo? - zapytał niepewnie.
- Cześć Lucas.
- Maycy! - krzyknął uradowany. - Kiedy będziesz?
- Jutro.
- Czemu nie dzisiaj? - zapytał ze smutkiem.
- Przyjaciółka załatwiła nam bilety na koncert i nie będę mogła przyjechać.
- Oooo... - westchnął zasmucony. - To powiem mamie. A chcesz porozmawiać z Jake'm?
- Nie... Jutro się z nim zobaczę.
- Dobrze. To do jutra.
- Do jutra.
Od rodziców wyprowadziłam się jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego roku w collegeu żeby zdążyć zadomowić się w Montrealu jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Na początku, w czasie remontu w moim mieszkaniu mieszkałam u Olivii. Gdy u mnie wszystko było gotowe przeprowadziłam się i mieszkam tak do teraz.

***

- To co? Gotowe na koncert? - zapytała podekscytowana Alex.
- Jasne. - odpowiedziałam.
- Brakuje tylko jednej osoby...
- Dziewczyny! - usłyszałyśmy głos Victorii.
Dopiero chwilę później z tłumu wyłoniła się trochę niższa ode mnie brunetka. Miała na sobie biały t-shirt, koszulę w kratę i jeansy. Długie, sięgające prawie do pasa włosy zaplotła w warkocz.
- To jesteśmy wszystkie.
Kolejka w, której stałyśmy przesówała się po mału.
Gdy wreszcie przyszła nasza kolej sprawdzili bilety, przeszukali nasze torebki, a następnie pokierowali w odwrotną stronę niż kilka stojących przed nami wcześniej osób.
Dopiero gdy szłyśmy krótkim korytarzem Alex wytłumaczyła nam, że mamy bilety VIP, bo podobno tylko takie zostały.
Na końcu korytarza znajdowało się wejście przy którym stali dwaj ochroniarze. Wpóścili nas do sali w której odbyć miał się koncert. Była ogromna, na ścianach znajdowały się rzędy balkonów, które w późniejszym czasie zapewne zajęte zostaną przez ludzi. Chodziłyśmy w poszukiwaniu naszych miejsc, wiedziałyśmy jedynie, że znajdują się one gdzieś w pierwszym rzędzie.
W końcu znalazłyśmy nasze fotele usiadłyśmy i czekałyśmy na następne osoby.
W międzyczasie Alex powiedziała nam jeszcze, że nasze bilety obejmują między innymi meet&great i Q&A.
Gdy kilkanaście pierwszych rzędów zostało zajętych przez ludzi światła lekko przygasły, a dwa reflektory skierowały się na scenę lekko ją oświetlając. Chwilę potem dało się słyszeć kroki i na scenę wszedł nie kto inny jak Shawn Mendes.
Osoby dookoła mnie zaczęły piszczeć, a Alex, która siedziała obok mnie ledwo wytrzymywała na swoim miejscu.
- Cześć. - powiedział chłopak uśmiechając się szeroko.
- Cześć. - dpowiedział mu chór głosów.
- To co, zaczynamy?
- Tak!
Do góry uniosło się kilkanaście rąk.
Shawn wskazał jakąś dziewczynę kilka rzędów za nami.
- Skoro chcesz mieć psa to czemu poprostu go sobie nie kupisz? Nie zrozum mnie źle.
- Racja. Bardzo chciał bym mieć psa, ale po pierwsze uczulenie, a po drugie tak często jestem poza domem, że najzwyczajniej nie miał bym czasu się nim zajmować.
- Kim chciałeś zostać jak byłeś mały?- zapytała następna dziewczyna wybrana przez bruneta.
- Architektem, aktorem i klaunem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że gdybym się tym zajął to pierwszy budynek, który powstał by na wzór mojego projektu od razu by runął.
Po sali przeszedł śmiech.
- Co zawsze nosisz przy sobie?- zapytała kolejna wybrana osoba
- Hmm... Chyba portfel, ale bez bicia przyznam się, że teraz go nie mam. - zasłonił twarz dłońmi w geście obronnym.
- Interesujesz się jakąś dziewczyną? - pytanie padło z ust czarnowłosej dziewczyny siedzącej kilka miejsc po mojej prawej, a odpowiedział mu chór głosów.
Spojrzał na dziewczynę zamrugał kilka razy po czym rozejrzał się po sali.
W pewnym momencie poczułam jak jego wzrok spoczywa na mnie i przez długi czas nie chce mnie opuścić. Również na niego spojrzałam.
- Shawn? - zapytała ta sama szatynka, która przed chwilą zadała pytanie.
- A tak. Przepraszam. Możesz powtórzyć? - wrócił wzrokiem do niej.
- Interesujesz się jakąś dziewczyną? - powtórzyła.
- Właściwie... Tak. - odpowiedział po chwili namysłu.
Po sali przeszło głośne "Uuuuu...", a Shawn jedynie odwrócił wzrok i spojrzał w stronę swoich ochroniarzy.
Gdy znowu spojrzał na nas na jego twarzy można było dostrzec lekki rumieniec.
- Masz już przygotowane jakieś piosenki do nowego albumu? - zapytała Alex gdy przyszła jej kolej.
- Może i mam, ale na razie nie mogę niczego więcej zdradzić.
- Co robisz ze swoimi włosami?
- Myję, czeszę...
- Mogę dotknąć? - zapytała lekko niepewnie.
- Jasne. - chłopak wstał ze swojego miejsca i do niej podszedł.
Brunetka przeczesała dłonią jego włosy, a z jej twarzy nie schodził uśmiech.
Gdy Shawn wrócił na swoje miejsce wybrał następną osobę.
- Kiedy powiedziałeś, że umówił byś się z fanką mówiłeś serio?
- Jasne. Jestem przecież jak wszyscy. - odpowiedział kładąc rękę na sercu.
- Umówisz się ze mną? - padło następne pytanie.
- Może kiedyś.
- A dzisiaj? - dodała.
- Przykro mi, ale mam spotkanie z menedżerem.

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz