23. Nie żałuję

3.5K 164 7
                                    

MAYCY

- Shawn... Zaśpiewasz coś? - poprosiła błagalnym głosem Alex.
- Sam nie wiem...
- Proszę... - kontynuowała.
Brunet spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową po czym oparłam się o jego ramię.
- Niech wam będzie. I saw you on the Sunday in the cafè. And all you did was look my way. And my heart started to race. And my hands started to shake... Yeah...
Alex pisnęła z radości, a on nagle przerqał i spojrzał raz na mnie raz na Alex.
- Dalej... - jęknęłam.
- Nie zaśpiewam wam przecież całej piosenki.
- Nie?
- Nie.
Sięgnęłam po poduszkę leżącą za mną i zamachnęłam się nią na chłopaka, jednak on powstrzymał atak i odebrał mi broń.
Alex patrzyła się na nas z uśmiechem podpierając głowę na dłoniach i siedząc na fotelu obok kanapy, którą zajmowałam ja i Mendes.
- Shawn... - powiedziałam cicho gdy przez dłuższy czas trzymał w dłoni poduszkę i gotowy do ataku patrzył w moim kierunku.
- Maycy... - naśladował mój ton głosu.
Po chwili poczułam na twarzy odebrany mi wcześniej przedmiot. Złapałam ją, położyłam na kolanach po czym poprawiłam okulary.
Shawn patrzył na mnie śmiejąc się, a Alex powstrzymywała się aby do niego nie dołączyć.
W końcu obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Będę lecieć. - odezwała się po chwili szatynka wciąż lekko chichocząc, po czym wstała i ruszyła do drzwi zabierając po drodze bluzę i torebkę.
Razem z Shawnem odprowadziliśmy dziewczynę do drzwi gdzie założyła na siebie brakujące części ubioru po czym pożegnaliśmy się, a dziewczyna wyszła.
- Która godzina? - zapytałam siadając obok niego na kanapie i ziewając lekko.
- 2:30.
- Na dziewiątą mam zajęcia... - jęknęłam i oparłam się o jego ramię.
- To może ja też pójdę. Co ty na to?
- Nie. Zostań na noc. To znaczy... Położysz się w gościnnym.
- Nie będę Ci robił kłopotu?
- To nie będzie kłopot. Zostań.
- W pożądku, ale odwiozę cię jutro.
- Umowa stoi.
- A teraz leć spać bo wyglądasz jakbyś za chwilę miała odlecieć.
- Jasne...
Wstałam i poszłam przygotować chłopakowi pokój.

***

Otworzyłam pomału oczy i rozejrzałam się dookoła. Budzik wydawał z siebie najbardziej denerwujący dźwięk jaki w tym momencie mogłam usłyszeć, wyłączyłam go, podniosłam z półki okulary i umieściłam je na nosie.
Nagle zza drzwi usłyszałam cichy dźwięk czyjegoś głosu.
- Jasne. Będę po dwunastej.
Dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie, że jest u mnie Shawn.
Usiadłam na krawędzi łóżka i spóściłam stopy na zimną podłogę.
Niechętnie podniosłam się z zajmowanego miejsca i wyszłam z pokoju.
Głos bruneta dochodził z kuchni, nucił sobie jakąś piosenkę.
Podeszłam do niego od tyłu i dotknęłam lekko jego ramienia.
- Dzień dobry. - odezwałam się, a on odwrócił się w moją stronę.
- Cześć. Wiesz, że możesz jeszcze spać?
- Mam spać kiedy robisz śniadanie? - zapytałam patrząc na patelnię i kilka misek w zlewie.
- Dokładnie tak. Miałaś przyjść i powiedzieć coś w stylu "O Shawn, zrobiłeś śniadanie. Jak miło."
- To prawda... Bardzo miło. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy.
Wyłożył na talerz kolejnego jak na moje oko idealnie wypieczonego pancakea, po czym postawił wszystko na stole.
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować. - powiedziałam opierając się o wyspę kuchenną.
- Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy. - puścił mi oczko po czym dostawił jeszcze dwa talerze, sztućce i syrop klonowy.
Usiedliśmy na obrotowych stołkach i zaczęliśmy jeść.
- Wow. Naprawdę bardzo dobre.
- Cieszę się.
Gdy zjedliśmy poszłam się ogarnąć i ubrać. Na dzisiaj wybrałam czarne spodnie z wysokim stanem i szary swetr. Włosy związałam w kucyk i zrobiłam sobie lekki makijaż.
- Podwieźć cię? - zapytał Shawn gdy wróciłam do salonu.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- To ja zapytam jeszcze raz. Podwieźć cię?
- Chyba nie mam wyjścia... Co?
- Też mi się tak wydaje.
Założyliśmy buty i zeszliśmy na parking pod kamienicą. Shawn otworzył mi drzwi i jak prawdziwy dżentelmen wpuścił do środka.
Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że jeszcze kilka miesięcy temu nie myślałam nawet, że go spotkam.

***

Po szkole siedziałam z Shawnem i Geoffem u mnie w domu. Brunet prowadził live, a błękitnooki poszedł na chwilę do miasta.
- Kto jest twoją ulubioną osobą? - przeczytał Shawn na głos a następnie spojrzał zza ekranu laptopa w moją stronę i się uśmiechnął. - Moją ulubioną osobą... - zastanowił się przez chwilę- Moja siostra i May.
Poczułam jak moja twarz oblewa się rumieńcem.
Shawn spojrzał w dolną część ekranu gdzie znajdowały się komentarze po czym na jego twarz wkradł się uśmiech.
- Czy jest ze mną?
Pokręciłam głową dając mu do zrozumienia, że nie chcę aby jego fani wiedzieli o moim pobycie tutaj.
- Nie ma jej.
- Shawn! Mam kawę! - krzyknął z korytarza Geoff.
- Chodź na taras! - odpowiedział mu brunet.
Błękitooki stanął za Shawnem i patrząc mu przez ramię zaczął czytać jak sądzę komentarze.
- Ta cała May jest bardzo ładna. - spojrzał na mnie po czym kontynuował- Załatwił byś mi numer do May? Ma może siostrę bliźniaczkę? Co was łączy Shawn i jak się poznaliście?
Na tym pytaniu zaprzestał i spojrzał na przyjaciela.
- Em... Jesteśmy przyjaciółmi, a z naszym spotkaniem było tak, że... Pewnego dnia niechcący wylałem na nią kawę. Miałem wyrzuty sumienia i dałem jej swój numer, pisaliśmy razem, a ona nie wiedziała kim jestem. - opowiadał patrząc od czasu do czasu na mnie- W końcu się spotkaliśmy i nie żałuję. A tak poza tym to numeru nie dam bo jest już zajęta.

No dobra. Jako iż was uwielbiam to łapcie kolejny rozdział, ale na dzisiaj to koniec. Nie przekonacie mnie na więcej. Jutro maraton, a i tak będę musiała poświęcić noc żeby coś wam dopisać bo nie wiem czy starczy mi tego co mam na zapas.
Zdradzę wam, że za jakieś dziesięć rozdziałów pożegnamy się z pierwszą częścią. I szybkie pytanie, czy na ten moment chcieli byście zobaczyć drugą część bo od tego zależy jak skończy się pierwsza.
No to do jutra❤️.

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz