19. Dla mnie i tego dzieciaka

3.7K 152 9
                                    

MAYCY

- Coś dla pani? - zapytałam z uśmiechem podchodząc do stolika przy którym już od jakiegoś czasu siedziała młoda kobieta.
- Dziękuję. Czekam na kogoś.
- W pożądku.
Odeszłam od niej i wróciłam na swoje miejsce za ladą. Usiadłam na obrotowym stołku obok Hanny, która wycierała mokre filiżanki.
- Która godzina? - zapytałam znudzona.
- Po czwartej. A tak wogóle to był tu godzinę temu jakiś chłopak i pytał o ciebie.
- Pewnie Jasper. Obiecałam mu, że gdzieś razem wyjdziemy.
- Ten blondyn?
- Mhm.
- To nie on. Tamten miał ciemne włosy, ale nie powiem ci więcej bo miał kaptur i okulary.
- O nie...
- Coś nie tak?
- Wszystko w pożądku poprostu mówiłam mu żeby został w domu. Prawie codziennie jeździ z Toronto do Montrealu tylko po to żeby się ze mną spotkać.
- To urocze. Kto to taki? - szturchnęła mnie ramieniem.
- Przyjaciel.
- Może coś więcej?
- Marc.
- To nie ten co oblał cię kawą?
- Dokładnie ten.
- To wiesz co? Ja chyba też powinnam tego spróbować. Może wtedy znalazła bym sobie kogoś.
- Kto to wie...

***

- Nie gadaj... - zaśmiała się błękitno włosa.
- Tak było.
- Nie...
- Tak.
- Dzień dobry. - usłyszałam znajomy głos i spojrzałam na chłopaka stojącego przy ladzie.
Hannah zrobiła się lekko nerwowa i zamrugała kilkukrotnie.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam jak do zwykłego klienta. - Co dla Pana?
- Chwilę Pani czasu poproszę. Dłuższą chwilę. - sprostował.
- Wy... Się znacie? - zapytała dziewczyna stojąca obok mnie.
- Tak. - odpowiedział Mendes przeczesując dłonią włosy.
- Jezu święty, Maycy czemu nic nie powiedziałaś? Mogę zdjęcie?
- Jasne.
Wyszła zza lady i ustała obok niego, a on wziął jej telefon i zrobił kilka zdjęć.
- Ja bym mu telefonu nie dawała.
- Czemu? - zapytała.
- Wiesz ile już upuścił?
- Bardzo śmieszne. - wtrącił się.
- Taka prawda.
- To jak? Możesz iść?
- W zasadzie kończymy już zmianę. Zaraz powinny przyjść dziewczyny.
Kopnęłam ją lekko pod blatem.
- Ał.
Shawn spojrzał na nas nie wiedząc o co chodzi.
- Kopnęła mnie. - zaczęła się bronić Hannah.
- Maycy, bo będzie kara.
- A jaka? - zapytałam nachylając się w jego stronę.
- Zobaczysz.
- Uroczo razem wyglądacie. - stwierdziła po chwili nasza towarzyszka rozmowy.
Spojrzeliśmy na siebie, a po chwili odwróciliśmy wzrok. Ja poczułam jak pieką mnie policzki, a Shawn... Sama nie wiem.
- Mogę ją porwać?
- Shawn. Muszę pracować. Poza tym miałeś nie przyjeżdżać na razie do Montrealu.
- Mam z tąd dzisiaj samolot.
- Gdzie lecisz?
- Na koncert do Rio.
- Oooo... - westchnęła nasza rozmówczyni.
- I nic mi nie powiedziałeś? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ej... Nie bądź taka...
- Shawn. - do kawiarni wszedł mężczyzna w okularach i podszedł do nas.
- O, Maycy to Andrew mój menedżer. Andrew, to Maycy moja przyjaciółka.
- Miło mi. - powiedział łącząc nasze dłonie w uścisku.
- Mi również.
- Shawn dużo o tobie mówił.
- Naprawdę? - zapytałam.
- Nie, Andrew żartuje.
- Nie ważne. Możemy prosić dwie kawy? Dla mnie i tego dzieciaka. - wskazał bruneta.
- Jasne. Jaką Shawn pije wiem, a Pan?
- Zwykłą czarną.
- Zrobisz Hannah?
- Jasne.
Wykonałyśmy zamówienie i podałyśmy je klientom.
- Dzięki May.
- To mój obowiązek.
- Shawn. Musimy jechać, bo spóźnimy się na samolot.
- Idź do samochodu ja zaraz przyjdę.
Andrew pokręcił głową i wyszedł na zewnątrz.
- To pożegnasz mnie, czy mam już iść? - zapytał po chwili.
Wyszłam do niego zza lady i objęłam mocno za szyję.
- Śpiewaj cudownie i pamiętaj tekst.
- Na pewno będę.
- Uważaj na siebie.
- A ty nie zapomnij o mnie. Napisz czasem.
- Jasne.
Puściłam go i przeszłam z powrotem na swoje miejsce.
Shawn zabrał swój telefon, a ja schowałam do kieszeni swój, który leżał obok.
Shawn pomachał nam jeszcze wychodząc z kawiarni i razem z Andrew ruszyli najprawdopodobniej w stronę samochodu.
- Kiedy ślub? - zapytała ze śmiechem Hannah.
- Bardzo śmieszne.

No dobra, jako iż ostatni rozdział był średniej długości i dostałam pod nim prośby o następny to korzystacie z tego, że mam na zapas i łapcie następny.

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz