17. To nie twoja sprawa

3.8K 168 12
                                    

MAYCY

- Shawn! - usłyszałam za nami gdy zdejmowałam buty wchodząc na plażę.
W naszą stronę szedł wysoki brunet.
- Hej. - przywitał się Shawn i przybił z nim piątkę. - To Maycy, mówiłem Ci o niej.
- Geoff. - wyciągnął do mnie rękę.
- Cześć. - odpowiedziałam lekko speszona. - Miło poznać. - podałam mu dłoń.
- Ej, nie stresuj się. Pamiętasz? - szepnął do mnie Shawn obejmując ramieniem.
Spojrzałam tylko na niego i się uśmiechnęłam.
- Ooooo jak uroczo. - westchnął Geoff.
Brunet posłał mu jedynie lekki uśmiech po czym puścił mnie i ruszyliśmy wzdłuż plaży.
- Długo się znacie? - zapytał błękitnooki.
- Kilka tygodni. - odpowiedział mu brunet.
Po chwili pomachało do nas kilka osób w, których kierunku zmierzaliśmy.

***

- Maycy! - usłyszałam krzyk chłopaków - Idziesz z nami do wody?
- Nie!
Nie czekali długo, poprostu pobiegli w fale.
- Nie nudzisz się? - zapytał Shawn siadając na kocu obok mnie.
- W żadnym wypadku. Z nimi nie da się nudzić. - wskazałam podbródkiem przyjaciół chłopaka, którzy jak małe dzieci bawili się w wodzie.
- Racja.
Spojrzałam na niego, jego kasztanowe włosy były całe mokre przez co skręciły się jeszcze bardziej i ściekały z nich małe kropelki, oczy przepełnione były radością, a na ustach jak zwykle gościł uśmiech.
Oparłam głowę o jego umięśnione ramię i na chwilę zamknęłam oczy.
Z górki na, której siedzieliśmy rozciągał się piękny widok na jezioro i słońce, które chyliło się ku zachodowi.
Wrześniowe słońce lekko ogrzewało moją twarz, a mokre ramię Shawna przyjemnie chłodziło.
Brunet odchylił się lekko do tyłu i sięgnął po gitarę.
- Zagrasz mi coś? - zapytałam z nadzieją patrząc mu w oczy.
- A co byś chciała?
- Zdam się na ciebie Mendes.
- W takim razie ja zdam się na ciebie potem Belline.
Gitara wydała pierwsze dźwięki, a ja wiedziałam, że kojarzę tą piosenkę.
- From walking home and talking loads. To seeing shows in evening clothes with you.
-So come on, let it go!!- dołączyła do nas reszta chłopaków. - Just let it be!!
Why don't you be you... And I'll be me!!- zaczeli krzyczeć refren.
- Shawn... Nie rób tego bo jeszcze się biedna zakocha. - pogroził mu palcem Geoff.
Ani ja, ani Shawn się nie odezwaliśmy, a jedynie spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.
- Zaczyna się... - jęknął błękitnooki siadając i podpierając głowę na dłoni.
Sama nie wiem czemu, ale czułam się przy nich dobrze. Zazwyczaj gdy zostawałam sam na sam z jakimś chłopakiem zaczynał plątać mi się język i miałam ochotę zniknąć, a tu było ich aż sześciu i byłam przy nich wyluzowana praktycznie od kąd ich poznałam.
Shawn stwierdził, że nie obejdzie się bez zdjęcia. Najpierw chciałam się schować, aby nie było mnie na nim widać jednak zostałam przegłosowana i ostatecznie się zgodziłam.
Oparłam głowę na ramieniu Shawna, a chłopaki robili różne dziwne rzeczy z tyłu.
Tym razem tak jak i ostatnio moja twarz została zastąpiona serduszkiem, a w opisie pojawiłam się jako "tajemnicza nieznajoma", Geoff żartował sobie, że powinnam założyć sobie takie konta na portalach społecznościowych i na każdym zdjęciu zamiast twarzy dawać serduszko.

***

Po kilku godzinach spędzonych nad Ontario przyszedł czas na powrót do domu, było już ciemno i Shawn uparł się, że mnie podwiezie mimo, że chciałam wziąć autobus, a on od razu pojechał by do Toronto do, którego miał teraz znacznie bliżej.
Podczas jazdy skupiał wzrok na jezdni od czasu do czasu patrząc na ekran telefonu, było tak przynajmniej przez kilkanaście pierwszych minut. Reszty nie pamiętam, bo moja głowa postanowiła odpłynąć do krainy snów.

***

Poczułam jak ktoś podnosi mnie do góry i przyciska do siebie, a następnie usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę.
- Shawn... - wymamrotałam- Gdzie jesteśmy?
- Pod twoim domem.
- Możesz mnie puścić?
- A, tak. Jasne.
Odstawił mnie delikatnie na ziemię i uśmiechnął się.
Jego kasztanowe włosy były lekko wilgotne, przez co bardziej poskręcane niż zwykle. Wyglądał w ten sposób naprawdę uroczo.
- May. - usłyszałam za sobą, a Shawn wbił wzrok w punkt znajdujący się lekko wyżej niż moje oczy.
Odwróciłam się w stronę z, której doszedł mnie głos.
- Peter. Co ty tu robisz? - posłałam mu chłodne spojrzenie.
- Przyszedłem do przyjaciela. Widzę, że szybko się po mnie pocieszyłaś, co?
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam chłodno.
- Może i nie moja, ale...
- Ale co?
- Mówiłem Ci już, ale serio? Akurat On?! - wskazał Shawna - Co on ma czego ja nie mam?!
- Uspokój się. Przypominam Ci, że to ty mnie zdradziłeś.
- Mówiłem Ci, że przepraszam.
- Czy ty się słyszysz? Zdradziłeś mnie. Mam ci to przeliterować?
- Daj mi szansę.
- Nie.
- Maycy. - złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie.
- Chodź. - pociągnął mnie lekko w swoją stronę.
- Zostaw ją. - wtrącił się Shawn.
- Nie podskakuj Mendes, bo chyba nie chcesz mieć problemów. Prawda?
- Czy ty mi grozisz?
- Nie... Tylko ostrzegam.
- Maycy idziemy. - Shawn położył mi dłoń na ramieniu i ruszyliśmy w stronę klatki.
- A co jeśli ona woli rozmawiać ze mną?
Shawn lekko ścisnął moje ramię.
- Nie wydaje mi się.
- Maycy? - zapytał Peter.
- Shawn... Chodźmy.
Brunet objął mnie ramieniem i spojrzał mi w oczy ze współczuciem.
- Dziwka! - krzyknął za nami.
Zanim zorientowałam się co się dzieje Shawn ruszył szybkim krokiem w stronę mojego byłego, a nim odwróciłam się w ich stronę szatyn stał lekko pochylony trzymając się za nos.
Zamarłam gdy zamachnął się w stronę Shawna, jednak ten był szybszy i złapał go.
Peter wyrwał rękę z uścisku bruneta i posyłając mu ostatnie wrogie spojrzenie ruszył do klatki po drugiej stronie parkingu.
- Shawn...
- Przepraszam. - powiedział cicho patrząc mi w oczy.
Przygryzłam lekko wargę po czym przylgnęłam do niego wtulając się w jego klatkę piersiową. Poczułam jak obejmuje mnie i kładzie swój podbródek na czubku mojej głowy.

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz