Maraton część 1
MAYCY
- Chodź... - pociągnął mnie lekko za ramię.
- Muszę się uczyć Shawn.
- Oboje dobrze wiemy, że wolała byś iść gdzieś, byle jak najdalej od nauki.
- Owszem, ale chciałbym jednak się pouczyć.
- Nie wierzę. Maycy Alexandra Belline i nauka.
- Czasem cuda się zdarzają Shawnie Peterze Raulu Mendesie.
Usiadł na podłodze na przeciwko mnie kładąc się na stoliku kawowym.
- Shawn. Leżysz na książkach.
- Nie możesz się aż tyle uczyć. Nie wierzę, że to takie trudne.
- A jednak.
- Eh....
- W takim razie dzwonię po Alex i idziemy na imprezę.
- Co?
- No tak. Jest piątek, ja nie mam nic do roboty, Alex zapewne też, a ty mnie olewasz.
- Nie olewam cię. Poprostu muszę się uczyć.
- Możesz to robić w weekend. No chodź.
- W weekend zapewne przyjedziesz i znowu będziesz chciał gdzieś jechać.
- Obiecuję, że w weekend dam ci spokój.
- Dobrze, ale odwiedzisz mnie potem do domu.
- Jasne.***
- Hej. - przytuliłam Alex na powitanie.
- Cześć. Gdzie Shawn?
- Poszedł do środka znaleźć Geoffa.
- Geoff też będzie? - prawie podskoczyła z radości.
- Tak.
- Witam Panie. - poczułam jak ktoś kładzie dłonie na moich ramionach i obraca mnie w swoją stronę.
- Geoff! Cześć. - przytuliłam go po czym spojrzałam na swoją przyjaciółkę - To Alex. - wskazałam dziewczynę- A to Geoff.
Podali sobie dłonie, a chwilę potem dołączył do nas Shawn.
- Idziemy do środka? - zapytał.
- Jasne.
Zaraz po przekroczeniu progu można było usłyszeć muzykę. Alex, która szła przodem poprowadziła nas do baru i od razu zamówiła nam po drinku.
Gdy barman postawił przed nami cztery szklanki, brunetka wzięła jedną z nich od razu i upiła łyka.
- Ja nie piję. - zaczął Shawn.
- Jak to nie?
- Muszę odwieźć Maycy i wrócić do domu.
- Zamówisz taksówkę. - przekonywał dalej Geoff.
- To nie jest naj...
- Ja poprowadzę. - wtrąciłam się.
- Obiecałem Ci przecież, że...
- W takim razie się zamienimy.
- Na pewno?
- Tak. - ucięłam po czym podałam mu szklankę z kolorowym napojem.***
- Maycy idziemy tańczyć! - krzyczała Alex próbując choć przez chwilę przekrzyczeć muzykę.
Poczułam jej uścisk na swojej ręce, a chwilę potem silne dłonie podniosły mnie ze stołka barowego i postawiły na ziemi.
- Nie... Ja nie umiem.
- Ja też. - odpowiedział brunet ciągnąc mnie na parkiet przy pierwszych dźwiękach swojej własnej piosenki.
Chwilę potem skakałam bez celu razem z nimi w tłumie, a Shawn i Alex krzyczeli najgłośniej jak potrafili słowa piosenki.
Śmiałam się razem z nimi i próbowałam dać porwać zabawie, ale chwilę potem zdałam sobie sprawę, że albo nie potrafię się bawić, albo potrzebuję alkoholu. To drugie nie wchodziło w grę jeśli chciałam bezpiecznie dowieźć do domu siebie i Shawna.
Postanowiłam usiąść i dać im się w spokoju bawić.
Ruszyłam w stronę baru gdy nagle na kogoś wpadłam, a następnie poczułam mokrą ciecz na swoim ubraniu.
Spojrzałam na osobę z którą się zderzyłam i miałam ochotę uciec.
- Maycy...
- Peter.
Szatyn złapał mnie za rękę i mimo tego, że próbowałam się mu wyrwać poprowadził mnie w stronę łazienek, wepchnął do męskiej i przycisnął do ściany. Było czuć od niego alkoholem, i to nie jednym czy dwoma piwami. Wyglądało na to, że jest tu od dawna.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam.
- Mogła byś krzyczeć co innego.
- W twoich snach!
- No to co? Uczynimy je prawdą?
Poczułam jego gorące dłonie na swoich biodrach, zaczynął jechać nimi wyżej wkładając je pod moją koszulkę.
- Pomocy! - krzyknęłam jednak chwilę potem zasłonił mi usta dłonią.
Po moich policzkach spływały jedna za drugą łzy, a ja byłam całkowicie bezsilna. Nikt mnie nie usłyszy, muzyka jest za głośna.
- Tobie chyba już wystarczy. - usłyszałam znajomy głos za ścianą.
- Nic mi nie jest Alex. - odpowiedział jej brunet, a chwilę potem drzwi łazienki się otworzyły, a ta dwójka weszła do środka.
- Cholera. - błękitnooki od razu ruszył w moim kierunku i odciągnął ode mnie Petera.
Alex wybiegła, więc musiałam liczyć na siebie.
Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i osunęłam się po ścianie na podłogę.
- Jeszcze raz ją dotkniesz! - Geoff trzymał mojego byłego przyciskając go do drzwi jednej z kabin.
Nagle do pomieszczenia wbiegł Shawn z Alex.
Chłopak podbiegł do mnie, szybko ukucnął i przytulił.
- Co się stało? - zapytał patrząc to na mnie to na swojego przyjaciela.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, jedyne co zrobiłam to objęłam jego szyję i oparłam głowę na jego ramieniu pozwalając łzom płynąć.
Ciągle powtarzał, że będzie dobrze i nic mi nie będzie, a ja nie potrafiłam się uspokoić. Nie wiedziałam jak mogłam być z kimś takim, jakim cudem nie zauważyłam, że jest z nim coś nie tak.
- Zostaw mnie! - usłyszałam krzyk szatyna, a następnie szamotaninę, trzaśnięcie drzwi i muzykę.
- Już dobrze. Geoff się nim zajął, nic więcej Ci nie zrobi.
- Shawn ja...
- Shhhhh... Już cicho. Oddychaj.
Wzięłam głęboki wdech zaciągając się zapachem jego perfum.
- Idziemy do domu?
- Mhm. - mruknęłam i poczułam jak bierze mnie na ręce i podnosi do góry.***
Położył mnie na miękkim materacu łóżka, a chwilę potem sam usiadł na jego krawędzi przykrywając mnie kołdrą.
- Dziękuję. - wymamrotałam patrząc na niego niepewnie.
- Nie masz za co.
- Mam za co, Shawn nie bądź...
- Shhhhh... Nie mówmy o tym.
- W pożądku...
- Dobranoc. - podniósł się i chciał wyjść, ale zanim oddalił się od łóżka złapałam go za nadgarstek.
- Gdzie idziesz?
- Wezmę taksówkę i pojadę do domu.
- Zostań.
- Nie chcę Ci się narzucać.
- Nie narzucasz się.
- W takim razie idę do gościnnego.
- Am... Mógł byś ze mną posiedzieć? - zapytałam niepewnie.
- Jasne.
Wrócił na zajmowane wcześniej miejsce i podpierających się ręką o materac spojrzał na mnie.
- Wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję.
Patrzyliśmy na siebie bez słowa do momentu w którym nie zadzwonił telefon bruneta.
Wyjął komórkę z kieszeni spodni i sprawdzając kto dzwoni odebrał.
- Geoff? Tak, już wszystko dobrze. Zostanę z nią. Mhm. Powiedz Alex żeby się nie martwiła. Zadzwonisz do Andrew? Okej, dzięki. Cześć.
Rozłączył się i znów spojrzał na mnie.No więc pierwszy rozdział maratonu za nami.
Z okazji świąt życzę wam wszystkim, miło spędzonego czasu, dużo prezentów i wszystkiego co tam sobie wymarzycie.
Następny rozdział za około godzinkę.
CZYTASZ
This Day / Shawn Mendes [Zakończone]
FanfictionCo może się stać gdy wpadniemy przypadkiem na kogoś nieznajomego? Czy da się nawiązać z nim jakąś relację, a może dojdzie do czegoś więcej? O tym właśnie przekonać ma się Maycy. Jej proste i normalne życie zaczyna stawać się coraz bardziej chaotyczn...