20. I teraz on zginie

3.7K 153 8
                                    

MAYCY

- Nie odbiera. - wcisnęłam czerwoną słuchawkę na telefonie i podałam go jego właścicielce.
- Może już lecą?
- Oby nie. Potrzebuję telefonu. - odpowiedziałam z rezygnacją.
- Masz telefon Shawna Mendesa, o co ci chodzi?
- O to, że nie mam hasła, a napisało już do niego kilka osób.
- Poczekaj. Doleci do Rio, oddzwoni i da ci to hasło.
- Tak myślisz? - zapytałam wpatrując się w nią wyczekująco.
- Ja to wiem.
- Poczekasz ze mną do tego czasu?
- Jasne. Przecież będzie oddzwaniał na mój numer. Tylko lepiej zostaw mu jakąś wiadomość.
Podsunęła w moją stronę urządzenie, a ja szybko wystukałam krótką wiadomość.

Do Maycy:
Shawn, tu Maycy. Odpisz jak najszybciej.

- A on ma hasło?
- Tak.
- Jak to jest, że on je ma, a ty nie?
- Tak to jest jeśli zostawia się go sam na sam z moim telefonem.
Dziewczyna zachichotała i upiła łyk parującego napoju.
- Wiesz co? Zawsze ciekawiło mnie jaką ma tapetę.
- Daj spokój. Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to zdjęcie z koncertu w Montrealu.
- Jak ty go wogóle poznałaś?
- Można powiedzieć, że przez kawę.
- Był tu wcześniej?
- Nie. Szłam z Alex i Olivią po galerii i nagle wpadłam na niego, on wylał na mnie kawę i no cóż. Tak wyszło.
- Czyli to z kawą to prawda.
- Wszystko oprócz jego imienia było prawdą.
- Alex wie?
- O tym, że się przyjaźnimy?
- Mhm.
- Jeszcze nie.
- Wiesz, że cię zabije?
- Domyślam się.
Leżący na blacie telefon nagle się podświetlił pokazując mój numer.
Szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do ucha.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Shawn, jest sprawa.
- Chodzi o telefon?
- Tak. Gdzie jesteś?
- W Rio. Masz ochotę wpaść?
- Dobrze wiesz jaka jest odpowiedź. Jakoś przeżyję, ale musisz mi dać hasło do swojego telefonu.
- Jasne. 8898.
- Serio?
- Tak.
- Dobra. Do usłyszenia.
- Do usłyszenia.
Rozłączył się, a ja z rezygnacją wzięłam do ręki telefon bruneta i wpisałam hasło.
Natychmiast się odblokował ukazując nasze wspólne zdjęcie i kilka ikonek aplikacji.
- Jednak nie koncert z Montrealu. - wtrąciła się Hannah.
- Musiał niedawno zmienić.
- Dobra, dobra. Wstawiamy coś na jego Snapchata?
- Czemu akurat tam?
- Bo jego osoba chyba już tam umarła, a poza tym ludzie dostaną zawału jak zobaczą, że ktoś inny ma jego telefon.
- Jak chcesz. W razie co zrzucę wszystko na ciebie.
- Okej. - uśmiechnęła się triumfalnie.
Włączyłam aplikację i zrobiłam sobie zdjęcie, jak zwykle zakryłam twarz serduszkiem i opublikowałam zdjęcie.
- To teraz Instagram.
- Hannah, stop. Zaczynasz zachowywać się jak Alex.
- O nie...

***

- I teraz on zginie. - powiedział nagle Lucas.
- Ej!! Zepsułeś!
- No sorry, ale oglądamy to już dziesiąty raz, a poza tym doskonale wiedziałaś co się stanie.
- I co z tego?
Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam twarz w przeciwnym kierunku.
- Ej... Maycy... Chcesz żelki? - pomachał mi przed nosem opakowaniem.
- Dawaj.
Sięgnęłam po torebkę słodkich misiów, a chłopak w tym samym momencie odsunął ją ode mnie.
- Magiczne słowo.
- Proszę... - odpowiedziałam z rezygnacją.
Podał mi paczkę i uśmiechnął się patrząc jak wsadzam do ust po czym odgryzam głowę jednemu z żelowych zwierzątek.
Podświetlił ekran telefonu najprawdopodobniej aby sprawdzić godzinę i od razu spojrzał na mnie z dosyć dziwnym wyrazem twarzy.
- Masz na tapecie zdjęcie z koncertu?
- Co?
- Mniejsza. Muszę spadać.
Podniósł się z zajmowanego do tąd miejsca i ruszył do drzwi, a ja za nim.
- Masz ochotę wyjść gdzieś jutro?
- Jasne, jeśli nie będę miała nic innego do roboty, to czemu nie?
- Świetnie. Napiszę jeszcze o której będę.
- To do zobaczenia.
Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do salonu.
Wzięłam do ręki telefon i przypomniało mi się, że do mnie nie napisze.
- Cholera.
Jake wskoczył na kanapę i położył się obok mnie wbijając wzrok w moje oczy.
- No i co teraz? - zapytałam, a on lekko zamerdał ogonem.
Jak na zawołanie usłyszałam cichy dźwięk telefonu.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam ją do ucha.
- Hej. - usłyszałam radosny głos bruneta po drugiej stronie.
- Cześć.
- Wiesz co...
- Hm?
- Strasznie mi się tu nuuuudziiiii...
- A gdzie Geoff, on na pewno coś na to poradzi.
- Poszedł z Andrew na miasto.
- To czemu ty też nie poszedłeś? - zapytałam siadając wygodniej.
- Wolałem pogadać z tobą.
- Ooo... A teraz Romeo powiedz mi, ile dziewczyn na to wyrwałeś?
- Zastanówmy się... Chyba jedną.
- Kogo?
- Ciebie.
- Ohohohoho... Odważnie.
- Mam to we krwi.
- Odwagę?
- No jasne.
- Wmawiaj to sobie dalej.
- Maycy...
- Shawn... - naśladowałam jego głos.
- Możemy pogadać na wideo?
- Niech ci będzie...

Jak bawić się w Mikołaja to po całości. Łapcie rozdział i czekajcie na następny, który będzie jeszcze dzisiaj.
Gotowi na jutrzejszy maraton?

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz