Rozdział 7

3.1K 162 1
                                    

Wszedłem wściekły do swojego pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Wszyscy już spali i w sumie to mam nadzieję, że nikogo nie obudziłem, bo nie byłem w nastroju do rozmów.

Ściągnąłem kurtkę i rzuciłem niedbale na łóżko, następnie buty zostawiając je na środku mojego pokoju. Muszę zaczerpnąc świeżego powietrza. Nie wiem co się ze mną dzieje przez tą kobietę. Nigdy nie byłem taki impulsywny, a przy nie tracę pewność siebie. Czuję się jak zwierzę w potrzasku, nie mogę się bronić więc atakuje. Wiem, że dziś przesadziłem i powinienem ją przeprosić, ale nie zrobię tego. Owszem postaram się ją udobruchać, ale to jak wyjedziemy. Nie może mi kobieta na głowę wchodzić, ale przecież ona może się jeszcze rozmyślić, a to ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebuję.

Muszę dać jej swobodę, a po ślubie będę szlifować jej charakter. Zainponowała mi tym, że jest dziewicą i nawet pocałunek ja skradnę jej pierwszy. Nigdy nie miałem dziewicy, ciekawe jakie to uczucie...

Podszedłem do okna w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza i wtedy ujrzałem ją. Siedziała na schodach, a czoło podpierała ręką. Co ona do cholery wyprawia? Otoworzyłem okno, by krzyknąć żeby wracała do domu. Jeszcze by przyszedł jej jakiś głupi pomysł do głowy, aby wrócić na imprezę. Wtedy ją usłyszałem... Płakała i to tak jak by mocno cierpiała. Co ja kurwa narobiłem. Postanowiłem, że nie będę się odzywać i ją poobserwuje. Po jakiś pięciu minutach się uspokoiła i teraz siedziła spokojna patrząc w góry.
Po chwili usłyszałem jej głos.

- Ja ci pokaże dupku! Nie dam sobą pomiatać! - uśmiechnąłem się patrząc na jej bojową postawę.

Z jednej strony wkurzał mnie jej cięty język, ale z drugiej strony podobało mi się to w niej. A co jeśli jutro mi powie, że się wycofuje? Nie mogę do tego dopuścić.

Weszła do domu więc postanowiłem się schować, położyłem się na łóżku krzyżując nogi w kostkach. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły i ujrzałem ją, ale nie widziałem w jej oczach wściekłości. Weszła i zamknęła za sobą cichutko drzwi.

- Jestem twoja? To bierz co ci się należy - stanęła w nogach mojego łóżka i zaczęła rozpinać guziki w swoim ubraniu, ale nadal się chwiała. Dalej jest nieźle wstawiona. Zdjęła swój kombinezon i stała w samej bieliźnie i wysokich butach. Gdyby była trzeźwa, skorzystał bym bardzo chętnie, bo jest kurewsko seksowna, ale nie jestem draniem, który wykorzysta pijaną kobietę.

- No co? Nie chcesz mnie? Nie pociągam cię? Przecież jestem twoja - mimo, że była pijana to mój kolega stanął na baczność.

- Jesteś pijana, a mnie nie interesuje nekrofilia - powiedziałem wstając z łóżka, ale odrazu wsadziłem ręce do kieszeni, aby ukryć moją erekcje.

- Nie zasnę obiecuję - powiedziała podnosząc rękę jak harcerz, co trochę mnie rozbawiło.

Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej na co jękneła chyba myślała, że rzucę ja na łóżko i wykorzystam  Zniosłem ją na dół do łazienki. Wsadziłem pod prysznic i odkręciłem szybko zimną wodę. Piszczała chcąc uciec, ale ja jej na to nie pozwoliłem. Po chwili przestała walczyć i piszczeć. Zrobiło mi się jej żal. Stała jak mokra kura z rozmazanym makijażem. Zaczęła szczękać zębami, więc zakręciłem wodę wziąłem duży puchowy ręcznik z szafki i ciasno ją opatuliłem. Znów wziąłem ja w stylu panny młodej, tym razem niosąc do jej pokoju.

- Chodź zdejmiemy z ciebie tą mokra bieliznę i buty - posłusznie tylko pokiwała głową. Postawiłem ją na środku pokoju i kucnąłem aby zdjąć buty. Następnie wsunąłem ręce pod ręcznik, zdejmując jej majtki tak jak robią to ludzie na plaży. Nie podglądałem, wolę mieć niespodziankę podczas naszej nocy poślubnej. Stanąłem za nią i odpiełem stanik następnie znów opatuliłem ją szczelnie ręcznikiem, położyłem do łóżka bo cała się trzęsła. Delikatnie wysunąłem mokry ręcznik i szczelnie odkryłem kołdrą. Położyłem się obok i ją przytuliłem. Nie no nie wytrzymam przy niej muszę sobie ulżyć. Pochyliłem się nad nią i wyszeptałem.

- Nadal chcesz stracić teraz cnotę? - spojrzała mi w oczy ze wstydem i pokręciła przecząco głową. O to mi chodziło, troszkę już wytrzeźwiała.

- Śpij - powiedziałem i wyszedłem z jej pokoju.

Zszedłem na dół i odkręciłem letnią wodę. Muszę sobie ulżyć, bo mi zaraz genitalia pękną. Wszedłem pod prysznic i zamknąłem oczy przypominając sobie jej zapach, to jaka seksowna jest i to że będzie tylko moja. Posuwałem ręką po moim członku w dół i w górę dochodząc z uśmiechem na ustach.

- Jeszcze trochę mój przyjacielu - powiedziałem sam do siebie.
Gdy skończyłem brać prysznic i miałem wyjść z łazienki mało nie wpadłem na moją matkę.

- Synu co się dzieje? Najpierw trzaskają drzwi, a później słychać piski Marii. Znów się coś stało? - zapytała zatroskana.

- Nie, dziewczyna trochę za dużo wypiła więc pomogłem jej wytrzeźwieć, to wszystko.

- Synu, chcemy z tobą porozmawiać...

- Jutro po śniadaniu ok? - byłem już zmęczony dzisiejszym wieczorem.

- Oczywiście, kocham cię - uwiesiła mi się na szyi.

- Dobranoc mamo - powiedziałem i wbiegłem do góry po schodach.

Chciałem odrazu się położyć, ale postanowiłem zobaczyć czy Maria śpi.
Otworzyłem po cichu drzwi i wsunąłem głowę. Dziewczyna spała, bo słyszałem jej równy oddech. Jednaną nogą obejmowała kołdrę. To naprawdę seksowny widok. Po cichu się wycofałem do swojego pokoju i szybko zapadłem w głęboki sen.

Po śniadaniu rodzice zgodnie chcieli porozmawiać. Dziewczyna albo jeszcze spała, albo bała mi się w oczy spojrzeć.

- Proszę was szybko, bo muszę się jeszcze spakować.

- Postaramy się synu - obiecał ojciec.

- Bo widzisz rozmawialiśmy z Lucyną i wiemy że Marysia nie miała żadnego chłopaka...- zaczęła mama, widząc jak ją krępuje ta rozmowa postanowiłem jej ulżyć.

- Wiem o tym - powiedziałem pewnie.

- Wiesz? - moi rodzice byli zmieszani.

- No tak, wygadała się wczoraj, ale chyba nie mi o tym rozmawiać z wami? - moi rodzice byli wyraźnie zdziwieni.

- Synu kochamy cię, ale ją też. Nie skrzywdź jej - powiedział ojciec.

- Nie zrobię tego to wszystko? Bo naprawdę nie zdążę się spakować.

- Idź się pakuj - powiedziała mama i pocałowała mnie w policzek.

Na górze pakując się myślałem o tym co powiedzieli mi rodzice. Czy aby czasem, ja już jej nie skrzywdziłem? Też miałem ochotę powiedzieć, że ich kocham bo tak jest. Inaczej bym do nich nie wrócił. Nie muszą wiedzieć, że miałem możliwość zostać za granicą i tam prowadzić firmę. Wróciłem, bo nie chciałem ich zawieść...

Miłość przychodzi z czasem(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz