Rozdział 33

2.7K 139 2
                                    

Do mojego pokoju weszła matka przełożona. Jej mina wyrażała zaniepokojenie.

— Mario, to już zaszło za daleko. Nie zrozum mnie źle, ale czuję się w obowiązku zadzwonić do Elizy i Eryka. Powiadomić ich, że nic ci nie jest i jesteś u nas — podała mi gazetę i zaczęłam szukać artykuł. Za informację o mnie wyznaczyli nagrodę trzysta tysięcy. Z jednej strony to hojny gest, ale z drugiej na tyle mnie wycenili?

— Świetnie, więc jeszcze dziś opuszczę klasztor — powiedziałam wstając z łóżka — Potrzebuje tylko dostęp do internetu.

— Nie wyganiam cię stąd, ale uważam że twoi bliscy się martwią o ciebie i powinni wiedzieć, że nic ci nie jest — a jednak coś mi jest...

Przypomniałam sobie jak Kuba mówił, że nie chcę dzieci, że nie nadaje się na ojca i uważam, że tak będzie lepiej. Muszę się wziąć w garść i zadbać o to maleństwo, moje dziecko i tylko moje. I choć przeraża mnie myśl, że tak wcześnie zostanę matką, to już kocham to dziecko.

— Mam świetną nowinę matko — odezwała się siostra Brygida, a ja zgromiłam ją wzrokiem, gdy to na nią nie podziałało spojrzałam na nią błagalnie, na szczęście matka nic nie zauważyła.

— Cóż to za nowina?

— Eee... Nowak dostał piątkę ze sprawdzianu z Historii.

— Cudownie, jednak nasza rozmowa coś dała — kobieta klasnęła w dłonie. Ja niemie podziękowałam siostrze Brygidzie — Wracając do naszej rozmowy, gdzie się udasz dziecko, nie działaj pochopnie.

— Mam gdzie iść i proszę matkę, o odrobinę zaufania, nie działam pochopnie. Pójdę tam gdzie czuje się kochana, dziękuję za wszystko — przytuliłam najpierw matkę, a potem siostrę — Jeżeli matka pozowli skorzystam z internetu.

— Tak, zrób to z moje gabinetu, ale martwię się o ciebie.

— Niech matka się nie martwi, nasza dziewczynka poradzi sobie, ma dla kogo walczyć — zgromiłam ją spojrzeniem.
Zostawiłam je w moim pokoju, a sama udałam się do gabinetu matki przełożonej, włączyłam komputer i odpaliłam przeglądarkę. Spojrzałam na zegarek i sprawdziłam rozkład jazdy pociągów. Za dwie godziny mam pociąg do Zakopanego. Musiała bym się dostać do miasta, a to nie lada wyczyn w dwie godziny. Postanowiłam więc sprawidzić czy w jakiś inny sposób mogę się tam dostać i okazało się że nie daleko jest przystanek, i za godzinę mogę być już w autokarze do Zakopanego. Postanowiłam nie marnować czasu więc włączyłam komputer i udałam się po swoje rzeczy, to znaczy wyłączony telefon oraz kurtkę buty i wyprane ubrania, które udało się zdobyć siostrze dla mnie.

Gdy wróciłam do pokoju czekała na mnie siostra Brygida.

— Muszę to wiedzieć. Chyba nie masz zamiaru usunąć ciąży — zaatakowała mnie od wejścia.

— Myślałam, że siostra mnie zna i wie, że w życiu bym tego nie zrobiła — powiedziałam ozięble, zrobiło mi się przykro, że we mnie zwątpiła.

— Przepraszam, masz rację. Wiem, że w trudnych sytuacjach ludzi różnie reagują i... Przepraszam przebacz mi.

— Przebaczam — przytuliła mnie, delikatnie  bo była również filigranowej figury, jak ja teraz. Jej gest spowodował, że się rozpłakałam na dobre.

Musiałam wziąć się w garść. Szybko się spakowałam, bo nie było tego wiele. Pożegnałam się i siostry wypuściły mnie niechętnie.

W autokarze, oparłam głowę o chłodną szybę. W ręce miętosiłam jednorazówkę, bo mdłości się nasiliły podczas jazdy. Na szczęście było już po sezonie i autokar był prawie pusty, nie licząc kierowcy, matki z małym dzieckiem i mężczyzny w średnim wieku ze słuchawkami na uszach. Żeby nie myśleć o tym jak jest mi nie dobrze postanowiłam skupić uwagę na około pięcio letniej dziewczynce. Co chwilę zdawała matce pełno pytań, patrząc przez okno. Fascynowało mnie, jak bardzo jest ciekawa świata. Zaczęłam sobie wyobrażać siebie i moje dziecko. Bałam się tego co mnie czeka, ale wiedziałam jedno, że się nie poddam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, gdy kierowca budząc mnie oznajmił, że tu kończy trasę. Podziękowałam i pożegnałam się.

Miłość przychodzi z czasem(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz