Rozdział 3

3.3K 179 2
                                    

7 lat później...

Właśnie stałam przed lustrem w swoim pokoju i robiłam sobie makijaż. Dziś umówiłam się na imprezę  z Justyną, moją jedyną przyjaciółką. Justynę poznałam, gdy chciałam nauczyć się jeździć na nartach. Nie szło mi wogóle, za to ona jeździła od dziecka i nauczyła mnie. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączne. Dziś mam dwudzieste urodziny i mam zamiar się dobrze bawić. Nauczyłam się żyć w Zakopanem i nie wyobrażam sobie wrócić do Krakowa, chodź kiedyś uwielbiałam to miasto. Eliza i Eryk tak jak kiedyś obiecali, odwiedzali mnie co weekend.

Zdobyłam wykształcenie i chodź marzę o tym aby być studentką z życia wziętą to nie potrafię. Boję się stąd odejść. Zawdzięczam im wszystko, a co miała bym robić zupełnie sama na tym świecie. Nawet nie miała bym dokąd iść, bo mieszkanie rodziców zajął bank na poczet spłaty kredytu hipotecznego. Ciocia Lucyna jest dla mnie jak matka, troszczy się o mnie i dba. Jestem tu szczęśliwa.

Założyłam na siebie małą czarną, oczy podkreśliłam cieniem do powiek w kolorze nude oraz tuszem do rzęs, natomiast na usta nałożyłam tylko błyszczyk bezbarwny. Zadowolona z efektu, wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju do kuchni. Ciocia samażyła naleśniki więc na szybko wzięłam jednego i wepchnęłam prawie całego do ust. Jest lato więc na nogi założyłam wysokie, czerwone szpilki z odkrytymi palcami.

- Ciociu, biorę klucze nie czekaj na mnie, będę późno - krzyknęłam spoglądając ostatni raz w lustro na korytarzu.

- Pamiętaj, że jutro będą Eliza i Eryk z Jakubem - podeszła do mnie grożąc mi palcem - nie pij za dużo - dodała.

- Z Kubą? To on wrócił? - Kube ostatni raz widziałam na lotnisku. Na początku mieliśmy ze sobą jako taki kontakt przez sms-y, ale później się urwał. Nie jestem zwolenniczką portali społecznościowych, więc nic o nim nie wiem.

- Tak, wrócił i zostaje już na stałe - Kuba teraz ma, zaraz zaraz dwadzieścia siedem lat. Chyba już nie jest młodym zadufanym w sobie dupkiem z przejawami dobroci.

- Dobrze, muszę już lecieć. Pa! - ucałowałam ciocie w policzek i wyszłam z domu, zanim ta zdążyła mi odpowiedzieć.

Przed domem czekała już na mnie przyjaciółka, więc się przywitałyśmy i  ruszyłysmy do tłocznej dyskoteki, gdyż latem zawsze jest tu pełno turystów.

- Nie mogę dziś się spić, bo jutro przyjeżdża rodzinka. Pilnuj mnie - powiedziałam do Justyny. Moja przyjaciółka jest niższa ode mnie o jakieś dziesięć centymetrów, więc ma metr sześćdziesiąt. Jest szczupłą blondynką z zielonymi oczami. Dziś ubrana w czerwona sukienkę, z koronkową górą i rozkloszowanym dołem. Do tego założyła czarne szpilki.

Ja byłam pod opieką dietetyka, więc po mojej nadwadze nie ma śladu.
Cała drogę rozmawiałyśmy o pierdołach.

-Pilnuj mnie żebym cię pilnowała, bo ja mam zamiar się dziś upić do nie przytomności - puściła mi oczko i ukazała w uśmiechu rząd snieżnobiałych zębów.

Dyskoteka, składała się z dwóch pięter na dole parkiet i kilka loży, natomiast na górze same łoże. DJ już się dobrze rozkręcił, więc podeszłyśmy do baru, gdzie przywitał się z nami Piotrek, który jest miejscowym barmanem.

- Co moje piękne pijecie? - podszedł do nas. Często tu bywałyśmy, a on serwował najlepsze drinki pod słońcem.

- Ja to co zawsze, a dla naszej Śnieżki dziś Malibu - złożyła zamówienie Justyna, gdyż bardziej się z nim znała niż ja. Ciocia nazywała mnie Śnieżką, bo dowiedziała się od Woronowiczów, że tak na mnie wołano. Usłyszała to również Justyna i taką mam tu ksywę.
Z gotowymi drinkami udałyśmy się do zarezerwowanej loży u góry, popijając drinka i komentując wygląd tutejszych turystów. Nie które dziewczyny, były naprawdę skąpo ubrane.

Miłość przychodzi z czasem(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz