Rozdział 16

3.2K 160 8
                                    

Sciągnęłam z siebie ciało mojego męża. Czy ja powiedziałam ciało? O mój dobry Boże, a jak mu się coś stanie po tych tabletkach? W końcu każdy człowiek jest na coś uczulony, albo nie toleruje jakiegoś składniku. Spojrzałam na niego i widząc jak miarowo oddycha odrazu odsunęłam od siebie te złe myśli. Spojrzałam na nagiego Kubę i doszłam do wniosku, że to naprawdę apetyczne ciacho, tacy jacy występują w magazynach dla kobiet. Szkoda mi go więc postanowiłam, że postaram się go przeciągnąć na poduszkę. Nie było to łatwe zadanie, gdyż mój mąż do lekkich nie należy. W końcu się udało, ale czuję jak bym przebiegła jakoś maraton. Położyłam się obok niego ubrana w satynową koszulkę. Jakub zaczął majaczyć coś niezrozumiałego. Przez chwilę chciałam zrezygnować z mojego niecnego planu, ale wszystko się zmieniło gdy w wannie doprowadzając mnie prawie na sam szczyt rozkoszy, nagle przestał. Już wiedziałam, że jest tacy jak większość innych mężczyzn, którzy dbają tylko o swój interes w końcu moja przyjaciółka mnie przestrzegała przed takimi facetami. Niech to szlag trafi, zamiast spokojnie spać to gapię się na jego przystojną twarz. Nie mogę się oprzeć, aby dotknąć jego nagiej klatki piersiowej. Przecież i tak nie jest tego świadomy, a z pewnością nie będzie tego pamiętał. Robię to i czuję pod dłonią jego ciepłą i aksamitną skórę. Nagle on niespokojnie się porusza i znów coś mamrocze pod nosem więc szybko zabieram rękę z jego nagiego brzucha, odwracam się tyłkiem i szybko gasze lampkę. Jeszcze muszę przeżyć jutrzejszy dzień czyli poprawiny. Położyła bym się gdzieś indziej, ale gdyby obudził się przed mną to może nabrać podejrzeń i ja odpływam w krainę Morfeusza z planem, który mam w głowie na jutrzejszy dzień, a właściwie to już na dzisiejszy.

Budzę się chwilę przed budzikiem, mimo że jest wcześnie to już nie mogę spać. Tak chyba na mnie działa ten stres. Kuba nadal śpi i miarowo oddycha. Staram się trzymać swojego planu, więc biorę szybki prysznic ubieram się spowrotem w suknię ślubną po czym dzwonie do recepcji prosząc o taksówkę.
Już po chwili otrzymuje informacje, że taksówka czeka. Ostatni raz patrzę na mojego męża i wychodzę z pokoju.

- Proszę do rezydencji Woronowiczów, wie pan gdzie to jest? - pytam starszego taksówkarza, który jest tęgim mężczyzną z siwą czupryną na głowie i piwnymi oczami.

- Oczywiście droga pani, każdy wie gdzie oni mieszkają - mówi, posyłając mi szczery uśmiech.

Chcę jechać w ciszy, ale taksówkarz po kilku minutach ją przerywa.

- Przepraszam, nie chce być wścibskim, ale czy jest pani dla nich kimś z rodziny? - pyta zaglądając w lusterko wsteczne.

- Tak, jestem ich córką, to znaczy synową - odpowiadam zwięźle.

- A, tak słyszałem wczoraj ich syn się żenił. A gdzie pan młody? - pyta puszczając mi oczko, które widzę w lusterku wstecznym.

- Źle się czuję i właśnie jadę po rzeczy dla nas do domu - wymyślam na poczekaniu, nawet się nie zastanawiając czy mężczyzna w to uwierzył.

- Nie jest pani zbyt rozmowna.

- W rzeczy samej, ale z chęcią posłucham czegoś o panu - mówię mając nadzieję, że to zamknie mu usta.
W końcu kto by chciał, opowiadać o sobie obcemu człowiekowi. Niestety się pomyliłam, bo taksówkarz bardzo chętnie zaczął mi opowiadać o tym, że jego żona już nie żyje, że syn z synową wyjechali za granicę w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy i do końca roku mają zjechać, a on zajmuję się wnuczką która ma dziewięć lat.

Gdy mężczyzna kończy opowiadać mi swój życiorys okazuje się, że jesteśmy pod rezydencją moich teściów. Proszę go, aby chwilę zaczekał i biegnę do swojego pokoju szybko wyciągam z torebki portfel i zbiegam spowrotem do niego aby zapłacić za kurs.

Miłość przychodzi z czasem(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz