Rozdział 14

3K 157 3
                                    

Obudziłam się wcześniej niż zwykle gdyż dzisiaj nasz wielki dzień, a raczej powinien taki być. Usiadłam przy toaletce przed lustrem i zaczęłam rozczesywać swoje splątane włosy. To ostatnia chwila aby się wycofać, cholera tylko że ja właśnie tego nie chcę. Uważam, że Kuba mógłby być dobrym mężem, tylko ta jego chorobliwa zazdrość. Musi coś z tym zrobić, a wtedy wszystko powinno się między nami poukładać. Pokazał przecież, że jak chce potrafi być wspaniałym facetem. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Nagle przypomniałam sobie naszą wieczorną rozmowę, na moich policzkach odrazu ukazała się purpura. Dziś chce żebym mu się oddała, ale ja nie jestem na to jeszcze gotowa. Muszę coś wymyśleć, aby możliwe jak najbardziej odwlec to w czasie. Chcę być jego, ale musi na to zasłużyć. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

- Proszę - krzyknęłam, nie przerywając mojej czynności związanej z włosami.

Do mojego pokoju weszła Eliza razem z ciocią Lucynką, po ich twarzach widziałam, że były całe w skowronkach.

- Witaj kochana, wyspałaś się? Dziś twój wielki dzień. Fryzjerka już czeka za drzwiami, może wejść? - trajkotała radośnie ciocia Lucynka.

- Tak, jestem gotowa - powiedziałam pewnie.

- Daj nam proszę pięć minut - zwróciła się w jej kierunku Eliza.

- Dobrze powiem fryzjerce, żeby chwilę zaczekała - pocałowała mnie w czubek głowy, po czym wyszła.

Eliza złapała mnie za dłonie i pociągneła w stronę łóżka, na którym we dwie usiadłyśmy.

- Jak się czujesz skarbie? - zapytała bacznie mi się przyglądając.

- Hm... Sama nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Chcesz się wycofać? - zapytała, a w jej oczach ujrzałam panikę mimo że głos miała spokojny.

- Nie, tylko nie wiem jak to będzie. Kuba raz jest kochany i cudowny, a nie raz wychodzi z niego kawał gnoja... - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Tak, masz rację Jakub ma charakter swojego ojca. Już jako mały chłopiec był bardzo zazdrosny. Ale w głębi duszy to dobry chłopak. Jeżeli mu nie dasz powodów do zazdrości to będzie dobrym mężem. Widzę że i on się z tym wszystkim gryzie i chodzi zamyślony, ale myślę że go zmienisz, już zmieniłaś.

- Tak myślisz? - zapytałam czując jakąś nadzieję.

- Oczywiście kochanie, kochamy cię jak własną córkę i nie pozwolimy cię skrzywdzić - przytuliła mnie - nie ważne co będzie się dziać, pamiętaj że możesz na nas liczyć.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się szczerze i otarłam łzy z kącików oczu.

- Nie maż się już, bo zaraz i ja się rozkleje. Będziesz piękna panną młodą. Wpuśćmy te dziewczę za drzwiami, bo jeszcze ucieknie i pójdziesz do ślubu w tej szopie - zaśmiałam się szczerze wyobrażając sobie tą piękna suknie ślubną i moja szope na głowie.

Pokiwałam twierdząco głową.

***
Stałam w swoim pokoju, przeglądając się w lustrze ostatni raz. Suknia, prezentowała się zajwiskowo, wyglądałam skromnie, ale zarazem seksownie. Krawcowe się spisały. Myślałam że dekolt na plecach prawie do samych ledźwi nie będzie dobrym pomysłem, ale czuję się w sukni bardzo wygodnie. Włosy nie są sztucznie upięte w koka lecz luźnie spięte, a pojedyncze kosmyki delikatnie zakręcone. Welon sięgał mi do łopatek gdyż nie chciałam przedobrzyć gdyż w sukni jest długi tren. Makijaż mam delikatny, jedynie usta troszkę mocniej umalowane. Jeszcze ostatni wdech, wydech i wychodzę. Podnoszę delikatnie suknie i schodzę do salonu. Będąc w połowie dostrzegam Jakuba rozmawiającego z ojcem. Zatrzymuje się na chwilę. W jednej chwili mężczyźni odwracają się w moją stronę, a ja czuję że serce wyskoczy mi z piersi. Rozpływam się w jednej chwili, gdy widzę zachwyt w oczach mojego narzeczonego i przyszłego teścia.

Miłość przychodzi z czasem(Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz