vi-

2.9K 344 114
                                    

Tydzień później Harry stał w triumfującej pozie nad spetryfikowanym ciałem mantykory, która zdemolowała biuro i z rykiem wylądowała na biurku Malfoya.
Błysnął uspokajającym uśmiechem w stronę Draco, który rzeczywiście wyglądał na lekko wstrząśniętego.

- Już wszystko w porządku - poinformował go. - Przytulić cię?

- Jak, do diabła, mantykora dostała się do środka? - spytał zamiast odpowiedzieć Malfoy.

- Nie wiem... przez okno?

- Czyli latała sobie tak po prostu po Londynie i nagle zdecydowała, że wleci przez otwarte okno ministerstwa?

- To mogło się wydarzyć - odparł Harry obronnym tonem.

- Zaczynam się o ciebie trochę martwić, Potter - stwierdził Malfoy, wyciągając spod mantykory kilka papierów.

- Uważam, że to dobry znak - powiedział Ron później tego dnia. - To znaczy, że o tobie myśli.

- Myśli, że jestem rąbnięty - dąsał się Harry.

- Ale na pewno w bardzo pozytywny sposób - zapewnił go Ron radośnie. Harry zmarszczył brwi. - Wiesz, naprawdę nie chcę tego mówić, ale może powinieneś posłuchać rad Hermiony?

- Dobra, spróbuję go lepiej poznać - prychnął Harry, wstając. - Ale na pewno mi się to nie spodoba! - I z tymi słowami wypadł z gabinetu Rona.

a wszystko przez te włosy I drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz