-xxii-

2.5K 276 38
                                    

Harry był nieszczęśliwy.
I samotny.
Jasne, miał faceta w swoim łóżku, ale był nim Ron Weasley.
Spał w łóżku Harry'ego, bo żona wykopała go z jego własnego. I jakimś cudem winę za to Ron zwalił na Harry'ego, więc teraz Harry spał na kanapie, a jego najlepszy przyjaciel chrapał smacznie w jego łóżku. Harry warknął z niezadowoleniem. Cała ta sytuacja była po prostu nie fair.

- Ron? - zawołał, wchodząc do sypialni. - Ron? - Szturchnął przyjaciela lekko.

- Hermiona? - spytał Ron sennie, wyciągając ręce.

- Dobry Boże, nie! - wrzasnął Harry, odskakując na bok.

- Harry? Co robisz w mojej sypialni? - burknął Ron.

- To ty jesteś w mojej sypialni, kretynie. I chcę z tobą porozmawiać.

- Teraz? - Ron otworzył jedno oko i utkwił wzrok w Harrym. - Mam ci przypomnieć, że spędziliśmy razem już cały dzień w biurze i najwyraźniej będziemy zmuszeni do mieszkania ze sobą, skoro zostałem wygnany z własnego domy? Wcale nie musimy rozmawiać o... - spojrzał na stojący obok budzik - czwartej nad ranem.

- Odkąd to ja śpię na tej cholernie niewygodnej kanapie, będę decydował, o której godzinie rozmawiamy - powiedział Harry, wspinając się na łóżko i sadowiąc obok przyjaciela. Ron pisnął. - Och, daj spokój. Jesteś dla mnie stanowczo za rudy.

- A Ginny nie była?

- Ginny miała piękną duszę. Ty natomiast jesteś tylko moim rudym, piegowatym najlepszym przyjacielem.

- Ach - uśmiechnął się Ron z pobłażaniem.

- Wymyśliłem, co zrobić z Draco - ogłosił Harry.

- Beze mnie i Hermiony? - upewnił się Ron z niedowierzaniem.

- Tak. Potrafię sam rozwiązywać niektóre moje problemy, dzięki.

- Jaaaaaasne.

- W każdym razie zrozumiałem, że muszę przekonać Draco, że kocham go za inne rzeczy, a nie tylko za jego włosy.

- No tak, rzeczywiście. - Ron brzmiał na zaskoczonego. - Dokładnie to musisz zrobić.

- I wtedy, kiedy będę miał go z powrotem, rzucę zaklęcie ochronne na jego włosy, żeby nigdy nie mógł ich ściąć.

- O, świetnie - powiedział Ron szczerze.

- Co?

- Przez chwilę bałem się, że naprawdę udało ci się zrozumieć podstawy funkcjonowania normalnego związku i pojąć co nieco, jak działa realny świat. Ale wygląda na to, że nie mam się czym martwić.

- Czemu wybrałem sobie takich podłych przyjaciół? - zastanowił się Harry. - Jest masa sympatycznych ludzi, którzy mogliby nimi zostać. Romilda Vane na przykład. Zawsze była dla mnie wyjątkowo miła.

- Harry, Romilda przyłączyła się do Voldemorta, kiedy nie chciałeś się z nią umówić. Próbowała cię zabić niezliczoną ilość razy.

- Ale przedtem była naprawdę fajna - upierał się Harry.

- Możemy, proszę, wrócić do tego, w jaki sposób masz zamiar odzyskać Malfoya? To znaczy, gdybym brał pod uwagę jego szczęście, powinienem po prostu powiedzieć ci, żebyś zapomniał o nim raz na zawsze. Ale, na twoje szczęście, nigdy nie przejmowałem się zbytnio dobrym samopoczuciem Malfoya.

- Tak, na moje szczęście.

- No dobra, udzielę ci kilku opatentowanych staro-małżeńskich rad odnośnie romantyzmu - powiedział Ron, zapalając światło. - Chyba będziesz chciał to sobie zapisać.

a wszystko przez te włosy I drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz