-xiii

2.6K 293 122
                                    

Następnego dnia Draco wszedł do ministerstwa, patrząc z zaciekawieniem na Weasleya, który kucał za rośliną doniczkową stojącą przy drzwiach, a jego czerwone włosy wyłaniały się spośród liści niczym kwiat.

- Cześć, Weasley - przywitał się, rozmyślając, czy to ma coś wspólnego z ich nowym zadaniem.

- Kurwa - mruknął Wealsey.

- W porządku - powiedział Draco i ruszył dalej.

I wtedy zauważył kogoś chowającego się za kwiatkiem po drugiej stronie holu. Kogoś, kto przypominał Pottera. Brwi Draco uniosły się wyżej. Weasley przynajmniej miał jakąś szansę na pozostanie niezauważonym, stojąc za dosyć rozłożystą paprotką, w przeciwieństwie do Pottera, kulącego się za małym, wąskim figowcem, który nie zasłoniłby go nawet w czasach jego mizernego dzieciństwa.

Może w takim razie wcale się nie ukrywali?, zastanawiał się. Pewnie prowadzili jakieś ważne badania zielarskie związane z ich nowym zadaniem. Może szukali nieznanych jeszcze czarnomagicznych sposobów na wykorzystanie liści zwykłych roślin, takich jak figowce.

Gdyby umiał się tak skupić na pracy jak Potter...

- Potter, przytrzymać ci windę, czy jesteś zajęty tym figowcem? - zapytał, nie chcąc przeszkadzać w jakichś ważnych ćwiczeniach w terenie.

- Nie, nie... już skończyłem - powiedział Potter, wychodząc zza rośliny i ruszając w stronę windy. Draco zastanawiał się właśnie, czy powinien zapytać go o nowy przydział, żeby mieć powód do rozpoczęcia rozmowy, kiedy zauważył, że Potter daje jakieś dziwne znaki Weasleyowi.

- Po co machasz do Weasleya? - zapytał coraz bardziej ciekawy, co było ich nowym projektem.

- Bez powodu - powiedział Potter, podejrzanie unikając kontaktu wzrokowego.
Draco zmarszczył brwi. Albo było to jakieś ściśle tajne zadanie, z którego został wykluczony, albo Potter po prostu nie chciał mu powiedzieć. Jeśli o niego chodzi, obie opcje były powodem do dąsania się. Wydął wargi, gdy jechali na ich piętro, zauważając, że wzrok Pottera dalej utkwiony był w suficie.

Nagle winda zatrzęsła się mocno i stanęła.

- Cudownie - warknął. Jeszcze wczoraj byłby wniebowzięty uwięzieniem w windzie z Potterem, ale ten facet wydawał się być zupełnie obojętny na jego powalające wdzięki i z pewnością nie rzuci się na niego w najbliższym czasie.

- O nie - jęknął Harry odruchowo. - Wygląda na to, że tu utknęliśmy. Co teraz zrobimy?

Draco uniósł jedną brew. Czy naprawdę utknięcie z nim w małym pomieszczeniu było aż takie złe?

- Czemu tak dziwnie mówisz? - zapytał w zamian.

- Strasznie, strasznie się boję małych przestrzeni. Wiesz, agorafobia - powiedział Potter konwersacyjnym tonem. Zdezorientowany Draco zmarszczył brwi.

- Właściwie agorafobia to strach przed otwartymi przestrzeniami. Myślę, że chodziło ci o klaustrofobię.

- Chyba znam moje własne fobie - warknął Potter, patrząc na niego ze złością.- To znaczy... och, jak bardzo się boję.

Teraz Draco zaczął się martwić. Potter nie tylko zachowywał się dziwnie, ale Draco nigdy wcześniej nie słyszał, żeby przyznał, że czegoś się boi.

- Dobrze się czujesz, Potter? Nie oberwałeś przypadkiem jakąś klątwą, co? - Zastanawiał się, czy Potter nie został otruty przez ten najwidoczniej czarnomagiczny figowiec. Ministerstwo czasami bywało naprawdę strasznie niekompetentne - żeby ustawić czarnomagiczną roślinę w holu, gdzie któryś z pracowników mógł zostać zraniony?

Ale Potter mruknął „nie" i odwrócił wzrok. Draco zastanawiał się, czy jest zażenowany tym, że zaatakowała go roślina, którą przesłuchiwał. Czymś takim właśnie przejmowałby się Potter, nawet jeśli najwyraźniej był jedyną osobą na tyle odważną, by zmierzyć się z nikczemnym figowcem.

- W takim razie dobrze - powiedział Draco, zdeterminowany, żeby wydostać ich z windy, bo jeśli nie przestanie myśleć o tym, jak silny i odważny był Potter, skończy rzucając się na niego i błagając o jakikolwiek fizyczny kontakt.
Wyciągnął różdżkę i wypowiedział tyle zaklęć w stronę konsoli, ile był w stanie, zanim winda nie ruszyła do góry. Kiedy drzwi się otworzyły, spojrzał nerwowo na Pottera, ale ten uniknął jego wzroku. Draco westchnął. Więc tak to miało wyglądać.

- Do zobaczenia później, Potter - powiedział z żalem i udał się do swojego biurka. Potter niemal włamał się do gabinetu Weasleya i zatrzasnął za sobą drzwi. Draco miał przynajmniej nadzieję, że Weasley będzie w stanie pomóc mu z tą klątwą figowca.

a wszystko przez te włosy I drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz