-x

2.8K 312 16
                                    

Czekał na ogłoszenie w „Proroku Codziennym", że ostatni śmierciożerca został schwytany i wtedy z odpowiednią dozą dramatyzmu wyszedł z ukrycia, z determinacją kierując się prosto do ministerstwa i domagając się pracy.

Mgliście pamiętał podejście do recepcjonistki, potrząśnięcie grzywą swoich włosów i poproszenie o rozmowę z ministrem. Sekundę później Potter sturlał z hukiem ze schodów i wylądował u jego stóp.

- Uuuuhhh - powiedział Potter.

- Witaj, Potter - odparł Draco. - Miło cię znowu widzieć. - I zrobił krok nad leżącym na podłodze dawnym rywalem, kontynuując swoją radosną wędrówkę.

Oczywiście, biorąc pod uwagę jego szczęście, umieszczono go w tym samym dziale, w którym pracował Potter. Próbował złożyć zażalenie, ale okazało się, że obaj byli wyjątkowo dobrzy w rzucaniu częściowo czarnomagicznych klątw, więc departament zajmującym się obroną przed czarną magią był im pisany. Draco udawał, że nie zauważa Pottera, kiedy jego oczy śledziły go w biurze.

Nie mógł zrozumieć, czemu Potter cały czas się na niego gapi. Spodziewał się wrogiego przyjęcia ze strony Gryfona i jego małych przyjaciół, ale Potter tylko się na niego patrzył. I wyglądał przy tym niemal na... rozmarzonego. Draco nie mógł tego rozgryźć.
I wtedy wydarzył się Incydent.

Zorientował się, że Potter śledzi jego poczynania jeszcze bardziej natarczywie niż zwykle, więc trzymał się na dystans. Coś w sposobie, w jaki Potter na niego patrzył, sprawiało, że się denerwował. Ale kiedy dzień zbliżał się ku końcowi, Potter przestał w końcu zachowywać się jak lunatyk i Draco pozwolił sobie na lekkie odprężenie. Wstał od swojego biurka i zbierał właśnie papiery, kiedy coś ciężkiego uderzyło go i przygniotło do ziemi.

Potter. Harry cholerny Potter leżał dokładnie na nim. Draco patrzył się na niego przez chwilę zszokowany i wszystkim, o czym mógł myśleć, była... zieleń. Ten facet miał najbardziej zielone oczy, jakie Draco kiedykolwiek widział. Gdyby nie wiedział, że Potter jest najmniej próżną osobą na świecie, co każdy mógł stwierdzić po prostu patrząc na jego włosy, zastanawiałby się, czy intensywność ich koloru nie została wzmocniona magicznie.

Tonął w zieleni, czując otaczającą go senność wywołaną ciepłym ciężarem ciała Pottera, który przygniatał go do podłogi.

I wtedy dotarło do niego, że w dalszym ciągu leży pod Harrym Potterem.

- Potter, kurwa, co jest? - wrzasnął, żeby zamaskować spóźnioną reakcję. Wyrwał się spod niego, czując ukłucie żalu, kiedy tylko to się stało. A także ukłucie bólu w czaszce, bo Potter najwyraźniej próbował zatrzymać go, chwytając za włosy. - To wystarczająco przykre, że sam nigdy nie nauczyłeś się normalnie chodzić, ale mógłbyś chociaż nie przewracać innych ludzi. Wyrwałeś mi praktycznie wszystkie włosy - warknął Draco, patrząc wszędzie tylko nie na Pottera.

- Umm - powiedział Potter, dalej leżąc na podłodze.

- Eee - wykrztusił Draco, starając się nie myśleć o tym, co czuł, kiedy Potter go przygniatał. Złapał kilka przypadkowych dokumentów i pognał do windy.

Jak tylko znalazł się w domu, wrzucił trochę proszku Fiuu do kominka i wsadził do niego głowę.

a wszystko przez te włosy I drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz