- Pansy! - krzyknął w stronę wykwintnego salonu przyjaciółki. - Pansy Parkinson-Nott! Wiem, że tam jesteś!
Twarz Pansy z leniwym uśmiechem na ustach ukazała się w rogu pokoju.
- Draco, kochanie. Nie jestem skrzatem domowym ani twoim psem. Nie przychodzę na zawałowanie.
- Nieważne, potrzebuję pomocy. Czy twój mąż jest w domu?
- Nic o tym nie wiem. - Pansy bez zainteresowania wzruszyła ramionami.
- Bogu niech będą dzięki - westchnął Draco, wychodząc z płomieni. Theodore nigdy mu nie wybaczył, że Draco był od niego bardziej przystojny i bogatszy, nie mówiąc już o tym, że o wiele lepiej niż on dogadywał się z Pansy.
- Drinka? - zaproponowała Pansy, idąc do barku.
- Oczywiście. - Draco opadł z wdziękiem na kanapę i wyciągną rękę po martini.
- Więc, skarbie, czemu tak krzyczałeś? Wiem, że trochę nie panujesz nad swoim temperamentem, ale zazwyczaj jako tako się kontrolujesz. - Skrzywiła się wyniośle.
Od kiedy przejęła kontrolę nad fortuną Parkinsonów i Nottów, stała się o wiele bardziej pewna siebie. W rzeczywistości można by ją nazwać nawet apodyktyczną. I Draco tak ją nazywał. Przy każdej okazji.
- Harry Potter przewrócił się na mnie dzisiaj w biurze - oznajmił. Pansy uniosła brew. - A mnie się to podobało.
- No cóż, kochanie, zawsze lubiłeś, gdy mężczyźni na tobie leżeli - wytknęła mu.
- Tak, ale to nie był jakiś tam mężczyzna. To był Potter! - Draco wywinął ręką z emfazą, rozlewając większość swojego martini na jedwabną kanapę. Pansy przewróciła oczami i machnęła różdżką w stronę plamy. Mruknęła pod nosem coś, co brzmiało jak „beznadziejny", ale Draco ją zignorował. - Pansy, potrzebuję twojej pomocy.
Jego przyjaciółka potrząsnęła włosami i przyjrzała się swoim perfekcyjnie wypielęgnowanym paznokciom z udawanym znudzeniem.
- A kto powiedział, że zechcę pomóc ci w twoim plebejskim zainteresowaniu tym supermanem średniej klasy?
- Proszę, nie zbywaj mnie czymś takim - zadrwił Draco. - Oboje wiemy, że jesteś desperacko spragniona rozrywki. Ile można siedzieć w pustym domu pijąc, paląc i wyglądając powalająco?
- To wcale nie wszystko, co robię! - oburzyła się Pansy, dzielnie ignorując fakt, że w jednej ręce miała drinka, a w drugiej papierosa. - Utrzymanie takiej posiadłości wymaga wiele pracy.
- Och?
- Tak. Są skrzaty domowe, którym trzeba pokazać, gdzie ich miejsce... I takie tam. - Draco uśmiechnął się złośliwie, a Pansy warknęła: - Dobra. Co mam zrobić?
- Pomóż mi ułożyć chytry plan, dzięki któremu Potter mnie zauważy, a ja będę mógł pieprzyć go do utraty zmysłów, a potem rzucić.
- Hmm... Czy jest szansa, że święty Potter skończy ze złamanym sercem? - zapytała.
- To możliwe. - Draco wzruszył ramionami.
- W takim razie wchodzę w to!
CZYTASZ
a wszystko przez te włosy I drarry
Fanfiction🔥 7(!), 9, 24, 53, 119, w #drarry 🔥 31(!), 74, 82, 217, 259 w #hermionagranger 🔥 133(!), 140 w #ronweasley 🔥 324(!), 421 w #draco 🔥 324(!), 398 w #malfoy 🔥 387(!), 426 w #dracomalfoy 🔥 598(!), 674, 669, 691, 700, 728, 734, 777, 784, 850, 854...