Po krótkich, bardzo dla mnie typowych rozmyślaniach postanowiłam, że czas się zbierać. Ubrałam długie, brązowe spodnie oraz białą, luźną koszulę. Na nogi założyłam zaś skórzane buty do kostek.
Gotowa, już chwilę później zbiegałam po krętych schodach tego cudownego pałacu. Szybko wybiegłam przed bramę wjazdową, a następnie skręciłam w prawo - prosto w stronę stajni.
Spostrzegłam, że nie ma jeszcze nikogo z moich towarzyszy, ale zobaczyłam coś lepszego. Moją kochaną Eris. Nie minęły trzy sekundy, a ja już stałam w boksie głaszcząc wprost wniebowziętą klacz, która cicho rżała.- Widzę, że ktoś tu się stęsknił - rzuciłam wesoło do mojej kochanej Eris, która delikatnie trąciła mnie pyszczkiem.
- No dobra... Jakaś ty niecierpliwa - powiedziałam ze śmiechem, po czym dałam klaczy małe, ale zarazem soczyste jabłko.
To była taka nasza tradycja. Zawsze dawałam jej coś dobrego, kiedy do niej przychodziłam.
- I jak tam przygotowania do przegranej? - Na słowa Celi gwałtownie odwróciłam się w stronę blondynki, która niepostrzeżenie podeszła tak blisko mnie.
- Muszę cię najpierw ostrzec, że nie masz najmniejszych szans - prychnęłam głaszcząc klacz po grzbiecie. - Moja Eris jest najlepszym koniem w całym Śródziemiu - zaczęłam wzruszając ramionami. - Nikt jej nie przegoni. Nawet stado wargów - powiedziawszy to posłałam jej zwycięski uśmieszek, na który Celi pokiwała z niedowierzaniem głową.
Po kilku minutach swobodnej dyskusji postanowiłyśmy osiodłać nasze konie. Celi wytłumaczyła mi, że nasi przyjaciele mają konie w innej stajni, dlatego też spotkamy się przy wjeździe do lasu. Własnie dlatego szybko osiodłałam klacz, a następnie zwinnie na nią wskoczyłam. Wiem, że minęły dopiero dwa dni odkąd ostatni raz galopowałam na Eris, ale nie zmienia to faktu, że strasznie za tym tęskniłam. Ten wiatr we włosach, prędkość, adrenalina...
Nie czekając ani chwili dłużej ruszyłam przed siebie. Moja nowo poznana przyjaciółka również nie próżnowała i osiodłała swojego pięknego, siwego ogiera o imieniu Aron, który dosłownie w ułamku sekundy nas wyprzedził.- Złap mnie jeśli potrafisz! - krzyknęła cała roześmiana Celi. Na jej słowa uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie poklepałam delikatnie Eris. Ta jakby czytając mi w myślach ruszyła przed siebie galopem.
Podziwiając piękny krajobraz Rivendell oraz rozkoszując się wiatrem, który rozwiewał moje długie oraz delikatnie poplątane włosy, nawet nie zauważyłam, kiedy zostawiłyśmy Celi na Aronie daleko w tyle. Kiedy się zorientowałam, uśmiechnęłam się szeroko jednocześnie patrząc się w obraz rozciągający się przed moimi oczyma.
Przy granicy lasu dostrzegłam lekko niewyraźne sylwetki naszych towarzyszy podróży, którzy najwidoczniej już nas oczekiwali. Właśnie dlatego lekko przyspieszyłam tempa przez co już parę chwil później znalazłam się przy elfach, którym humor widocznie dopisywał.
Kiedy zatrzymałyśmy się parę kroków od nich, poklepałam Eris w podzięce, na co ta wesoło tupnęła kopytkiem.- Świetnie jeździsz - powiedział z uznaniem Elrond. - Kto cię nauczył? - zapytał nie kryjąc ciekawości.
- Nikt. - Wzruszyłam ramionami dumnie wypinając pierś. - Jestem zdolnym samoukiem -powiedziawszy to puściłam do niego oczko przez co razem cicho się zaśmialiśmy.
- I co, gotowi? - zapytała cała w skowronkach Celi, która lekko zdyszana zatrzymała się koło mnie.
- Już od jakiegoś czasu - odparł Thranduil wymownie się nas parząc. - I mamy dla was małą niespodziankę - dodał zerkając na mnie z ukosa jednocześnie wyciągając zza siebie gigantyczny koszyk piknikowy. Oczy moje i Celi wprost się zaświeciły.

CZYTASZ
Thranduil i Elen - Początek
Фанфик*** W TRAKCIE POPRAWEK *** Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co sprawiło, że Thranduil stał się tak oschłą oraz nieczułą osobą? Odpowiedzi należy szukać na długo przed pokonaniem Saurona, Bitwą Pięciu Armii, a nawet narodzinami Legolasa. **** Z...