Rozdział 23

1.4K 52 32
                                    

- Jak się miewa moja żona? - zapytał Thranduil, kiedy słońce w końcu zdołało mnie obudzić.

- Cudownie – przyznałam przeciągając się.

Moje słowa były w pełni szczere, a na wspomnienie minionego dnia na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wczorajszy dzień już na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Ślub, huczne wesele i noc poślubna, były wprost niesamowite. Prawdę mówiąc był to najszczęśliwszy, a tym samym najpiękniejszy dzień w moim życiu.

- Widzę, że humor dopisuje już od rana – uśmiechnął się Thranduil, po czym przyciągnął mnie do siebie.

- Nie powinniśmy iść do gości? - zapytałam po chwili błogiej ciszy wpatrując się w oczy elfa.

- Jest dopiero południe... - szepnął jednocześnie ziewając. - Poleżmy jeszcze chwilę. Z tego co wiem goście zaczną odjeżdżać dopiero wieczorem.

- No dobrze. Mogę się zgodzić na krótką chwilę – odszepnęłam, po czym wygodnie położyłam się na jego klatce piersiowej.

Następną godzinę przeleżeliśmy w przyjemnej ciszy, od czasu do czasu przerywanej krótkimi rozmowami. Cały ten czas Thranduil bawił się moimi włosami przez co delikatny uśmiech ani na sekundę nie schodził mi z twarzy.

- Thrandi... - zaczęłam patrząc się w niebieskie tęczówki blondyna.

- Tak? - zapytał nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.

- Jestem głodna – szepnęłam na co elf głośno się zaśmiał.

- Nie sądziłem, że potrafisz zepsuć tak romantyczny nastrój – oznajmił cały czas się śmiejąc. - Ale dobrze. Chodźmy w takim razie na śniadanie – powiedział przeciągając się obszernie.

- Idę się przebrać do mojej komnaty – oznajmiłam wstając z łóżka jednocześnie zakładając na siebie narzutkę.

- Już nie twojej – odparł na co przewróciłam oczami. - Dzisiaj przeniesiemy twoje rzeczy moja królowo – uśmiechnął się nie odrywając ode mnie wzroku.

- Dobrze mój królu – odpowiedziałam śmiejąc się, po czym szybko pobiegłam do mojej komnaty. W końcu nie chciałam aby ktoś zobaczył mnie w takim stroju.

Szybko wpadłam do pomieszczenia, a następnie podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej piękną, srebrną suknię ozdobioną wyszywanymi, białymi wzorami. Miała długie, lekko rozkloszowane na końcu rękawy oraz nie za głęboki dekolt.

Pospiesznie wykonałam poranną toaletę, lekko upięłam włosy, a następnie założyłam wcześniej wybrany strój. Na stopy wsunęłam wygodne, skórzane buty na lekkim obcasie oraz poprawiłam bransoletkę od Gandalfa, która w dalszym ciągu widniała na moim nadgarstku.

Gotowa wyszłam z mojej dawnej komnaty przypadkiem na kogoś wpadając.

- Bardzo cię przepraszam książę – powiedziałam z lekkim zażenowaniem w głosie.

- Nic się nie stało moja Pani – powiedział pochylając głowę na co odpowiedziałam tym samym. - Nie miałem czasu wczoraj ci pogratulować – powiedział z uśmiechem.

- Dziękuję – odpowiedziałam wkładając zagubiony kosmyk za ucho. - Dobrze się wczoraj bawiłeś...

- Mów mi po imieniu – oznajmił widząc lekkie zmieszanie na mojej twarzy.

- I vice versa – odpowiedziałam. - Tak więc dobrze się wczoraj bawiłeś Throrze? - zapytałam ciekawa odpowiedzi krasnoluda.

- Szczerze to nie sądziłem, że elfy potrafią się tak dobrze bawić – przyznał na co głośno się zaśmiałam.

Thranduil i Elen - PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz