Rozdział 33

970 42 6
                                    

Ku uciesze Legolasa zima skończyła się tak szybko jak zapowiadał to Elrond. Śnieg stopniał odsłaniając przed nami zieloną trawę oraz kwiaty, które zaczynały budzić się do życia. Mroczna Puszcza wyglądała zupełnie inaczej chociażby przez zielone liście szczelnie obklejające drzewa. Wyglądała tak świeżo i wesoło... Była zupełnym przeciwieństwem tego co właściwie działo się w Śródziemiu. Cała natura wprost krzyczała, że wszystko jest w należytym porządku, kiedy rzeczywistość była zupełnie inna. Bardziej ponura i niepewna.

Chcąc wykorzystać w miarę ciepły oraz słoneczny dzień, razem z Celi oraz dziećmi zdecydowaliśmy, że wyjście do ogrodów jest świetnym pomysłem. Rozłożyłyśmy na ziemi gruby, kolorowy koc, na którym razem z blondynką wygodnie usiadłyśmy. Ciepły oraz lekko porywisty wiatr rozwiewał nasze rozpuszczone włosy. Legolas z długo wyczekiwanymi bliźniakami bawił się w najlepsze. Gonili się już od dłuższego czasu śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Widząc ich roześmiane buzie uśmiech mimowolnie wpłynął na moją twarz.

- Tak długo czekali na to spotkanie – rzuciła Celi przerywając chwilową, ale niekrępującą ciszę.

- Zbyt długo – dodałam posyłając elfce słaby uśmiech.

- Wiem Elen... - odpowiedziała spuszczając wzrok. – Ale ważne, że jesteśmy teraz – dodała na co lekko się uśmiechnęłam. – W końcu mogłyśmy wszystko sobie opowiedzieć – dodała, a ja pokiwałam twierdząco głową.

Od czasu przyjazdu Celi oraz Elronda z bliźniakami minęło już parę dni, w trakcie których spędzałyśmy z blondynką każdą wolną chwilę. Przez ponad rok wydarzyło się tak wiele rzeczy, o których wprost trzeba było porozmawiać z przyjaciółką.

- Masz rację – westchnęłam spoglądając w stronę bawiących się elfów. – Legolas zejdź z tego drzewa! – krzyknęłam do blondyna, który odwróciwszy się w moją stronę, posłał mi szeroki uśmiech. Nie miałam pojęcia co go tak ciągnie do ciągłych wspinaczek.

- Ledwo go poznałam – powiedziała Celi nie potrafiąc powstrzymać śmiechu. – Tak niesamowicie wyrósł... Teraz naprawdę zaczyna przypominać młodego Thranduila – dodała przyglądając się mu uważnie.

- Mogę powiedzieć o Elladanie i Elrohirze to samo... Są już tak wysocy – powiedziawszy to pokiwałam z niedowierzaniem głową. – A jeśli chodzi o Legolasa to masz całkowitą rację. Całkowicie wdał się w ojca – dodałam wzruszając bezsilnie  ramionami.

- Rozumiem cię Elen – zaśmiała się Celi widząc moją reakcję na własne słowa. – Zobacz na nich – powiedziała jednocześnie pokazując na roześmianych bliźniaków, którzy idąc w ślady Legolasa również wspinali się na drzewo. – Wyglądają jak młody Elrond – dodała oburzona na co lekko się zaśmiałam. – Może przy kolejnym dziecku mi się poszczęści. – Na jej słowa gwałtownie odwróciłam się w jej stronę.

- Czy ty jesteś... - zaczęłam jednak blondynka szybko mi przerwała.

- Nie, nie jestem – rzuciła szybko. – Ale w przyszłości być może będę – dodała lekko zamyślona na co pokiwałam głową ze zrozumieniem. – I mam nadzieję, że będzie to dziewczynka. Przynajmniej będzie od nich spokojniejsza. – Po tych słowach spojrzała na Elladana, który omal nie spadł z gałęzi.

- Coś w tym jest – zaśmiałam się. – Chłopcy są nieco narwani – dodałam na co obie się zaśmiałyśmy.

Pogrążone w bardzo przyjemnej rozmowie nie zwracałyśmy uwagi na upływ czas, który zdawał dać się we znaki małym elfom. Po jakiejś godzinie szaleństw cała trójka przysiadła się do nas. Zarówno Legolas jak i Elrohir zajęli się pleceniem wianków z polnych kwiatów. Jeśli chodzi o Elladana, zasnął on na kolanach Celi, która delikatnie gładziła go po jego czarnych włosach.

Thranduil i Elen - PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz