Znaleźć dom w dwa tygodnie? Niby trudne ale nie niemożliwe. Ze znajomościami Blase udało nam się w dosyć szybkim czasie znaleźć nowe lokum.
Był to mały domek jednorodzinny, znajdujący się mimo wszystko na obrzeżach miasta, na osiedlu składającym się z identycznych, małych domków jednorodzinnych. To było jedno z tych osiedli, na których trawa zawsze jest zielona i równo skoszona, liście z drzew nawet nie ważą się spaść na chodnik a pieski noszone są w torebkach.
Więc teraz akurat jesteśmy w momencie pakowania wszystkiego do kartonów i modlitwy, by się zmieściło i nie potłukło. Staram się zapakować jak najwięcej rzeczy do jednego kartonu, by było ich mniej. I coś mi mówi, że po tej przeprowadzce stanę się mistrzem Tetrisa.
W przeciągu trzech dni udało mi się spakować większość rzeczy, oprócz tych najpotrzebniejszych, które są używane na bieżąco. To spakujemy do bagaży podręcznych, by nie szukać tego po kartonach. Nie obyło się także bez oglądania każdej wziętej do ręki rzeczy. Samo pakowanie było zbyt nudne, więc mój mózg po prostu musiał się czymś zająć. Na szczęście jakimś cudem udało mi się dosyć opróżnić dom z jego charakteru.
Zamknąłem karton pełen książek i odstawiłem go pod ścianę. Rozglądając się po domu, by określić ile jeszcze trzeba spakować stwierdziłem, że ten dom wygląda strasznie pusto i smutno bez różnych ozdób. Tak bezosobowo.
Urok przeprowadzek. Ale zostało tylko kilka dni i to miejsce zostanie puste. Do momentu gdy znajdzie się kupiec, oczywiście. Blase miał w planach sprzedać ten dom, gdyż nie było powodu by stał pusty i niszczał. A tak kupi go jakiś człowiek, pewnie z rodziną, i będzie szczęśliwy. I dom i człowiek.
Owszem, jest mi trochę smutno, przyzwyczaiłem się bowiem do tego miejsca, do codziennego widoku zza okna o poranku kiedy to piłem gorąca czekoladę w zimę. Może i nie mieszkałem tu nawet rok to i tak polubiłem to miejsce i tą przyjemną, domową atmosferę tak odmienną od tej w sierocińcu.
Jednakże takie zmiany to w końcu norma. Poza tym mieszkanie na takim odludziu rzeczywiście niesie ze sobą wiele uniedogodnień. Zwłaszcza z wychodzeniem na zakupy bez samochodu czy roweru. W zimie. Więc w sumie nie powinienem narzekać na obecny stan rzeczy.
Dostałem sms, więc na chwilę odłożyłem świecznik w kształcie latarni morskiej na stolik i podniosłem telefon z zamiarem odczytania wiadomości. Była od Blase. Po odblokowaniu telefonu wyświetlił się tekst:
"Co myślisz o obiedzie na mieście?"
Uśmiechnąłem się. Dosłownie idealnie, akurat dzisiaj nie chciało mi się jeszcze stać przy garach i gotować czegokolwiek. Wystarczająco męczące jest już upychanie wszystkiego do kartonów.
Odpisałem więc, że to świetny pomysł.
Blase był w pracy. Jak zwykle zresztą. Wiec główna rola pakowania przypadła mi, ale jak wiadomo aż tak mi to nie przeszkadzało. Wracał po południu, tradycyjnie. A jak był już w domu to po obiedzie zawsze mi pomagał. Nie wiem czy jest się czym chwalić ale mi szło lepiej. Nabywanie bezsensownych umiejętności zawsze było moją mocną stroną w sumie. Tylko te przydatne jakoś ode mnie uciekały...
Dokończyłem pakowanie delikatnych przedmiotów i postanowiłem odpocząć. To całe zamieszanie z przeprowadzka jest bardzo męczące. Poza tym i tak mogłem sobie pozwolić na odpoczynek, gdyż rzeczy do pakowania zostało naprawdę mało. Nie miałem więc wyrzutów sumienia podczas leżenia na kanapie i czekania na Blase.
-A ja się dziwię że tyle to schodzi, a ty cały dzień lenisz się na kanapie- usłyszałem wesoły głos nade mną. Otworzyłem oczy, orientując się, ze musiałem przysnąć.
-Też cię kocham Blase- odparłem, podnosząc się do siadu i przeciągając. Pocałował mnie na powitanie.
-To co, idziemy coś zjeść?- zapytał, a kiedy przytaknąłem dodał- to wstawaj i się ubieraj.
-A gdzie idziemy?
-Myślałem nad jakąś pizzerią czy wolisz coś bardziej domowego?
-Pizza może być.
Ubrałem więc szybko buty i jakąś kurtkę. Wiosna wiosną ale za ciepło to dalej nie jest. Nie mogę się doczekać aż będzie można chodzić w krótkim rękawku po dworze. Ale na to przyjdzie mi jeszcze poczekać, jak i na kilka innych rzeczy.
Wyszliśmy z domu, Blase zamknął drzwi a ja udałem się w stronę samochodu. Najbliższa pizzeria była kawałek, więc ten środek transportu był jak najbardziej odpowiedni. Wsiedliśmy więc do niego i odjechaliśmy prosto w stronę słońca. Na obiad.
Miejscem, w którym postanowiliśmy się zatrzymać była jakaś mała, przytulna pizzeria w środku miasta, dosłownie. Znajdowała się na rynku, który jak wiadomo od zawsze był centralnym placem w mieście. Nie było w niej tłumów, więc nasze jedzenie przyszło nawet szybko.
Po zjedzeniu Blase namówił mnie na spacer. Co po spędzeniu kilku dni w domu, w klęczkach, nie było takie trudne. Cieszyła mnie myśl, że się trochę poruszam. Nigdy nie sądziłem, że tak kiedykolwiek stwierdzę.
-Gdzie idziemy?- spytałem oglądając malownicze kamieniczki na rynku.
-Hm, przed siebie- odparł na to- musisz trochę powychodzić z domu, a nie ciągle tylko siedzieć i pakować, na to mamy jeszcze czas.
-Ale im szybciej spakujemy wszystko tym szybciej się przeprowadzimy..- spojrzałem na niego.
-Aż tak ci śpieszno?
-Nie o to chodzi!- zaprzeczyłem od razu- po prostu ten dom teraz jest taki pusty.
-Oj Jeydan Jeydan - objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-No co?- owinąłem się szczelniej kurtką, gdyż zawiał wiatr- wracajmy, dobrze? Zimno się robi...
Ruch ruchem, ale ta wiosna mogłaby już się zdecydować, czy jest bliżej zamrażarki czy piekarnika.
Po powrocie do domu pierwsze co zrobiliśmy to usiedliśmy na kanapie, nie mając ochoty na użeranie się z kartonami. Przeprowadzka przeprowadzką, ale tak jak Blase już powiedział, mamy czas. Tak więc teraz marnowaliśmy czas na przyjemne nic nie robienie.
Poza tym i tak pozostało niewiele rzeczy do spakowania, a większa część została już wywieziona do nowego lokum. Wspominałem już, że ten dom wygląda smutno bez tych wszystkich rupieci? Tak? No cóż nic na to nie poradzę, że tak jest.
Okej! Jest rozdział! Spóźniony ale jest!
Może i się w nim nic takiego nie dzieje, oprócz narzekania Jeya ale no
jest !Tak więc tradycyjnie, mam nadzieję, że się chociaż trochę podobał,
Jak znajdziecie jakieś błędy to dajcie znać, z góry dziękuję :D
CZYTASZ
Dziękuje, że mnie kupiłeś |abo|
Roman pour AdolescentsSiedzimy zamknięci w sierocińcu. Obcy ludzie zastępują nam matki, wychowują nas na wzorowe żony, dają najpotrzebniejsze rzeczy... Całe poświęcenie tylko dla tego, aby później spodobać się temu ,,jedynemu". On daje określoną sumę pieniędzy i już, mo...