UkNyo!Fr

583 23 9
                                    

Zombie Apocalypse AU

- Masz jakiś plan?

Te pytanie zostało stanowczo zbyt wiele razy zadane w jego nie tak długim życiu. Kto wogóle dał mu coś na wzór przywódstwa? Miał siedemnaście lat i stanowczo nie miał dobrych pomysłów! Szczególnie, że był w obecnej chwili zbuntowanym punkiem i gdyby mógł biegałby po jakichś klubach.

A no tak kluby już przecież nie istnieją od prawie roku. Prawie rok włóczę się unikając zielonkawych trupów. Przez ten czas nadano im kilka imion. Oczywiście najpopularniejszym było Zombie. Głównie osoby wcześniej niezaznajomiome nazywały je inaczej.

- Nie, nie mam planu. Daj mi chwile.

Jego przywództwo nie było też aż tak głupie. Umiał zimno ocenić sytuację, przez co nie pakował wszystkich w głupoty. Na przykład, kiedy była tylko trochę liczniejsza grupa nie wydawał werdyktu ataku. Ten błąd popełnił jego starszy brat i cudem wszyscy uszli z życiem. Nic to wtedy nie dało.

Wykluczało to więc jego najstarszego brata. Drugi w kolejce, nieszczęśliwie zginął także przeceniając swoje siły w szarży o ocalenie ich obozowiska. Z bliźniaków został tylko jeden. Brian, przez stratę drugiemu wydawał się cały czas przygaszony. Jakby nie interesował go jego los. Allistor więc nie spuszczał go z oka, żeby ten nie zrobił nic głupiego. Miał tylko dziesięć lat, prawda?

Potem, rządzić mogłaby Franzuska piękność którą, on sam uratował i która obiecała być mu wierna. Wtedy zabrzmiało to trochę inaczej. Ona sama miała w sobie zbyt dużo empatii. Przez nią w ich małej cywilizacji pojawili się dwaj czternastoletni bliźniacy. Niestety nie pomogło to bratu anglika. Franzuska nosiła imię Francoise a bliźniaczy kolejno Alfred i Matthew.

Ostatnio przypałętał się jeszcze jakiś chłopak. Cały czas bredził coś o swoim młodszym bracie. Albinos, przedstawił się imieniem Gilbert. Pałętał sie jak dla mnie stanowczo zbyt blisko Francoise. Za rzadne skarby nie oddał by mu przywództwa.

Byliśmy więc średnią grupą liczącą siedem osób. Głównym problemem w tej chwili było znikające jedzenie. Małe miasteczko wydawało się być już całkowicie obrabowane. Ich głównym założeniem była wędrówka do kiedy nie znajdą miejsca w którym mogliby zostać. Nikt nie zamierzał się sprzeciwić. No może oprócz Gilberta, który cały czas bredził o tym, że jeśli nie będzie tam jego brata to wyruszy dalej. Tak szczerze, to Artur naprawdę mu współczuł. W końcu on też stracił braci. Wiedział jak to jest.

- Musimy iść dalej. Informacje mówią, że to już nie daleko.

- Boisz się?

Te pytanie też zbyt często było mu zadawane. Głównie przez jedyną dziewczynę w ich grupie. Czy się bał? Tak. Bał się śmierci zarówno swojej jak i swoich towarzyszy. Obiecał sobie, że już nikt z nich nie straci życia. Nigdy by jej tego nie powiedział.

- Ni-...

- Ludzie! Musimy iść! Widze dużą grupę ohydnych zwłok!

Blondyn spojrzał w oczy Francoise. Naprawdę musieli już iść. Nie chcą być zjedzeni, prawda?

Ach tak. Zapomniałem dodać, że po roku życia w tym bagnie, coś takiego jak mały bus napatoszyło się dość szybko. Zatrzymywaliśmy się głównie na noc, aby się przespać i po jedzenie. Moglibyśmy się zmieniać i jechać cały czas gdyby nie to, że ich ruch napewno został by zauważony i coś mogło by im się rzucić pod koła. Nic zabawnego. Szczególnie w nocy.

Bus który sobie przywłaszczyli głównie prowadził Allistor. Ogólnie bus był całkiem duży. Miał trzynaście siedzeń dając możliwość swobody. Większość grupy starała się spać. Lepiej teraz, w nocy pewnie i tak przez okropne dźwięki nie dadzą rady spać. Lub przez koszmary Gilberta.

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz