Rusame

845 38 9
                                    

Human AU

- Szybciej no!

Jechanie na wakacje z upierdliwym młodszym kuzynem to katorga. Możecie mi wierzyć na słowo. A jazda autem to już w ogóle.

- Szybciej? Chcesz, żebym dostał mandat?

- To nie ja generalnie, będę płacił.

Gdyby nie fakt, że Ivan obiecał swojej ciotce, że nie udusi dziewięciolatka to mógłby przyrzec, że ten leżałby już w jakimś rowie. Beze mnie.

- Do Hiszpanii się tyle jedzie. Nikt ci nie kazał ze mną jechać.

Dopiero wyjechali. Tyle katorgi z tym blondwłosym chłopcem. A potem jeszcze cały tydzień w Hiszpanii. Po co się zgadzał?

- Puść znowu muzykeee. Generalnie, po co ją wyłączyłeś?

- Bo mi się nie podoba?

Jechali tylko godzine a matka Feliksa zdążyła do nich zadzwonić kilka razy. Matczyny instynkt. Pytanie tylko jedno. To po co pozwoliła im razem jechać?

- Zatrzymajmy sieee. Totalnie chcę siusiu.

- Dlaczego ja?

Ivan wiedział, że ani jego kraj, ani kraje jego krewnych nie są tolerancyjne. Z tego powodu znalezienie sobie kogoś było trudne. Hiszpania jest tolerancyjna. Chyba. Rosjanin miał więc nadzieję na znalezienie kogoś. Z Feliskem mogło to być trudne, ale zawsze trzeba mieć wiarę, prawda?

Po chwili stali już na jakiejś stacji benzynowej. Nawet nie wyjechali z Polski. Po wejściu do budynku i zlokalizowanie toalety nasza dwójka rozdzieliła się. Dorosły po gumy do żucia, a młody do toalety.

- Kuzynkuu, ale ja chce generalnie, inne gumyyy.

Okej. Kupili inne gumy. Po kilkunastu minutach wrócili do jazdy. Po puszczeniu radia blondyn naszczęście na chwilie zasnął. Przynajmniej Ivan podejrzewał, że na chwile. Zło nigdy nie śpi długo.

Po kilkunastu godzinach jazdy w końcu dojechali. Kiedy tylko dotarli od razu poszli się zameldować aby jak najszybciej zobaczyć morze. W tym akurat się zgadzało. Oczywiście ten mały demon musiał i tak spytać.

- Waniaa totalnie potem się rozpakujemy, co?

- Да. Chodź zobaczymy morze.

Kuzyni z prędkością światła pobiegli na plażę ścigając się. Nikt nigdy nie powiedział, że Ivan zachowuje się w stu procentach jak dorosły. Po chwili więc, już obserwowali zachodzące słońce.

- To co? Jutro z rana idziemy pływać?

- Jasne!

Po nocnej walce o większy pokój w której wygrał Ivan wynosząc do drugiego pokoju kuzyna, walce o poranne miejscu w łazience w której wygrana została przypisana Felkowi, zjedzenie na stołówce całkiem cywilizowanego śniadania i przebraniu się w stroje kąpielowe, nasi bohaterowie w końcu dodarli na plażę.

- Kupimy koło?

- Za moje pieniądze? Chyba się źle czujesz.

- Totalnie mi je kupisz! Jeszcze zobaczysz!

- Tia. Na pewno.

Po kąpieli w jakże ciepłem wodzie i rozłożeniu koca Fela w spokoju zaczął lepić zamek nie przejmując się czynami Ivana. A Wania nie mógł zmarnować takiej okazji! Na ławce obok siedział długowłosy szatyn z azjatycką urodą.

Nie myśląc długo Rosjanin ruszył swoje cztery litery przemieszczając się obok niższego mężczyzny.

- Hiszpania jest piękna, prawda?

Rusek puścił mu swój zwykły uśmiech. Niestety chyba Azjatowu się się on nie spodobał.

- T-tak, aru.

- Masz bardzo wyrazistą urodę. Skąd jesteś?

- Z-

- Tatusiu! Mama dzwoni!

Szatyn spojrzał z lekkim obrzydzenie na Ivana szybko uciekając. Wygląda na to, że go niepolubił... Albo to po prostu wina tego małego debila!

Wania spojrzał piorunująco na blondyna. Ten uśmiechał się w najlepsze nie przejmując się niczym.

- Trudno. I tak nie podobał mi się aż tak.

Po trzech takich akcjach nerwy Rosjanina były mocno nadszarpane. Jak on ma sobie kogoś znaleść z takim małym czymś? To się nie da! W końcu nerwy pękły.

- Dobra gadaj. Czego chcesz?

- Koła.

Skubany był naprawde w tym dobry. Naszczęście po dostaniu upragnionego przedmiotu obiecał zaprzestania swoich czynów. Jak miło. Ogólnie reszta dnia przemineła im bardzo miło. Po położeniu dzieciaka w łóżku i upiewnieniu się, że zasnął, Ivan stwierdził, że spacer to nie najgorszy pomysł. Czemu wkońcu nie?

Idąc tak sobie spokojnie brzegiem w pewnej chwili zauważył skulonego blondyna. Z jego gardła co chwili wydobywały się urwane szlochy. Po zbliżeniu się Wania uznał, że nie dobrze by było zostawić go tutaj samego. Przecież było już ciemno. Więc po chwili siedzieli obaj, chłopak kontynuując przerywany szloch, a Ivan wpatrywał się w wode.

Kiedy szloch ustał, na twarzy Wanii spoczeła para niebieskich, lekko przekrwawionych, spuchniętych i zaszklonych oczu.

- H-hej. C-co tu robisz?

- Siedzę. Nie widzisz?

- Z-zostawiłem okulary w hotelu.

Z gardła Ivana wyleciał lekki śmiech. Blondyn pewnie nie zdawał sobie sprawy jaki był uroczy. Przynajmniej w mniemaniu Rosjanina.

- Powiesz mi co się stało? Dlaczego płaczesz?

- M-mój chłopak z-ze mną zerwał.

W tej chwili Rusek miał w środku taniec szczeście. No powinien być smutny, ale nie codziennie nadaża się taka okazja okej?!

- Współczuję. Jest tu z tobą?

- N-nie. Zerwał przez t-telefon.

Zerwanie przez głupi internet było głupie. W ogóle to kto chciałby zostawiać takiego uroczego faceta?! Kto był aż tak głupi?!

- Może zmieńmy temat. Jestem Ivan a ty?

- A-alfred. Jesteś z Rosji?

- Tak. A ty skąd? Masz akcent którego nie mogę zidentyfikować.

- Z USA, ale mieszkam w Anglii.

Wielkia Brytania jest daleko. Nawet od Polski. Ale czego nie robi się z takiego zauroczenia?

Siedzieli tam tak długo aż było zimno. Potem wymienili się numerami i zniknęli w ciepłych pokojach hotelowych. Wracając Wania stwierdził, że może i dobrze, że Feliks wtrącał się wcześniej. Jego serce waliło na myśl tylko o chłopaku spotykanym dzisiaj.

Witajcie więc! Ostatnio dostałam lekkiej fazy na ten ship więc wiecie jak to bywa.  Mam nawet wene więc zgaduje, że niedługo coś się znowu pojawi.

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz