Amepol

1.1K 52 15
                                    

- Feeela! Przyszedłeś! Już myślałem, że wcale nie jesteś takim Hero jak ja i stchórzysz!

O Boże. Ten gość serio jest dziwny. A mówi, że jego brat jest dziwny bo wierzy w jakieś latające króliczki. A kto kręci się po jakichś starych domach w poszukiwaniu duchów?!

- No to co gotowy?!

- Chyba tak...

Alfred bez zastanowienie chwycił moją rękę i zaczął zaciągać mnie pod masywne drzwi. Jego oczy były takie piękne w tej chwili. Ekscytacja wręcz w nich wirowała. Dlaczego to go świat obdażył takim pięknem? A nie kogoś kto na przykład nie jest w stu procentach hetoro? No bo powiedzmy  sobie szczerze. Nawet jeśli, to i tak to nie ta liga. On jest przecież jednym z najbardziej popularnych ludzi w szkole! Wszyscy go lubią! Gra w Futbol amerykański i jest... Taki żywiołowy! Brzmi sztampowo i pewnie takie jest ale... I tak to nie przeszkodziło mi w zakochaniu się w nim.

- Heeej! Jesteś? Czy opętał się jakiś już duch?! To by było coś! Wyobrażasz sobie?!

- Taaak, to by było dziwne.

Alfred wyjął z plecaka łom i umiejętnie otworzył drzwi. Ciekawe ile razy już robił podobne rzeczy. Potem schował łom z powrotem do plecaka, rzucił mi szalony uśmiech i wszedł do środka.

... Boże, czemu on musi być taki pociągający. Nie mam szans! Jestem tylko mną! Jedyne co mnie odróżnia od całej reszty szarych ludzi, to to, że przybyłem do wielkiej Ameryki z Polski i podobno mam całkiem ładny akcent. Ale to za mało!

- To co najpierw? Co cię najbardziej interesuje?

- Może... Kuchnia?

- Dobry wybór!

Znalezienie tej całej kuchni nie było trudne. Była ciemna i brudna. I nic więcej. Przynajmniej dla mnie. Alfred od razu zauważył, że w szafkach coś jeszcze jest i postanowił to wszystko zbadać. Kiedy wszedł na blat aby łatwiej mu było się dostać do końca szafek miałem idealny widok na... Pewno część jego ciała. O boże. Gdybym nie był tak opanowany już bym go zmacał. Do tego kiedy się ruszał jego tyłek lekko się gibał i... O Boże.

- Feliks! Przytrzymasz mi to coś? Sprawdzę czy jest coś jeszcze, a potem się tym zajmę.

W moich rękach wylądowało... Stare opakowanie po płatkach. Co w tym niby takiego ciekawego? Nieważne. Wolałem się zająć Alfredem i jego tylnią częścią. Jednak dobrze, że go wtedy zaczepiłem. Gdybym nie stwierdził wtedy, że też mnie to interesuje pewnie nigdy bym nie mógł pooglądać takich widoków.

I wtedy zadzwonił mój telefon. Zabrzmiała jakaś polska piosenka. I Alfred spadł z blatu.

- Fela! Nie strasz tak!

- Już... Poczekaj chwilę.

- Kto to? Ktoś z rodziny? Albo przyjaciel?

Chłopak podszedł do mnie i oparł się całym swoim ciężarem na mnie. Jako, że byłem niższy, wcale nie było to aż tak miłe doznanie.

- Nikt fajny.

- Oj tam! Wszyscy są fajni!

O Boże, jaki on jest wyluzowany. Nie zachowuje się jak ja! Normalnie jestem... Weselszy. Ale przy Alfredzie mam takiego stresa, że głowa mała!

- No dobra. Dawaj te płatki na stół.

Zrobiłem co kazał. Pochylił się nad opakowaniem i coś sobie tam szeptał. Ja tylko na niego patrzyłem. Nie wyglądał na... Zdrowego psychicznie w tej chwili. Po chwili pudełko... Zaczęło świecić.

- Fela! Widzisz ty to?!

- Co do...

I z pudełka wyleciała jakaś dziwna masa, która zaczęła wydawać dziwne dzwięki.

- Jakiego ty masz cela w znajdywaniu odpowiednich pokoi!

Stałem tylko patrząc z niedowierzaniem na gluta. I cały mój światopogląd upadł. Duchy istnieją, a mój ukochany właśnie wydaje się mówić z jednym z nich w jakimś dziwnym języku. Po chwili rozmowy Alfred zaczerwienił się i smuścił lekko głową. Kiedy już miałem spytać o co chodzi, duch chwycił moją twarz i złączył ją z twarzą Alfreda. O boże. Jego usta były cudne. Staliśmy tak chwili patrząc sobie w oczy w totalnym zaskoczeniu. Pierwszy odzkoczył Alfred.

- P-przepraszam! Nie wiedziałam, że kiedy mu powiem, że mi się podobasz to zrobi coś takiego.

... Mój światopogląd runął drugi raz. On. Alfred. Właśnie. Powiedział. Że. Podobam. Mu. Się. Co się dzieje?

- Co?

- Jeśli tego nie odwzejemniesz, to rozumiem! Przepraszam, że jestem taki denerwujący... Chciałeś zobaczyć ten dom, a ja ci w tym przeszkadzam. Przez to jesteś taki sztywny, prawda? Normalnie jesteś inny ale kiedy jesteś ze mną to... Jakby cała radość z ciebie wyparowuje... Przepraszam...

Co? Ja się pytam co? On? Co? Niby jak? Świecie co się dzieje...

-...

- Rozumiem jeśli chcesz już iść! Musisz się czuć bardzo zażenowany...

- N-nie! W sensie... Zaskoczyłeś mnie tym. Wiesz... Ja... Byłem po prostu zawstydzony w twoim towarzyskie. Wiesz o co mi chodzi?

I oczy Alfreda zabłysły takim szczęściem jakim jeszcze nigdy nie wiedziałem. Naprawdę nie wiem jak, ale kilka sekund później byłem wręcz miażdżony przez niego. Przy tym cały czas wydawał dźwięki szczęścia.

- Hiiiiiiiiii!

Spojrzałem w totalnym przerażeniu na wydającego się uśmiechać ducha. Przy tym lekki kiwał się na boki i klaskał. Alfred odwrócił się w jego stronę krzyknął na niego, a ten wydał zrozpaczony dźwięk i udał się niewiado gdzie. Przynajmniej daleko ode mnie i daleko od Alfreda. A nie czekaj. On przecież cały czas wydaje się mieć kontakt z duchami.

- Chcesz zobaczyć resztę domu?

Spojrzałem na ścianę w której zniknął glut. O nie. Jak na jeden dzień to już bardzo dużo rzeczy się stało. Zbyt dużo.

- Mam być szczery? Trochę dużo tego dzisiaj. Może... Zrobimy coś innego?

- Kino! W kinach leci nowy film Marvela!

I tak oto zostałem pociągnięty w kierunku kina. Kina i to nie raz! Kin było coraz więcej, aż w końcu nie wiem jak, byłem z Alfredem coraz dłużej. Duchy też na stałe zagościły w moim życiu. Nie uważałem tego za normalne ale... Jeśli jest ktoś obok ciebie nienormalny, to już nie wiesz czy to ty, czy tylko on. I to chyba najlepiej podsumowuje moję relacje z Alfredem.

Zamówienie dla miniekukeku
Miało być szkolne AU... No i niby trochę jest, ale nie jestem pewna czy ci to odpowiada...

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz