GerNyoIta

581 31 30
                                    

Lato. Ah jak pięknie. W końcu można było chodzić w krótkim rękawku. Co prawda nięchęć do nauki się zwiększała, ale coś za coś.

Jeszcze tylko chemia i można było spokojnie wracać do domu. Co prawda nikomu już się nie chciało, przecież kilka minut temut cała klasa biegała po boisku szkolnym. Dzisiaj był jedyny dzień, w tygodniu, kiedy mamy WF z dziewczynami. Genialni ludzie wpadli na ten plan. W końcu w wieku 16 lat, to wcale nie tak, że chłopacy myślą o... Pewnych rzeczach.

Niektóre dziewczyny były skrępowane, ale to tylko te, które doszły do naszej klasy niedawno. Reszta znała się na tyle dobrze, że nie było problemów. Choć i tak nie był to najlepszy plan.

Szatnie były obok siebie, a ściany nie sięgały sufitu. Kiedy wyszedłem ze męskiej szatni zobaczyłam swojego brata balansującego na dwóch krzesłach aby widzieć co dzieje się w damskiej szatni.

- Co ty robisz?!

Oczywiście nie krzyknąłem, nie chciałem, żeby mój brat miał problemy. Ten tylko puścił mi zawadiacki uśmiech i zeskoczył z krzeseł.

- Oj braciszku, nie stresuj się.

- Co ty tu wogóle robisz? Powinieneś mieć teraz matmę.

- No przecierz mam.

Załamujące. Jeszcze bardziej Załamujące były otwierające się drzwi damskie szatni. Uciszyłem szybko ręką Gilberta i poczekałem aż dwie dziewczyny znikną z pola widzenia.

- Widziałeś jej biust, West? Cudeńko!

Gdyby nie fakt, że nie chciałem robić zbędnych hałasów, Gilbert stracił by już zęby.

- Oj no co? Boisz się, że zobaczę pierwszy biurt twojej włoszki?

Miałem wrażenie, że moja twarz w tej chwili płonie.

- N-nie! Co ci przyszło do głowy?!

- Twoja twarz mówi co innego...

- Po prostu... Po prostu mówisz głupoty.

- Tak... Napewno ci wierzę.

Chwyciłem mojego brata za ramię i wyniosłem go wręcz. Naprawdę nie wiem co mu wpadło do głowy z tą całą miłością! Byliśmy przyjaciółmi. I tyle!

- Ludwiś!

Chemia zapowiadała się coraz ciekawiej.

Feliciana z niewiadomych jak dla mnie powodów była w stroju kąpielowym. Stroju kąpielowym. Co się dzieje?

- Pan z chemii stwierdził, że jest taka ładna pogoda, materiał mamy przerobiony, więc pójdziemy na plażę! Idź się przebierz i idziemy zaraz.

Stanąłem jak wryty i patrzyłem na oddalającą się w Stone wyjścia włoszke. Co prawda wiadomym było, że ten nauczyciel dokońca normalny nie był... Ale to chyba wchodzi na wyższy poziom.

Co prawda plaża była jakieś 10 minut od naszej szkoły ale... Co prawda po szke pewnie większość pewnie i tak by się tam udała. Nie bez powodu wszyscy noszą stroje kąpielowe do szkoły. To tak na wszelki wypadek.

Kiedy Feliciana zniknęła mi z oczu popatrzyłem na swojego brata. Miał skwaszoną minę i patrzył z zazdrością na mnie.

- Dlaczego ty masz takie szczęście Ludwisiu?

Tym razem bez problemu mogłem mu przywalić.

Szybko się przebrałem i pobiegłem przed szkołę. Wszyscy już czekali, zapewne na podobnych do mnie. Którzy nie rozumieją co się dzieje.

Pan z chemii nas przeliczył i udaliśmy się na plażę. Cóż za zdziwienie, ja szedłem obok mej przyjaciółki. Może raz czy dwa moje oczy spadły poniżej jej brody. Ale mam 16 lat! To normalne... Czy ja zaczynać myśleć jak Gilbert?!

- Jak miło, że mogliśmy iść na tę plaże, prawda Ludiś?

- Tak. Miło.

- Co robicie gołąbeczki?!

Pomiędzy mną a włoszką zawisł z ogromnym uśmiechem Alfred.

- Idziemy.

- Dzięki. Tyle wiem. A tak dokładniej?!

Czasami zastanawiałem się czy on na pewno ma równo pod sufitem. Usłyszałem cichy śmiech. Udało mi się zobaczyć już tylko uśmiechając się dziewczyny.

No tak. W końcu Alfred był bardzo... Rozchwytywany. Sam też mogłem się pochwalić powodzeniem ale... Co do charakteru Alfred był zdecydowanym faworytem wszystkich.

- Już widać plaże!

Usiadłem sobie na plaży obok Feliciany i sobie wesoło rozmawialiśmy. Do póki nie zostaliśmy zaproszeni do zabawy w wodzie. A tak bywa, że są rzeczy których nie można odmówić. To jedna z nich.

Chemik przewidział wszystko. Okazało się, że nawet wziął dmuchaną piłkę. I to właśnie ona była w centrum uwagi. Nie powiem, była to całkiem fajna zabawa. Niestety, lekcja przemineła szybko, a pan z chemii musiał iść. Piłka poszła z nim.

To nie znaczy, że my też postanowiliśmy stamtąd odejść! Nie, nie! Następnym punktem naszych wodnych zabaw było chlapalanie się i próby wytracenia innych z równowagi. Można by powiedzieć, że jesteśmy za starzy ale... To buło zabawne.

- O nie!

Oczywiście coś musiało się stać. Tym czymś było pęknięcie. Czego? Oczywiście, że ramiączka ze stanika Feliciany.

Wszyscy jak jeden mąż, oprócz dziewczyn, zasłonili oczy. Był to jeden z męskich paktów które zawarliśmy dawno temu.

- Ludwig! Tylko ty wiesz gdzie są ciuchy Feliciany, teraz ładnie po nie pójdziesz.

- Ale kiedy będę wracał-

- Wtedy przyjdzie po ciebie Olena.

-  A czemu same nie możecie iść? Przecież by was nakierowała!

- Nie marudź.

To była trudna misja. Bardzo trudna. Nie no, nie była trudna. Niestety dopiero po dotarciu do rzeczy swoich i Feliciany coś zrozumiałem.

Mam podnieść jej stanik. Swoimi rękami.

Zabije Felicje i Elize potem. Obiecuję sobie to. Głupie shiperki. Żadnej okazji nie mogą przepuścić.

Raz się żyje. I z tą myślą podniosłem stanik Feliciany.

Potem już było prościej. Razem z Feli postanowiliśmy, że po prostu zostawimy tą wesołą ferajne i p{jedziemy do domu. Nie powiem, trochę niezręcznie było, ale nie z takimi problemami sie uporaliśmy.

Koedy doszliśmy pod dom mojej przyjaciółki, ta odwróciła się i zrobiła to, czego bym się w tej chwili najmniej spodziewał.

Pocałowała mnie. Choć nie wiem czy można to nazwać pocałunkiem. Po prostu dotknęła sowimi ustami moich.

Nie zmieniło to faktu, że do domu szedłem cały czerwony i chwilowo zacięty. Wszedłem po schodach i od razu położyłem się na łóżko.

Może jednak lubiłem Felicane w ten sposób? W końcu motyle w moim brzuchu nie umiały ustać. Czy to jest ta słynna miłość? Jeśli tak... To może wcale nie jest taka zła?

Jedno jest pewne. Jest dopiero szestasta, a ja już czułem się wyczerpany.

Wieeem miało się pojawić coś innego ale... To jest takie lekkie i łatwo się pisała.
I przepraszam za taki długi brak publikacji. Weny jakoś nie było. Teraz trochę wróciła.

Zamówienie dla  Yatochistu
Miała być pikanteria... Ale stwierdziłam, że to będzie złe. Mam nadzieję, że może być?

Jeśli jest jakiś błąd, to mówić bo nie jestem najlepsza w korekcie. Z góry dzięki!

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz